poniedziałek, 31 grudnia 2012

Szczęśliwego Nowego Roku!


Jeszcze chwilka, jeden kroczek
i wejdziemy w Nowy Roczek.
Niech się życie z górki toczy,
niech Wam wiatr nie wieje w oczy.
Spełnienia marzeń i 
wielu,
wielu pięknych wrażeń.






Niech się zima sroży wkoło, 
a Wy bawcie się wesoło.
Do północy i do rana,
niech nie braknie Wam szampana.
W Nowym Roku zdrowia, kasy -
tego życzę Wam Dziubasy ;)

czwartek, 27 grudnia 2012

"Zieleń Szmaragdu" - Kerstin Gier



OPIS:

Co robi dziewczyna, której właśnie złamano serce? To proste: gada przez telefon z przyjaciółką, 
pochłania mnóstwo czekolady i bez przerwy wraca do bolesnych wspomnieć. 
Ale Gwen nie może tak postąpić. Musi wziąć się w garść, chociażby po to, aby przeżyć. 
Kłamstwa i intrygi z dawnych lat, zostają ujawnione. Hrabia de Saint Germain
jest bardzo bliski osiągnięcia swego celu. 
Gwendolyn musi stanąć do walki o wszystko, w co wierzy...


MOJA OPINIA:

Mimo ogromnego bólu jaki towarzyszy bohaterce, dziewczyna musi iść naprzód. Ale to nie jest takie łatwe, gdy serce jest złamane na pół. Gwen doskonale wie, iż hrabia niemalże osiągnął swój cel. Tylko na czym polega jego cel? I dlaczego Gwendolyn ma w nim szczególną rolę? Siedemnastolatka musi odłożyć na bok swoje cierpienia, i zachować dumę, dokańczając cały plan. Widok Gideona nie pomaga. Jak dziewczyna może spędzać z nim czas, skoro on tak bardzo ją zranił? To jednak nie jest jedynym problemem bohaterki. Trzeba zrozumieć dlaczego hrabia dąży do zamknięcia Kręgu, i jakie papiery otrzymał Gideon od Paula. Gwendolyn nie zamierza marnować czasu, w posiadaniu jest jeszcze drugi chronograf - trzeba go użyć. 
Tyle rzeczy do zrobienia, a tak mało czasu. Jak zakończą się intrygi hrabiego i kim on naprawdę jest? Jaką rolę w tym wszystkim odegra Gwendolyn? Co wiedzą Lucy i Paul? Kto ma rację, a kto ślepo wierzy złu? Co się stanie z Gwen i Gideonem? Czy ich miłość przetrwa, a może nigdy jej nie było?

"...W rzeczywistości serca są zrobione z całkiem innego materiału.
Chodzi o materiał bardziej, znacznie bardziej plastyczny i nietłukący,
który zawsze odzyskuje swój pierwotny kształt.
Wykonany według tajnej receptury. 
Marcepan!"

Tę recenzję planowałam napisać od razy po skończeniu książki. Niestety nie byłam w stanie. W mojej głowie kłębiło się zbyt wiele myśli. Nie potrafiłabym przelać wszystkich na papier. Musiałam się przespać z całą fabułą. Teraz po przetrawieniu wszystkiego jestem gotowa. A więc ruszamy z tym koksem ;)

Trzecia i ostatnia część Trylogii Czasu. Ostatnie strony, w których są zamieszczone przygody podróżników w czasie. Po ostatnim rozdziale, nastąpi koniec. Nigdy więcej rozśmieszających dialogów, zapierających dech w piersiach przygód i niekończącej się namiętności. Koniec...
Gdy zaczynałam czytać "Zieleń Szmaragdu" starałam się wyprzeć te myśli z głowy. Nie zamierzałam pozwolić, aby cokolwiek zniszczyło mi tych nieziemskich przygód! Chciałam, aby książka pochłonęła mnie całą i to się stało. 

Każdy rozdział sprawiał mi ogromną przyjemność i radość. Budził we mnie przeróżne emocje. Każdy dech głównych bohaterów, był moim oddechem. Każda ich przygoda, była moją przygodą. A ich świat, moim światem. 
Pani Kerstin w ostatniej części Trylogii Czasu, zaczęła wyjaśniać nam wszystkie tajemnice. Było ich mnóstwo, a ich sens, miał dwa oblicza. Wszystko było ze sobą połączone. Logiczne. Autorka "Zieleni Szmaragdu" niesamowicie sobie poradziła. Każdy kolejno odkrywany sekret, był po prostu przyjemnością. Nie pamiętam kiedy ostatnio zdarzyło mi się, tak wkręcić we wszystkie sekrety w książkach. Sama próbowałam znaleźć sendo spraw. Na szczęście Gwen i Gideon zrobili to za mnie. Pamięć bohaterów powieści, była nieograniczona. Pamiętali o wielu rzeczach, które mi zdążyły wylecieć z głowy! A jeżeli myślicie, iż p. Gier zaprzestała w tej części na dodawaniu nam splątanych spraw, to się mylicie! Nigdy nie domyśliłabym się jaka jest prawda, co do pochodzenia Gwendolyn i hm... prawdy o jej zdrowiu fizycznym, że tak powiem. 

A co do moich uczuć względem Gideona, moja ochota do złamania mu nosa, zniknęła mniej więcej w połowie książki :D Od nowa go pokochałam, niemalże błyskawicznie zapominając, o jego podłym zachowaniu w "Błękicie Szafiru"!
Na dodatek autorka świetnie wplotła wątek miłosny, wiedziała, że on nie jest najważniejszy. Skupiała się na hrabim, a opisy uczuć Gwendolyn były nieprzesadzone i ludzkie. Łatwe do zrozumienia. Przyznam, iż byłam niezmiernie ciekawa, jak potoczą się relacje, między głównymi bohaterami. Nie tylko rubinu i diamantu, ale także Leslie oraz Raphaela. Natomiast dialogi Xemeriusa wciąż sprawiały, iż wybuchałam śmiechem. To jedna z najlepiej wykreowanych postaci w całej trylogii!

Strony sunęły naprzód niczym tornado! Chciałam czytać tę książkę całe dnie, ale nim się obejrzałam już byłam przy końcu! 

Bałam się ostatnich rozdziałów. Bałam się, że książka skończy się stanowczo za szybko, bo jak dla mnie mogłaby się nigdy nie kończyć. Niestety, tak to nie działa. Więc książka się skończyła. Przepiękny koniec? Nie do końca. Był zbyt przesłodzony (ale i tak mi się podobał!). Aczkolwiek pani Kerstin dopracowała każdy element w ostatecznej rozgrywce, a zdrajcą okazał się ktoś inny, niżbym podejrzewała. Osobiście uważałam, że nie jeden grzeszek na sumieniu ma Marley. Zwykle tak jest, iż ten jąkała, jest złym do szpiku kości ;) Poddałam się stereotypowi i przegrałam... 

Na samiutki koniec Xemerius pożegnał nas, rozbawionym uśmiechem. Spodziewałam się, że trylogia zakończy się... w innym momencie. Tym romantycznym, ale nie! Autorka nie zamierzała kończyć swe dzieło, tak jak wiele książek, jest zakańczane! 

Tylko nie jestem pewna, czy dobrze zrozumiałam dialog Lucy w Epilogu. To znaczy, że Bernhard był... No, nie mogę powiedzieć, bo zdradzę coś, czego się nie domyślacie... Ech.
Teraz po wszystkim mogę śmiało rzec, iż Trylogia Czasu jest jedną z najlepszych książek młodzieżowych, które miałam okazję przeczytać. Powrócę do niej jeszcze wiele razy. Mimo, iż już kończę pisać tę recenzję, wciąż mam wrażenie, że nie zawarłam w niej wszystkich swych uczuć. Jedynie ich namiastkę. W rzeczywistości zbyt wiele myśli krążyło w mej głowie. Ale czy tylko mi się wydaje, że Gwendolyn i Leslie miały obsesję, co do filmów? Wszystko porównywały do scen z przeróżnych momentów filmowych...
Tak, czy inaczej, Trylogię Czasu polecam z całego serca!

"Właściwie to dziwne, że złamane serce w ogóle jeszcze może bić."


P.S. Ekranizacja "Czerwieni Rubinu" będzie mieć niemiecką premierę 14 marca 2013 roku. Niestety nie znana jest jej polska premiera. Ciut ubolewam, że film nagrywany będzie w języku niemiecki, bo gdyby (nie daj Boże) film nie miał swojej premiery w Polsce i nie byłby przetłumaczony na nasz ojczysty język, to z oryginału nic bym nie zrozumiała. Jakimś cudem w szkolę z języka niemieckiego mam same szóstki, ale praktycznie jestem jedynie w stanie powiedzieć, jak się nazywam i ile mam lat ;) Więc miejmy nadzieję, iż "Czerwień Rubinu" będzie przetłumaczony na nasz język ;-)

wtorek, 25 grudnia 2012

Wesołych Świąt!




Życzę Wam nadziei,
własnego skrawka nieba,
zadumy nad płomieniem świecy,
filiżanki dobrej, pachnącej kawy,
pięknej poezji, muzyki,
pogodnych świąt zimowych,
odpoczynku, zwolnienia oddechu,
nabrania dystansu do tego co wokół,
chwil roziskrzonych kolędą,
śmiechem i wspomnieniami.
Wesołych Świąt!





Wigilijny wieczór spędziłam w gronie najbliższych, ciesząc się, że po prostu jesteśmy. Było bardzo miło, i choć obiecałam sobie, że spróbuję wszystkich dwunastu potraw, po trzeciej miałam dość. No cóż, spróbuję za rok;)
A Was Święty Mikołaj już odwiedził? U mnie nie został na herbatce, ale zostawił upominki pod choinką ;)
Największy uśmiech przyprawiły mi cztery małe skarby, które dostałam!




Najtrudniejsze pytanie grudnia. Od której zacząć? Pochwalcie się, co Wam Mikołaj przyniósł i doradźcie w tej jakże trudnej decyzji ;)


Jeszcze raz życzę Wam książkomaniakom Wesołych Świąt!

środa, 19 grudnia 2012

"Błękit Szafiru" - Kerstin Gier


OPIS:

Gwendolyn i Gideon zapatrzeni w siebie wrócili właśnie z początku XX wieku. Ale wszystkie sprawy stały się trudniejsze niż dotąd.
Czy Strażnicy mają rację, uważając Lucy i Paula za zdrajców? 
Czy też hrabia de Saint Germain nie jest godny zaufania? 
Gwen jako jedyna ma wątpliwości, 
co do uczciwości hrabiego.
Uczucia młodych podróżników w czasie 
wystawione są na próbę...



MOJA OPINIA:

Gwen i Gideon wrócili z niebezpiecznej misji, gdzie natknęli się na Lucy i Paula. Sprawy stanęły na głowie, gdy Gideon pocałował Gwendolyn. Wszystko zaczęło się mieszać. Dziewczyna nie wiedziała na czym stoi, nie tylko w kwestii uczuć... Zastanawiała się, co też Lucy i Paul chcieli im ważnego przekazać. 

W kwaterze rodziny de Villiers trwają przygotowania Gwen do balu w przeszłości, gdzie młodzi podróżnicy mają spotkać się z hrabią. Siedemnastolatka boi się jednak tego spotkania. Dlaczego? Chyba fakt, iż przy ostatniej wizycie dusił ją, stojąc cztery metry od niej, był wystarczający do odczuwania lęku wobec hrabiego. Charlotta - kuzynka Gwendolyn pomaga ją wyszkolić wraz z Giordano. Rudowłosej kuzynce, sprawia przyjemność widok porażek Gwenny. Dziewczyna nie daje sobie rady z przyswojeniem wszystkich norm, które dotyczyły na balach w przeszłości. Na dodatek w czasie jednej z elapsji, dziewczyna spotyka swego dziadka, za czasów, gdy był młodzieńcem. Ich wizyta była zaplanowana przez Gwen w przyszłości... Spotkania z Lucasem - dziadkiem głównej bohaterki, pomagają jej zrozumieć, co się dzieje. Lucas jest jedyną osobą, która jest w stanie wyjawić tajemnice rubinowi. Nawzajem starają się zrozumieć, dlaczego Lucy i Paul niegdyś uciekli z chronografem, oraz jaki jest prawdziwy plan hrabiego. Dziewczyna musi uważać, aby nikt się nie dowiedział o jej tajnych spotkaniach w piwnicy z dziadkiem. Jakby tego było mało uczucie pomiędzy Gideonem a nią jest wyjątkowo skomplikowane. Raz chłopak całuje ją jak oszalały, a później traktuje jak oszustkę. A co jeśli on tylko udawał? Jak się skończy spotkanie z hrabią de Saint Germainem? 
"[...] Ale dżentelmen nie rozmawia o takich sprawach.-Zgodziłabym się na taką wymówkę, gdybyś był dżentelmenem."

Z racji tego, iż Trylogia Czasu jest niesamowita, oraz ostatniego rozdziału w "Czerwieni Rubinu", który wzbudza w czytelniku nieziemską ciekawość, od razu sięgnęłam po "Błękit Szafiru". Po prostu musiałam się dowiedzieć, jak skończy się pocałunek Gwen i Gideona! 

Wielkie podziękowania dla pani Kerstin, że drugą część trylogii, zaczęła w tym samym momencie, co skończyła się pierwsza! Muszę przyznać, iż nie przepadam za przerywaniem książki w najlepszym momencie. Ale autorka postarała się o to, aby czytelnik nie musiał się wysilać, myśląc co się wydarzyło, od razu po pocałunku naszych gołąbków. Równie dobrze mogła rozpocząć "Błękit Szafiru" dzień po wyprawie, ale to już nie byłaby ta sama magia! 

W "Błękicie Szafiru" dochodzi nowa postać, a nawet dwie! 
Raphael - brat Gideona, który zaczął uczęszczać do szkoły Gwen. Ciekawa osoba, ale (na szczęście!) wydaje się mniej wyrachowany, niż jego starszy brat.
Drugą postacią, która bez przerwy doprowadzała mnie do śmiechu był Xemerius! Gargulec - duch, który przyczepił się do Gwendolyn. W gruncie rzeczy, okazał się bardzo przydatny. Pomagał dziewczynie, gdy Charlotta wyśmiewała ją podczas nauki wszystkich dostojnych póz oraz zwrotów, jakich powinno się używać na balu.

Dziadek Gwen bardzo pomagał swej wnuczce. Rozwiązywali te wszystkie tajemnice, których sama już nie byłam w stanie zliczyć! Musiałam bardzo skupiać się na rozmowie dziadka z wnuczką, aby nadążyć za ich myśleniem! Czasami jednak miałam wrażenie, że autorka ciut przedobrzyła z tymi sekretami. Czytelnik jest w stanie się pogubić! Ale, to tylko moje osobiste wrażenie :)
Pan Bernhard - lokaj rodziny Montrose dostał nawet większą rolę! Nie bez przyczyny był taki tajemniczy. Dziadek Gwenny, zlecił mu pewne zadanie.

Jak już wspomniałam Gideon jest wyrachowany. Okej, przyznaję, że z niemym uwielbieniem czytałam każdy dialog tego młodzieńca, ale naprawdę, jak on mógł tak traktować Gwendolyn? Raz pcha ją na kanapę w piwnicy i obściskuje, aby później rzucać jej mroźne spojrzenia! Ludzie, ja bym oszalała na miejscu tej dziewczyny! 
Jakiż to był piękny moment kilka rozdziałów przed końcem książki! Szkoda tylko, że udawany! W tamtej chwili miałam ochotę złapać tego długowłosego za jego marynarkę (czy co tam akurat miał na sobie) i rzucić mu w twarz kilka obelg!

"Błękit Szafiru" jest jeszcze bardziej przepełniony zabawnymi tekstami, dzięki Xemeriusowi! To chyba pierwsza książka, przy której tak głośno się śmiałam. Styl pani Gier był bez zarzutu. Prosty i ciekawy, jak w poprzedniej części. Cała fabuła książki jest niezwykle wciągająca! Każdy rozdział jest w stanie wbić nas w krzesło i przyśpieszyć akcję naszego serca. Niektóre rozdziały zapierały dech w mojej piersi, a strony po prostu leciały naprzód! Książka tak bardzo oderwała mnie od rzeczywistości, że byłam zszokowana, gdy nastała noc, a ja musiałam już iść spać, aby być w stanie wygramolić się z łóżka przed siódmą, w celu zaczerpnięcia wiedzy w szkole... Ach, ta edukacja, niszczy plany i zapał młodzieży ;)

Gdy skończyłam czytać książkę, Gideon nie był jedyną osobą, której chciałam przywalić (choć mimo wszystko, i tak go kocham). Charlotta i hrabia również zasłużyli na mój prawy sierpowy ;) 
"Błękit Szafiru" jest równie dobry jak jego poprzednik, a może nawet trochę lepszy. Polecam książkę z całego serca! Warto ją przeczytać, oj warto!

"Broń, z którą człowiek nie umie się obchodzić, zostaje z reguły użyta przeciw niemu."

niedziela, 16 grudnia 2012

Christmas Tag


Witam w ten mroźny czas!

Powoli zaczyna docierać do mnie, iż święta są tuż, tuż! Przypomina mi o tym nie tylko śnieg, kolorowe lampki w mojej okolicy, ale także zabawa Christmas Tag! Za nominację do zabawy serdecznie dziękuję Amelii Grey :)

1. Kiedy zaczynasz przygotowania do Bożego Narodzenia?

Uuu... niestety zawsze odkładam wszystko na ostatnią chwilę. Gdyby nie to, iż dzielę pokój z siostrą, pewnie wszystkie ozdoby świąteczne, wyjęłabym dopiero dzień przed Bożym Narodzeniem. Prezenty natomiast kupuję kilka dni przed Wigilią. Wygląda to zwykle tak, iż biegam jak szalona po sklepach i staram sobie przypomnieć, co planowałam kupić przed wyjściem z domu ;)

2. Posiadasz kalendarz adwentowy?

Nie, ale to jest uzasadnione. Zwykle, albo zjadam wszystkie czekoladki w kilka dni, albo gubię ten kalendarz ;)

3. Jakie są Twoje ulubione filmy świąteczne?

Jasne, że Kevin sam w domu! Bez niego to nie są święta!

4. Czy masz jakieś wesołe wspomnienia świąteczne?

Czy ja wiem... Wszystkie święta są wesołe, zapełnione w zdarzenia, które wywołują uśmiech na twarzy. Lecz najmilej wspominam święta w dzieciństwie, gdy wypatrywałam na niebie sań Mikołaja i jego reniferów ;)

5. Jak wygląda Boże Narodzenie w Twoim domu?

Raczej nic nadzwyczajnego. Coroczne, poranne przygotowania do Wigilii, w których to zwykle ja jestem najbardziej bezużyteczna. Za każdym razem, gdy chcę pomagać w kuchni, tylko przypalam ściereczki (to się już zdarzyło!), albo rozlewam barszcz na blat. Dlatego kuchnie omijam szerokim łukiem. Wieczorem kolacja, przy dźwiękach kolęd, a w I Dzień Świąt pochłaniam wszystko co się da, oglądam wspólnie z rodziną świąteczne filmy, natomiast wieczorem zagłębiam się w książkach, które podarował mi Święty Mikołaj ;)

6. Co najbardziej lubisz w świętach Bożego Narodzenia?

Wszystko! No, może poza dzieleniem się opłatkiem z dalszą rodziną. Wtedy przy składaniu sobie życzeń świątecznych, gdy chcę powiedzieć, to co przećwiczyłam przed kolacją, tekst wypada mi z głowy i wypowiadam pierwszą, lepszą myśl ;) Poza tym kocham po prostu tą magię świąt. Kocham chłód na policzkach, za każdym razem gdy otwieram okno oraz uczucie ciepła na opuszkach palców, gdy dotykam rozgrzanych lampek choinki.

7. Czy masz jakieś tradycje świąteczne?

Nie, chyba nie.

8. Jakie są Twoja ulubione piosenki świąteczne?

Wham - Last Christmas, chociaż ostatnio mi się tu przejadło. Zdecydowanie "Jest taki dzień" bodajże Czerwonych Gitar, oraz "Merry christmas everyone" Shakin' Stevens, którą bez przerwy nucimy z koleżankami w szkole.

9. Jaką będziesz mieć choinkę w tym roku?

Co roku na naszej sztucznej choince kolorem przewodnim jest czerwień i złoto, ale ostatnio moja siostra zaplanowała zmienić tradycję i już szuka turkusowych lampek ;)

10. Jaki jest Twój ulubiony zapach świąteczny?

Mandarynki! Gdy tylko czuję ich zapach, od razu przed oczami materializuje mi się obraz choinki i kolorowych lampek! 

11. Jaki kolor lampeczek choinkowych lubisz najbardziej?

Złoty i niebieski. Czerwony i żółty też ujdzie. 

12. Odliczasz dni do świąt?

Nie. Zawsze gdy jest dzień przed Wigilią, dziwię się, że to już teraz!

13. Ulubiony zimowy lakier do paznokci?

Na moich paznokciach można ujrzeć wszystkie kolory. Nie mam lakieru, przeznaczonego specjalnie na święta. Biorę to, co wpadnie mi w ręce :)

14. Ulubiony zimowy napój?

Herbatka z miodem i cytryną, albo ciepłe mleczko przed spaniem ;)

15. Jak wygląda Twój pokój w czasie okresu świątecznego?

Na biurku mam małego Świętego Mikołaja, który śpiewa, malutką choineczkę i wielką bombkę, która wisi na czymś, czego słowami opisać nie potrafię... Nad firanką świecą się lampki, które dodają świątecznego uroku. 



Do zabawy zapraszam wszystkich, 
którzy pragną wziąć w niej udział!



Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt!

piątek, 14 grudnia 2012

"Czerwień rubinu" - Kerstin Gier

OPIS:

Pewnego dnia Gwen odrywa, iż to ona jest posiadaczką genu podróży w czasie, nie jej kuzynka Charlotta, która była przygotowywana do tego przez całe swe dzieciństwo. Ktoś się pomylił, albo coś sfałszował...
Przed Gwen odrywany jest dotąd zakazany świat. Dziewczyna stara się odkryć tajemnice i dowiaduje się, iż istnieje jeszcze jedenastu podróżników w czasie. Ona jest dwunastym, zamyka Krąg. Jednym z posiadaczy genu jest Gideon. Bardzo przystojny, aczkolwiek arogancki młodzieniec. Gwendolyn musi pomóc mu wypełnić misję, ale nikt jej nie ufa. Wszelkie tajemnice wciąż są ukrywane przed Gwen, gdyż wszyscy myślą, iż dziewczyna jest zagrożeniem...


MOJA OPINIA:

Charlotta - kuzynka Gwen, ma zawroty głowy i mdłości. Oznacza to, iż wkrótce przemieści się w czasie. Nikt nie spuszcza z niej oka. Gwendolyn musi znosić humory swej kuzynki, jednakże dziewczyna nie stara się zrozumieć tajemnic związanych z genem podróży w czasie. To jest wręcz niewykonalne... Pewnego dnia to nie Charlotta przemieszcza się w przeszłość, tylko Gwen. Ale jak? Przecież to nie ona posiada rzekomy gen. Nie wie co robić. Nigdy nie była przygotowywana na coś takiego. A co jeśli wszyscy się pomylili, co do posiadacza genu?

Gdy tylko zostaje ujawnione, iż to Gwendolyn posiada gen podróży w czasie, wszelkie tajemne plany stają na głowie. Bohaterka musi wybrać się na niebezpieczną misję wraz z Gideonem, który wolałby sam wszystko doprowadzić do końca. Właśnie, tylko czym jest rzekomy koniec? Nikt nie chce poinformować Gwen, co oznacza koniec. Większość tajemnic wciąż jest niedostępna dla dziewczyny. Na dodatek Strażnicy Kręgu nie zamierzają w najmniejszym stopniu ufać Gwendolyn. Bowiem uważają, iż dziewczyna w przyszłości ich zdradzi. Poprzez jej brak wiedzy, siedemnastolatka staje się jedyną podejrzaną osobą, która jest w stanie zrujnować to, co zostało odbudowane po zniknięciu jednego z chronografów. Jednak czy wyjątkowo ważna misja może zostać narażona na porażkę, gdy w grę wchodzi miłość?

,,-Gotowa, Gwendolyn?- zapytał w końcu. Uśmiechnęłam się do niego.-Gotowa, jeśli i ty jesteś gotów..."

Przyznam, iż po książkę sięgnęłam z ogromnym zapałem. Miałam na nią chęć od bardzo dawna. Po przeczytaniu ,,Czerwień rubinu" zrozumiałam, dlaczego książka zdobyła tyle pochlebnych recenzji, ale o tym za chwilę:)
Pierwsze rozdziały książki wydawały się... hm... ciężko to określić. Nieco dziwne, że tak powiem. Poznając dom oraz rodzinę Gwen, od razu na myśl przyszła mi rodzinka Adamsów ;) 

Wielki dom, tajemniczy lokaj, mnóstwo tajemnic, czy to brzmi normalnie w XXI wieku? Nie, ale dokładnie to czyni książkę wyjątkową! Gen podróży w czasie, Strażnicy, Krąg, a każdy podróżnik porównywany jest do kamienia szlachetnego! Braku oryginalności zarzucić pani Kerstin nie mogę. 
Kolejnym zaskoczeniem dla nas, może być to, iż Gwen widzi duchy (no, to już takie oryginalnie nie jest, ale nie narzekam). W rzeczywistości nikt, poza najlepszą przyjaciółką dziewczyny - Leslie, nie wierzy Gwendolyn w jej umarłych towarzyszy. Dawny wierszyk, mówiący o wszystkich kamieniach z Kręgu, zapewnia iż rubin ma dar. Nie dowierzałam, że nikt, nawet sama Gwen, nie skapnęli się, co to za dar!

Mimo iż nie przepadam za historią, książka o podróżach w przeszłość, ani trochę mnie nie nudziła. Opisy dawnych stuleci nie były nudne, w sumie nie było ich nawet za wiele. Pani Gier zadbała o każdy element, gdy nasi bohaterzy cofali się w czasie :) W przeskakiwaniu w inne czasy, pomagał im chronograf. Mały element, dzięki któremu, można było wybrać dokładny moment w czasie, aby tam się przenieść. Niegdyś były dwa chronografy, lecz jeden z nich skradli Lucy i Paul - zakochani podróżnicy w czasie, którzy uciekli, gdyż wszystko inne było wbrew ich związku. Większość osób, którzy są wmieszani w tajemnice Kręgu, uważają, iż Lucy i Paul oszaleli i zdradzili ich. Matka Gwen uważa inaczej, natomiast główna bohaterka nie wie, co myśleć, gdyż cała prawda jest przed nią szczelnie ukrywana... Uwielbiam te tajemnice, które skłaniają nas do przemyśleń, gdy nie możemy nocą zasnąć ;)

Kolejnym plusem było to, iż postacie są świetnie wykreowane. Szczególnie Gwendolyn. Jest bardzo ludzka, a przede wszystkim nie jest przesłodzona, jak to czasem się zdarza. Gideon również ma odmienny charakter, który czasem mnie zadziwiał. Trochę zeszło mi zrozumienie tego chłopaka i nadal nie jestem pewna, czy go rozumiem ;) Na dodatek dziewiętnastolatek nie wygląda jak typowy kochaś z paranormal romance. Nie ma krótkich włosów, i czarnych oczu. Skąd! Wręcz przeciwnie, ma długie, kręcone włosy do ramion i zielone oczy. Nie wiem jak Wy, ale ja z pewnością wolę typowy, mroczny wygląd naszych młodzieńców z książek;) 

Leslie jest nietuzinkową osobą. Zabawna i inteligenta. Dziewczyna zrobiła bardzo wiele, aby pomóc Gwen, która dawno temu wyjawiła jej tajemnice swej rodziny. Leslie zarywała noce, by zrozumieć każdy detal nowego życia Gwendolyn. Takiej przyjaciółki ze świecą szukać! Charlotta i jej matka Gledna, również są niepowtarzalne, że tak to ujmę. Tych dwóch ostatnich pań z pewnością nie polubiłam. 
Co do uczucia pomiędzy Gwen a Gideonem... Na początku nie lubili się. On uważał ją za dziecinną i naiwną małolatę, a ona go za bezczelnego i zarozumiałego obrzydliwca. No, miłość jak się patrzy! Jednak przygody przeżyte w przeszłości, zbliżyły ich do siebie. 

Niesamowicie spodobał mi się styl pisania pani Kerstin. Łatwy i zrozumiały, a zarazem bardzo śmieszny. Było mnóstwo momentów, które spowodowały, że zaczęłam się śmiać na cały dom. Szczególnie myśli Gwen są rozbrajające. Po czterdziestej stronie, książka tak bardzo mnie wciągnęła, że nim się obejrzałam już zmierzałam mu końcowi. Warczałam na każdego, kto śmiał mi przerwać tą nieziemską lekturę! A przez czytanie do późna, śliniłam się na ławce w szkole ;) Jedno jest pewne, warto było zatracić się w tejże książce!

Ostatni rozdział, sprawił, iż chciałam więcej! Nie czekając na nic, z potężnie bijącym sercem, sięgnęłam po drugą część Trylogii Czasu! 

Książkę polecam każdemu. Fanom tajemnic, jak i dobrego humoru! "Czerwień rubinu" spełni oba Wasze wymagania.

,,-Jest w nim zakochana. -Nie, nie jest. -Ależ tak, jest. Tylko jeszcze o tym nie wie."

niedziela, 9 grudnia 2012

"Uniesienie" - Lauren Kate


"Niebo jest ciemne od skrzydeł...
Nadciąga czas smutku, ofiar
i złamanych serc..."

OPIS:

Luce i Danielowi ucieka czas. Jedynym sposobem, aby powstrzymać Lucyfera przed wymazaniem całej przeszłości, jest odnalezienie miejsca Upadku. Mroczne siły ścigają Luce i Daniela. Chłopak nie wie, czy uda mu się to przetrwać - przeżyć jedynie po to, by ponownie raz za razem patrzeć na śmierć Luce. Bez względu na wszystko wszyscy muszą wziąć udział w epickiej bitwie, która skończy się martwymi ciałami i anielskim pyłem. Nagle, Luce wie, co musi się wydarzyć. Przekleństwo ich dwójki, dotyczyło tylko Luce. Ponieważ jej przeznaczeniem było życie z kimś innym niż Daniel. Trzeba dokonać ostatecznego wyboru. Wybór należy do Luce...

MOJA OPINIA:

,,Uniesienie" zaczyna się, gdy Luce budzi się, a obok niej jest Daniel. Szczęście jakie spowodował widok ukochanego szybko znika. Powraca brutalna świadomość, czego właśnie dokonuje Lucyfer. Upadek się zaczął, a wraz z jego dokonaniem diabeł wymaże przeszłość. Będzie jakby Daniel i Luce nigdy się nie spotkali. Sześć tysięcy lat cierpienia, miłości i niekończących się powrotów zostanie wymazane. Jednak Daniel się nie poddaje. Wszyscy wcielają plan w życie, aby powstrzymać Lucyfera. Mają na to tylko dziewięć dni , bo tyle trwa Upadek. Do tego trzeba będzie zlokalizować miejsce rzekomego Upadku, w czym pomogą im wszystkie trzy relikwie. Tylko gdzie one są? 
Luce ma świadomość, iż wszyscy narażają życie, aby plan Zła się nie powiódł. Od wyniku ich poszukiwań, zależy związek jej i Daniela. 
Poszukiwania relikwii są niesamowicie trudne i męczące. Lucinda musi wyzbyć się ludzkich potrzeb, aby im się udało. Dziewczyna nie może być najsłabszym ogniwem. 
Ale, co się wydarzy, gdy aniołowie i zaprzyjaźnione demony, odnajdą miejsce Upadku? Co potem? Nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie...

"Nie ma ciemności mroczniejszej od wielkiego światła, które zostało zepsute"

Czwarta i ostatnia powieść z cyklu ,,Upadli" jest przepełniona w niekończące się starania i walkę. Walkę o miłość Luce i Daniela. Już w pierwszym rozdziale aniołowie i demony planują, co zrobić. Główni bohaterzy nie próżnują, ale prawdziwa akcja rozpoczyna się w następnych rozdziałach. 

Przyznam, iż w ,,Uniesieniu" nie było czasu na nudę. Poszukiwania relikwii nie miały końca. A każda godzina była walką o śmierć i życie. Nie było czasu do stracenia. Akcja rozwijała się niesamowicie szybko. Bohaterzy nie tracili czasu, wyruszali z jednego miejsca do drugiego, i spotykali niezwykłych ludzi, z niektórymi z nich toczyli wojnę, a teraz są ich sprzymierzeńcami. 

Pani Lauren nie próżnowała, pisząc tę książkę. Nie dawała nam ani chwili wytchnienia. Każda kolejna strona, była dla nas zagadką. Nie byliśmy w stanie się domyślić, co się wydarzy. Każde zdanie szokowało nas, odkrywając nowy rąbek tajemnicy. 
Niestety w niektórych rozdziałach było tejże akcji aż nazbyt... Opisy były chaotyczne i niewiele trzeba było, aby pogubić się w całej sytuacji. Książkę należało czytać ze skupieniem, aby nadążyć za scenami grozy. I chyba ciut za często czytałam słowa ,,Oczy Daniela zaszły łzami"...

Luce mile mnie zaskoczyła w tej części. Z całych sił próbowała radzić sobie sama, nie opierając wszystkiego na barkach Daniela. Dokonała sama wyboru, nie spoglądając w stronę Daniela. Wielki plus dla niej! Dopowiem, iż nigdy byście nie zgadli kto był prawdziwym przeznaczeniem Lucindy. Ogarnął mnie wielki szok, gdy się dowiedziałam. Choć po dłuższym zastanowieniu rozumiemy, iż wszystkie części układanki, znalazły się we właściwym miejscu...

Opis z tyłu książki, wspomina o anielskim pyle. Niestety jest go dość sporo. Smutno mi się zrobiło, gdy Gwiezdna Strzała pozbawiła życia poszczególnych osób... Więcej nie powiem ;)

Uważam, iż zakończenie całej serii ,,Upadłych" wyszło pani Kate nieziemsko! Przepiękne zwieńczenie cyklu!
Gdy przed chwilą doczytałam ostatnie słowa, opowiadające o nieśmiertelnej miłości Luce i Daniela, i gdy uświadomiłam sobie, iż to koniec, posmutniałam.Ogarnęła mną lekka melancholia, ponieważ zrozumiałam, że to koniec przygód aniołów i demonów. Jednak rozpaczać z tego powodu na pewno nie będę. Polubiłam tą serię, ale nie pokochałam jej do szaleństwa ;)

"Uniesienie" jest najlepszą częścią cyklu ,,Upadłych". Najwięcej się w niej dzieje, i główni bohaterowie przestają nas lekko irytować. Książkę, jak i całą serię serdecznie polecam!

"Czy Bóg stworzył miłość, by ból był jeszcze gorszy?"

niedziela, 2 grudnia 2012

"Namiętność" - Lauren Kate

"W każdym życiu wybiorę Ciebie. Tak jak Ty zawsze wybierałeś mnie. Na zawsze."

OPIS:

Luce była gotowa umrzeć dla Daniela. Od zawsze. Raz za razem. Luce i Daniel stale się odnajdywali, by wkrótce znów zaznać potwornego bólu rozstania. Dziewczyna jest pewna, że coś - lub ktoś - w jednym z jej wcieleń może jej pomóc w obecnym. Z tego powodu wyrusza w najważniejszą podróż swojego życia. Powraca w przeszłość. Chce zobaczyć co naprawdę łączyło ją z Danielem. Musi odnaleźć klucz, dzięki któremu ich miłość mogłaby przetrwać. Nie tylko Daniel rozpaczliwie goni Luce, przechodząc przez Głosicieli, Cam i legiony aniołów oraz Wygnańców pragną pochwycić Luce. Dziewczyna musi być ostrożna, bo jeden mały błąd i ponadczasowa miłość dwóch kochanków mogłaby zginąć. Na zawsze.

MOJA OPINIA:

Luce dąży przez nieznane dotąd ziemie, aby poznać tajemnice jej miłości. Podróż nie jest łatwa, gdy jedynym towarzyszem dziewczyny, jest ona sama. Patrzenie na swe poprzednie wcielenia, które płoną w ramionach Daniela, i widok udręczonej twarzy ukochanego, jest nie do zniesienia. Jednak Luce wie, że jej wyprawa nie jest bezcelowa. Ma cel - przełamać przekleństwo, które ciąży na niej i Danielu. Wkrótce odnajduje ją Bill, który zwie się przewodnikiem po Głosicielach. Gargulec pomaga jej w poznawaniu swych poprzednich żywotów. Dziewczyna nie ma pojęcia, że jej przyjaciele - w tym ukochany Daniel - ze wszystkich sił, starają się ją złapać. Niebezpieczeństwo nasila się z każdej minuty na minutę. A co jeśli przekleństwo dotyczy tylko i wyłącznie Luce i jej namiętności do Daniela? Czy to ona jest powodem, tego całego cierpienia?

Czytając, jak Luce cofa się w przeszłość, było niezwykle ciekawe! Nie znoszę historii i muszę przyznać, iż miałam pewne obawy, co do tej części. Gdyby pani Lauren wyskoczyła mi ze średniowieczem, którego mam po dziurki w nosie, nie wiem czy przebrnęłabym przez tę książkę. Autorka jednak skupiła się na opisywaniu przeżyć i namiętności obecnego i poprzednich wcieleń Luce. Owszem, w fabułę były wplecione wątki historyczne - stroje, budowle, kultura - ale pani Kate zrobiła to niesamowicie! Podziwiam ją za tak ciekawe opisy, które mnie nie przynudzały! Może dzięki tej książce, spojrzę inaczej na lekcje historii w szkole? Nie, raczej nie ;)

Co to głównej bohaterki, muszę przyznać, iż Luce nabrała charakteru. Ave Luce! W ,,Udręce" dziewczyna, że tak się określę, nie miała jaj ;) W tej części była pewna swego celu i nie poddawała się, mimo iż robiła na przekór wszystkim i wszystkiemu! Podróż dzięki gargulcowi - Billowi - była łatwiejsza. Lucinda miała wsparcie. Lecz muszę przyznać, iż Bill był podejrzany. To co mówił, budziło moją niepewność i nie wiem czy na miejscu Luce bym mu ufała, tak bardzo jak ona mu. Ale w sumie, gdybym nie miała nikogo innego, to może...

Gdy Luce wchodziła w trzy de (długo by tłumaczyć) czułam to samo, co ona. Co jej poprzedni żywot. Emocje targały mną od środka, równie mocno co naszą Lucindę Price. Niesamowite było jak poprzednie żywoty Luce różniły się od niej, a jednak były tak podobne. Luce miała styczność z nadętą wersją siebie, częścią, która zabiła króla i ruszyła do walki, a nawet z dziewczyną, która przyjaźniła się z Shakespeare'm! Łączy je jedno i to samo. Nieśmiertelna miłość do osoby, posiadającej fiołkowe oczy...
Widząc cierpienie Daniela, za każdym razem gdy umierał jeden z żywotów Luce, zrobiło mi się go żal. Chłopak tyle przeżył, a jego dziewczyna zwiała, gdy nastała minimalna szansa na to, aby wszystko potoczyło się inaczej. 

Obecne wcielenie Daniela nie ustawało w poszukiwaniach swej ukochanej. Za każdym razem gdy był krok za nią, ona i tak mu uciekała, chłopak przeżywał bezgraniczny ból i rozczarowanie. W końcu postanowił ją wyprzedzić.

Kilka rozdziałów z początku, mnie przynudzało. Ale tylko troszkę :) Natomiast gdy czytałam końcowe rozdziały (dotyczące pewnego gargulca) miałam ochotę krzyknąć ,,A nie mówiłam?!", lecz się powstrzymałam. 

Książka napisana jest tak samo lekkim językiem, co poprzednie części. Gdy wkręcimy się w akcję książki, nie jesteśmy w stanie dostrzec, jak szybko strony płyną naprzód. 
Teraz minuta dla okładki ;) To jedna z najładniejszych okładek, jakie widziałam w życiu (a trochę się już ich naoglądałam). Panienka z różą dodaje książce tajemniczości. Uwielbiam to!

Książkę polecam wszystkim, którzy polubili cykl ,,Upadli". W ,,Namiętności" poznacie tajemnice z poprzednich żywotów Luce, które niegdyś były zagadką.

"Miłość to jedyne, o co warto walczyć."

© Created Eternity, AllRightsReserved.

Designed by ScreenWritersArena