wtorek, 26 marca 2013

"Dziewczyna, która chciała zbyt wiele" - Jennifer Echols

OPIS:

Wszystko, czego pragnie Meg, to uciec. Uciec ze szkoły. Uciec od przywiązanych do skrajnie nudnego życia rodziców. To dlatego pewnego dnia przekracza niepisaną granicę, łamie prawo i zostaje nakryta przez policję.
John ma dziewiętnaście lat. Był świetnym uczniem. Mógł iść do college'u. A jednak z jakiegoś powodu zdecydował się zostać. Przestrzegać prawa. Służyć i chronić. To dlatego nie potrafi spojrzeć przez palce na wybryk Meg. Chce dać dziewczynie nauczkę.
Ona wyśmiewa jego zasady. On krytykuje jej rebelianckie zapędy. Doprowadzają się do szału. Testują swoje granice. Co się stanie, gdy obydwoje posuną się za daleko?

"Doprowadzają się nawzajem do szału...
Co będzie gdy przekroczą granicę?"

MOJA OPINIA:

Meg wraz ze znajomymi postanowiła zrobić coś szalonego. Wybrała się nad zamknięty most, którędy w każdej chwili może przejeżdżać rozpędzony pociąg. Podobno kilka lat temu zginęło tam kilkoro nastolatków. Mimo to młodzi wybrali się do zakazanego miejsca, aby się trochę zabawić. Niestety złapała ich policja. Uniknęli sądu, ale dostali karę. Troje z nich musiało jeździć karetką, wozem strażackim, albo z nocnym patrolem. Meg właśnie została przeznaczona do policjanta Aftera, który wzbudzał specyficzne uczucia w nastolatce. Dręczyli się nawzajem. Odnajdowali swe słabe strony, wykorzystując je przeciw sobie. Przeciągali strunę i wystawiali własne nerwy na próbę. Jak długo uda im się wytrzymać razem na nocnym patrolu? Czy policjant John udowodni Meg, że to, co robi jest nazbyt niebezpieczne i głupie? Co oznaczają specyficzne uczucia, które towarzyszą głównej bohaterce względem młodego policjanta?

Ostatnio zaczęłam darzyć ogromną sympatią powieści obyczajowe i sięgam po nie bardzo często. Od dawien dawna (zaraz po premierze książki), miałam ogromną chęć na "Dziewczynę, która chciała zbyt wiele". Do końca nie wiem, co mnie tak ciągnęło do tej lektury. Tytuł? Opis? Okładka? W sumie teraz nie jest to ważne. Ważne natomiast jest to, jakie wrażenie zrobiła na mnie ta pozycja.

Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to bardzo łatwy, młodzieżowy język, jakim posługuje się pani Jennifer. Właśnie dzięki nieprzedłużającym się opisom miejsc, książkę się wręcz połykało. Autorka skupiała się na tym, co się dzieje tu i teraz. Młodzieżowy język sprawił, iż czytanie tej książki było wręcz naturalne. Zdecydowanie nastolatkowie, bardzo szybko odnajdą się w tej pozycji.

"A dobrego związku nie można budować na frustracji i gniewie, prawda?"

Bohaterzy powieści są ciekawi, ale nie wydaję mi się, aby pisarka tak bardzo się do nich przyłożyła. Owszem nie są wyidealizowani i czasem potrafią zaintrygować czytelnika, aczkolwiek myślę, iż autorka mogła wyciągnąć z nich coś więcej. Ukazać ich oblicza bardziej dokładnie i precyzyjnie. Meg - główna bohaterka, siedemnastoletnia szalona dziewczyna, która nie czuje najmniejszych ograniczeń i skupia się na tym, aby naprawdę czuć, że żyje. Te uczucie dawały jej wszystkie szaleństwa, które czyniła. Siedemnastolatka była typową buntowniczką z niebieskimi włosami, wygadaną, rzucającą ciętymi ripostami. Zawsze musiała mieć ostatnie zdanie. John - dziewiętnastoletni policjant, znał się na tym, co robił. Nie pozwalał sobie w kaszę dmuchać i jak najczęściej chciał sprawiać wrażenie groźnego. Próbował naprostować tych wszystkich pokręconych nastolatków, i udowodnić im, że wcale nie są nieśmiertelni. To właśnie ukazywał Meg podczas nocnych patrolów. 

Uczucie, które powoli rodziło się pomiędzy głównymi bohaterami było dość specyficzne. Oboje wyśmiewali swoje poglądy i zasady. Robili wszystko, aby ten poczuł się winny, układając swe życie w taki, a nie inny sposób. Obydwoje chcieli udowodnić, że mają rację. Ich rozmowy właśnie opierały się na przekraczaniu wyznaczonej granicy. Poznawaniu swych słabych punktów. Doprowadzali się do szału, a mimo to, poczuli do siebie coś więcej. A może właśnie dzięki temu? Dziewczyna bez przerwy próbowała zrozumieć Johna, który mimo swych świetnych ocen nie poszedł do college'u lecz został na tym 'zadupiu'. Meg ze wszystkich sił starała się pokazać Johnowi, że życie w tym małym miasteczku jest pozbawione wigoru, a on próbował udowodnić jej, że mimo wszystko, łączy ją do tego miasteczka sentyment. I tak się dochodzili.

Szczerze mówiąc spodziewałam się po tej książce czegoś więcej. Jakiejś historii, która pokaże mi świat z innej perspektywy i zmusi do zastanowienia się nad własną egzystencją. Nic takiego się nie stało. Owszem, "Dziewczyna, która chciała zbyt wiele" to przyjemna, prosta, idealna na jeden wieczór lektura, ale zdecydowanie nie ambitna. Sprawi, że na kilka godzin przeniesiesz się do małego miasteczka, aby poznać historię buntowniczki i policjanta, ale to tyle. Książkę zdecydowanie polecam nastolatkom, które lubią łatwe i przyjemne lektury. Bez zobowiązań. 

"Los to coś, co wyciągasz jak słomkę. To szansa."

16 komentarzy:

  1. Teraz jestem w nastroju właśnie na lekkie książki. :) Choć, dzięki Bogu zaczyna się zaraz przerwa świąteczna i chciałabym mimo wszystko sięgnąć po coś ambitniejszego. "Dziewczynę, która chciała zbyt wiele" mam już na oku od dłuższego czasu, ale recenzje skutecznie mnie od niej zniechęciły. :)
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. pierwszy raz słyszę o tej książce, a już po spojrzeniu na okładkę stwierdziłam, że nie będzie żadnego 'wow'. chodzi mi też o fabułę: normalna. nic przyciągającego uwagę, oryginalnego..
    sumując z tym, że obyczajówki lubię tylko w niektórych przypadkach - odpuszczam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzadko sięgam po tego typu książki, lecz tę przeczytałam i mam wrażenie, że mi się ona bardziej spodobała.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasem potrzebuję jakiejś mało ambitnej lektury w przerwie od cięższych książek, więc kiedyś zapewne sięgnę :) Dodatkowo uwielbiam bohaterki, które można określić mianem buntowniczek.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba sobie odpuszczę. Mam już dość łatwych i mało ambitnych powieści.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bez zobowiązań mówisz... Szczerze myślałam, że książka będzie nieco lepsza. Jeżeli wpadnie mi w łapki, to z chęcią przeczytam, jednak nie będę jej na siłę szukać:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szału nie ma, ale i tak mam nadzieję, że książkę kupią do mojej biblioteki, zebym mogła ją przeczytać bez zobowiązań:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam ją na półce, muszę czym prędzej sięgnąć:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Na początku twojej recenzji książka zapowiadała się całkiem ciekawie, ale jak widac nie opłaca się jej przeczytac.

    OdpowiedzUsuń
  10. Już dawno o niej myślę, kiedyś pewnie przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej :-) Nominowałam Cię do "nagrody" Liebster Award.
    Szczegóły: http://ivka86.blogspot.com/2013/03/liebster-award.html
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie czytam takich książek, więc tę sobie odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie się książka podobała, lekka przyjemna. Co prawda wybitna nie jest, ale bardzo sympatyczna ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. świetna recenzja. pomimo, że książka wydaje się być romansidłem, za którym nie przepadam, bardzo zaciekawiła mnie postać John'a :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie ciekawi mnie zbytnio. Chyba sobie ją odpuszczę. ; )

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja tam czytałam ją 2 razy i należy do moich ulubionych

    OdpowiedzUsuń

© Created Eternity, AllRightsReserved.

Designed by ScreenWritersArena