Wydaje mi się, że każdemu zdarza się pomyśleć o zakończeniu. Niekoniecznie egzystencji, ale pewnych etapów. Nasze życie jest jak książka - podzielone na rozdziały. Każdy rozdział można zekranizować i odegrać w nim główną rolę, patrząc jak toczą się losy nasze i naszych bliskich. Liczymy na szczęśliwe zakończenie, no bo kto by chciał cierpieć z powodu ostatecznego niepowodzenia? Zauważyliście, jak wiele filmów i książek jest pełnych happy endów? Czemu więc nie oczekiwać tego samego od rzeczywistości? W końcu mówią, iż oba teksty kultury zwykle wzorowane są na prawdziwej codzienności. Nasze życie powinno również ostatecznie zakończyć się satysfakcjonująco, z puentą, z możliwością wyciągnięcia mądrego cytatu, podsumowującego sens egzystencji i starań. Ja jednak sądzę trochę inaczej. Może się mylę, może nie myślę pozytywnie, ale czy aby na pewno ludzie pisaliby książki, nagrywali filmy tylko po to, by pokazać codzienność? Dla mnie to jest kreowanie świata, w którym chciałoby się żyć. Świata, gdzie jednak istnieje puenta i głębszy sens. I po naczytaniu się tego wszystkiego, oczekujemy sensu i szczęśliwego zakończenia od naszego życia. Ale wiecie co? Życie nie jest filmem ani książką. Tutaj nie zawsze można myśleć pozytywnie, czekając na ostatnią scenę, rozdział, z nadzieją, że w tych chwilach podłożona będzie wesoła, wywołująca uśmiech muzyka.
Pat w końcu został wypisany z niedobrego miejsca. Wyszedł i jest w stanie zrobić wszystko, by nadszedł koniec rozłąki. Jest już niemal gotowy; ćwiczy bycie miłym, a nie stawianie na swoim, codziennie trenuje, dbając o formę i całuje każdy pieg Nikki na zdjęciu. Jednak gdy chce rozmawiać o swojej żonie, nikt nie pogłębia tematu, nikt niczego mu nie wyjaśnia. Jedyną osobą, która jest do niego niezwykle bezpośrednia to Tiffany, dziewczyna z takimi samymi problemami.
Od dawna chciałam sięgnąć po dzieła Quicka, więc widząc "Poradnik" w bibliotece, nie wahałam się ani na moment. Coś co mnie uderzyło na samym początku powieści to lekkość. Swaboda z jaką pisze Matthew udziela się czytelnikowi, sprawiając, że czytanie książki jest niezwykle relaksujące, a wręcz uspakajające. Tego właśnie potrzebowałam po męczącym dniu pełnym sprawdzianów i głośnych przerw w szkole. Tylko nie myślcie, że historia Pata mnie nudziła. Absolutnie nie! Ta lekkość z jaką jest napisana sprawia, że przez tekst płynie się niezwykle szybko i z ciekawością delikatnie pulsującą pod skórą. Chcemy wiedzieć dlaczego mężczyzna dostał się do niedobrego miejsca, czym spowodowana jest rozłąka i jak się ona zakończy. Nim się obejrzymy dawno miniemy połowę stron, pragnąc czytać więcej i więcej.
Tytuł jest mylący. Sięgając po tę książkę liczyłam na to, iż wniesie w moje życie trochę pozytywizmu, który, nie ukrywając, przydałby się w te szare dni. Jednak poza Patem, który usilnie dążył do szczęśliwego zakończenia, nikt nie tryskał optymistycznymi myślami, co więcej nawet samo życie dalekie było od pisania szczęśliwych scenariuszy dla bohaterów. Tutaj zaczyna się ironia. Wszystko naokoło jest niezwykle pesymistyczne, a Pat wciąż wierzy, że będzie dobrze. Pomyślcie tylko o ile piękniejszy byłby świat, gdyby każdy z nas wierzył w happy end.
Mimo tego, iż "Poradnik pozytywnego myślenia" to zdecydowanie lekka lektura, zawiera wiele mądrości i pytań, które każdego z nas trapią. I to jest w tym świetne! Napisać książkę, którą tak swobodnie i dla relaksu się czyta, a jednak zawierającą pytania, na które nie ma odpowiedzi na tym świecie, zawierającą spostrzeżenia, które podważają sens egzystencji i podejmowania wszelkich starań. I jeszcze za sprawą talentu pisarskiego, zachować wszystko w wesołych barwach i pobudzając czytelnika do śmiechu. Czego więcej oczekiwać?
"Poradnik pozytywnego myślenia" jest lekką pozycją, która zaciekawi najbardziej wymagające czytelnicze podniebienia i w sposób nieprzytłaczający postawi przed Wami pytania, nad którymi będziecie się zastanawiać długo po skończeniu czytania. Polecam, naprawdę warto. Chociażby dla poznania nietuzinkowego zakończenia filmu Pata.
Ja uwielbiam tą książkę, wiele się naśmiałam w trakcie lektury. Film dość różni się od ksiażki ale też bardzo mi się podobał :)
OdpowiedzUsuńW tym przypadku obejrzałam film, a nadal książka czeka na półce, mszę wreszcie po nią sięgnąć, bo film mi się bardzo spodobał.
OdpowiedzUsuńmuszę w końcu przeczytać :>
OdpowiedzUsuńMam już za sobą film, a na książkę poluję już od dłuższego czasu. Przeczytanie jej to tylko kwestia czasu, a póki co mam inna książkę tego autora w planach, a mianowicie : "Wybacz mi, Leonardzie " :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i jak dla mnie książka o wiele lepsza od filmu :)
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałam, ale film widziałam :)
OdpowiedzUsuńtym razem wyjątkowo się z tobą zgadzam, ale wielkie nie dla ma. lel, i ty mówisz że to ja jestem zgorzkniała i cokolwiek? ciekawe która z piwskiej jest tu bardziej pesymistką, naprawdę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę książkę, jest tak niesamowicie pozytywna! Podczas lektury chyba cały czas się uśmiechałam ^^ Nie oglądałam filmu, ale bardzo bym chciała - mimo opinii, że tak bardzo różni się od książki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Zamierzam przeczytać w najbliższym czasie którąś z książek Quicka. Mam nadzieję że mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu właśnie myślę czy przeczytać tę książkę :)
OdpowiedzUsuńI czytałam książkę i oglądałam film *♥*
OdpowiedzUsuńGorąco polecam na świąteczne wieczory lub wieczór :)
Książka naprawdę daje do myślenia. Tego autora również polecam "Niezbędnik Obserwatorów Gwiazd"
Podejmowałam dwie próby przeczytania tej książki, ale zawsze kończyło się na tym, że nawet do niej nie zajrzałam. A bardzo chciałam. Po prostu za dużo obowiązków. Wiele dobrego o niej słyszałam, ale zraziła mnie pewna recenzja. Po przeczytaniu Twojej wiem, że na wiosnę (niestety wcześniej nie mam czasu) podejmę trzecią próbę i tym razem mam nadzieję skończyć tą książkę :)
OdpowiedzUsuńCzytałam ,,Niezbędnik obserwatorów gwiazd" autora i już nie mogę się doczekać przeczytania kolejnej książki.
OdpowiedzUsuńZ twórczości Quicka znam jak na razie "Niezbędnik obserwatorów gwiazd", jednak z chęcią zapoznam się z resztą. Mam wrażenie, że "Poradnik..." został napisany w bardzo podobny sposób, właśnie jako taka lekka lektura, co dodatkowo zachęca mnie do jego przeczytania. Będę musiała go dorwać. ;)
OdpowiedzUsuńMnie Poradnik pozytywnego myślenia urzekł i właśnie pokazał, że nie można się w życiu poddawać. Fakt, że to co robi Pat jest już lekkim wyjściem poza szablon, ale i tak jakoś go polubiłam. Uważam, że książka była lepsza od filmu, bo nie zdradzała wszystkiego od początku:) Na blogu opublikowałam swoją recenzję, więc jeżeli ktoś byłby zainteresowany to zapraszam: http://kulturaczytania.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń