OPIS:
Bradin Rothfeld jest dziewiętnastoletnim rockmanem. Kobiety w całej Europie wzdychają do jego brązowych oczu i cudownej, niemal dziewczęcej urody. Wracając z trasy koncertowej Brade spóźnia się na przesiadkę i spędza noc na opustoszałym lotnisku. Jeszcze nie wie, że będzie to najdziwniejsza noc w jego życiu. Spotyka wtedy Ally Hanningan. Tajemniczą Amerykankę, która go nie rozpoznaje. Spędzają ze sobą kilka magicznych, niezapomnianych godzin. A później wspaniała noc się kończy. I oboje już wiedzą, że nie spotkają się więcej. Nigdy więcej. Bo zbyt mocno czują, co rodzi się między nimi. Ally jest zajęta - uwikłana w dziwny związek, z którego na razie nie może się wyplątać, a Brada obowiązuje kontrakt płytowy, który mówi: "prasa nie może odkryć twoich kobiet". Brade jednak używa podstępu i ciągnie tę znajomość. Pozostaje tylko jeden szkopuł. Ally nadal nie ma pojęcia, kim jest Bradin. I również skrywa pewien sekret. Co zrobi Bradin, pragnąc dziewczyny, której nie powinien nawet tknąć?
"Mówią, że w życiu tylko raz można przeżyć miłość. Tylko raz coś zrywa cię do biegu, każde gnać przed siebie, choćbyś nie widział wtedy początku ani końca. Coś staje się słuszne, choćby miało przeciw sobie wszystkie racjonalne wybory. Coś każe ci walczyć, pragnąć i wierzyć. Coś sprawia, że nigdy nie zapomnisz chwil i miejsc, w których ostatni raz czułaś to, co odeszło..."
MOJA OPINIA:
Zrządzeniem losu samolot Bradina oraz Ally ma opóźnienie, przez co oboje są zmuszeni czekać całą noc na lotnisku. Spotkali się zupełnie przypadkiem, zaczęli zwykłą rozmowę, a ta przerodziła się w pewną zażyłość. Brade był w miłym szoku, uświadamiając sobie, iż Allison go nie poznaje. Spędzili ze sobą niezwykłą noc, śmiejąc się i rozmawiając. Nikt nie był w stanie przewidzieć, że coś zaiskrzy... Rano każdy ruszył w swoją stronę. Oboje wiedzieli, że nie powinni ciągnąć tej znajomości - każdy z nich miał własne, skomplikowane życie. Jednak Brade na przekór wszystkiemu postanowił pielęgnować tę znajomość.
Mimo, iż młodzi byli oddaleni od siebie setki kilometrów, poznali się na wylot. Prawie na wylot, gdyż młody rockmen nie wyznał prawdy o tym, kim jest. Poprzez te codzienne rozmowy telefoniczne dziewiętnastolatek zakochał się w Al, dziewczyna jednak usilnie wmawiała sobie, że Brade jest tylko i wyłącznie przyjacielem. Dziewiętnastolatka doskonale wiedziała, że nie może pozwolić sobie na jakąkolwiek głupotę, gdyż jest w związku z Christophem, którego wcale nie kocha. Jednak jest to dziewczynie na rękę. Gdy nie kocha, nie można jej zranić. Bradin jednak doskonale wie, co czuje do Allison, więc postanawia się nie poddać. Czy Ally w końcu ulegnie nieuniknionemu? Czy przyzna się do swoich uczuć względem Brade? Czy ich związek ma jakąkolwiek szanse na powodzenie?
Mimo, iż młodzi byli oddaleni od siebie setki kilometrów, poznali się na wylot. Prawie na wylot, gdyż młody rockmen nie wyznał prawdy o tym, kim jest. Poprzez te codzienne rozmowy telefoniczne dziewiętnastolatek zakochał się w Al, dziewczyna jednak usilnie wmawiała sobie, że Brade jest tylko i wyłącznie przyjacielem. Dziewiętnastolatka doskonale wiedziała, że nie może pozwolić sobie na jakąkolwiek głupotę, gdyż jest w związku z Christophem, którego wcale nie kocha. Jednak jest to dziewczynie na rękę. Gdy nie kocha, nie można jej zranić. Bradin jednak doskonale wie, co czuje do Allison, więc postanawia się nie poddać. Czy Ally w końcu ulegnie nieuniknionemu? Czy przyzna się do swoich uczuć względem Brade? Czy ich związek ma jakąkolwiek szanse na powodzenie?
"Miała żal o to, że złośliwy los pozwolił jej go poznać, pozwolił zasmakować jego obecności, jego ciepła, jego czułości i jego magnetyzmu... a teraz tak po prostu go odbierał."
"Ostatnia spowiedź" jest debiutancką powieścią napisaną przez Niemkę Ninę Reichter.
Po nie do końca udanej wpadce z "Delirium", zaczęłam z większym dystansem podchodzić do książek, wychwalanych przez większość. Dlatego otwierając "Ostatnią spowiedź" nie spodziewałam się żadnego cudownego dzieła, a co dostałam? Trudno powiedzieć ;)
Zacznijmy od pomysłu na książkę. Nie jest jakoś niesamowicie oryginalny, raczej zwyczajny. Widziałam sporo filmów o podobnym przesłaniu. O przypadkowym spotkaniu, jakie zaserwował los. Nic nadzwyczajnego. Książka dla młodzieży o miłości. Ale, nie wiem dlaczego, sama się nie rozumiałam, lecz od pierwszych rozdziałów, czytając książkę czułam pewne emocje. Nic nadzwyczajnego nie było w czytanym przeze mnie tekście, więc dlaczego tak bardzo... czułam tę książkę? Być może właśnie pomiędzy słowami, była ta magia ;) Wydawało mi się, że ta pozycja jest napisana z wielkim oddaniem w każde słowo.
Przeczytałam wiele recenzji, w których pisano, iż autorka, tworząc życie jak i zespół Brade, wzorowała się na pewnej niemieckiej grupie "Tokio Hotel". Znam ten zespół (zapewne każdy go kojarzy), ale osobiście nie wiedziałam o tej grupie za wiele. Więc w żaden sposób nie mogłam skojarzyć ich, czytając "Ostatnią spowiedź". Dlatego skorzystałam z pewnego źródła wiedzy - Wikipedii. Czytając, co nie co, zaczęłam dostrzegać podobieństwo braci Kaulitzów do braci Rothfeldów. I to już mi się nie spodobało. Autorka nawet nie potrudziła się, aby odmiennie nazwać bohaterów w swej książce... Właśnie ta wiedza, lekko zgasiła moje bardzo pozytywne zdanie o tej książce. Kolejny dowód na to, iż wiedza unieszczęśliwia. Ale cóż, zapomnijmy o tym na moment.
Ostatnio często natrafiam na książki, które porządnie mnie rozbawiają. To też zrobiła "Ostatnia spowiedź". Chyba nie było rozdziału, abym się nie roześmiała. Dialogi jak i myśli bohaterów były po prostu rozbrajające. Gdy książka ma w sobie humor, to aż chce się ją czytać.
"Zabawne, jak rzeczy, które doskonale znamy, mogą nas zdumiewać. Potrafią zgubić i zniweczyć wygodny pryzmat rutyny. Zadziwiające, jak szczere emocje wybiegają z naturalnego rytmu zwyczajnej powtarzalności."
Bohaterzy... hm... nie byli jakoś niesamowicie barwni czy świetnie wykreowani Aczkolwiek byli jedyni w swoim rodzaju. Bardzo polubiłam Bradina, wręcz go pokochałam. To była naprawdę ciekawa postać, i chyba nawet najlepiej stworzona ze wszystkich. Jego dialogi i myślenie rozśmieszało jak i zasmucało. Zależnie od kontekstu. Natomiast Ally była irytująca. Wmawiała sobie wiele rożnych bzdur, aby tylko nie powtórzyło się to zdarzenie z przeszłości. Okej, rozumiem. Dziewczyna się sparzyła na Adamie, ale czy to powód, aby odtrącać i nie dopuszczać do siebie nikogo innego, nawet kogoś, kto sprawia, że dziewiętnastolatka czuje się nieziemsko? Oczywiście, że tak! O wiele łatwiej być z kimś, kogo się nie kocha. No przecież taka osoba nigdy nie zrani. Takie właśnie myślenie bardzo mnie zastanawiało. Po jednym nieciekawym kolesiu zachowywać dystans do reszty świata? Postawiłam przed sobą pytanie, czy to tylko Allison tak się zachowywała, czy postąpiłaby tak każda zraniona po całej linii dziewczyna?
Tom - brat Bradina - był podobnie jak swój krewniak ciekawą postacią. Bardzo polubiłam ich więź braterską. Była specyficzna, jedyna w swoim rodzaju, i podobno również ściągnięta z pewnego niemieckiego zespołu...
Styl jakim posługiwała się p. Nina był raczej prosty, przez co książkę czytało się bardzo szybko. W "Ostatniej spowiedzi" możemy natknąć się na wiele wulgaryzmu, niektórych to może zrazić, ale ja starałam się nie zwracać na to szczególnej uwagi.
Zakończenie... Przez nie nie mogłam zasnąć przez dwie godziny... Szeroko otwartymi oczami patrzałam w bliżej nieokreślony punkt w ciemnym pokoju, myśląc, co to miało być? Gdy dotrwałam do początku końcowej sceny, uśmiechnęłam się pod nosem i pomyślałam, że zdarzy się jakiś cud, no bo ta książka nie może się zakończyć w TAKI sposób. Pomyliłam się... Mimo iż zakończenie wydawało mi się holywoodzkie to i tak wycisnęło ze mnie sporo łez, i sprawiło, że serce zgubiło swój normalny rytm. Nie wierzyłam w to, co przeczytałam. Długo nie mogłam się otrząsnąć z tego zakończenia. I wiecie co? Przez chwilę żałowałam, że sięgnęłam po tę książkę. Mimo iż była naprawdę dobra i miło spędziłam przy niej czas, to nie chciałam poznawać tego zakończenia. Jednak po dłuższych przemyśleniach cieszyłam się, że książka znalazła się na moim koncie, nawet jeżeli, patrząc na okładkę coś mnie kuje. "Ostatnia spowiedź" jest drugą powieścią niemieckiego autora, przy którym zakończeniu płakałam i nie zgadzałam się na takie zrządzenie losu. Co jest z tymi niemieckimi pisarzami? Nie lubią Happy Endów, czy co?
Podsumowując "Ostatnia spowiedź" nie jest niepowtarzalną książką. aczkolwiek bardzo ciekawą i wciągającą. Znajdziemy w niej wiele śmiechu i poznamy miłość, która za wszelką cenę stara się przetrwać. A zagłębiając się w ostatni rozdział musimy przybrać stalowe nerwy. Szczerze? Zastanawiam się w ogóle po, co będzie kolejny tom. Lecz rzecz jasna po niego sięgnę. Tyle, że tym razem melisę zaparzę sobie przed otwarciem książki ;)
"Nie pokazałeś mi dziś gwiazd, Brade... tylko wiarę..."
Jestem zdziwiona Twoją opinią na temat tej książki, bo wszystkie wcześniejsze czytane przeze mnie recenzje Ostatniej spowiedzi bardzo polecały tę książkę, wszyscy czytelnicy bardzo zachwycają się tą powieścią. Ale grunt, że sięgniesz po następne tomy :-)
OdpowiedzUsuńAleż mnie również ta książka zachwyciła, aczkolwiek nie uważam jej za arcydzieło. Miła lektura, która wywołała we mnie wiele emocji.
UsuńPozdrawiam!
A ja się z Tobą nie zgadzam, mi się bardzo podobała ta książka ;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś z nią spróbuje.
OdpowiedzUsuńskończyłam "Ostatnią spowiedź" jakiś tydzień temu. uważam ją za fenomenalną książkę! mam jednak podobne przemyślenia jak Ty - o czym może właściwie być druga część?
OdpowiedzUsuńBardzo mnie ciekawi jeden fakt. Piszesz, że: "Właśnie ta wiedza, lekko zgasiła moje bardzo pozytywne zdanie o tej książce. Kolejny dowód na to, iż wiedza unieszczęśliwia". Gdyby nie to, że się dowiedziałaś o wzorowaniu bohaterów na członkach TH Twoja opinia byłaby bardziej pozytywna?
OdpowiedzUsuńGdybym nie wiedziała, iż Nina Reichter pisząc tę powieść wzorowała się na grupie Tokio Hotel, uznałabym, że jej pomysł na stworzenie takiej więzi pomiędzy braćmi oraz pomysłu na cały zespół byłby bardzo oryginalny. Zawiódł mnie fakt, iż to nie był wyłączny pomysł pisarki, aczkolwiek książka bardzo mi się podobała.
UsuńPozdrawiam!
Początkowo było to opowiadanie fanowskie na blogu, więc trudno, żeby się nie wzorowała ;]. Troszeczkę pojawiło się niedoinformowanie, bo o ile pamiętam wydawca nie umieścił nigdzie informacji o pierwowzorze, bo teraz widzę wiele recenzji, w których właśnie opinia jest mniej pozytywna przez nawiązanie do TH. Dlatego postanowiłam zapytać, dzięki za odpowiedź :)
UsuńOpowiadanie fanowskie? No tutaj to mnie zaskoczyłaś ;) Ale skoro jest tak jak mówisz, to również uważam, iż wydawca powinien poinformować czytelników o pierwotnym zadaniu książki.
UsuńNie ma za co. Cieszę się, że zapytałaś :)
Chętnie sięgnę po tę książkę. Mam wrażenie, że wszyscy oprócz mnie już ją przeczytali ;)
OdpowiedzUsuńFakt do niepowtarzalnej jej bardzo daleko, ale jest na swój sposób inna od tego, co zazwyczaj czytam i porwała mnie ta inność;)
OdpowiedzUsuńTa książka mnie prześladuje... Widzę, że to, co podoba się większości, nie zawsze może spodobać się nam. Przekonałam się o tym wiele razy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Bardzo mi się podobała ta powieść. Nie mogę się doczekać drugiego tomu bo zakończenie mnie totalnie zaskoczylo.
OdpowiedzUsuńWiele osób bardzo chwali tę powieść i mimo że nie są to raczej moje klimaty, chętnie przekonam się na własne oczy, czym to się wszyscy tak zachwycają. :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam już na półce i normalnie nie mogę doczekać się jej lektury! A za Twoją radą lepiej zaopatrzę się w tę melisę :)
OdpowiedzUsuńNa początku miałam ogromną ochotę na tę książkę, teraz mój entuzjazm trochę osłabł, ale i tak chce ją przeczytać bo mam ją już w swojej biblioteczce. Historia braci była wzorowana na Tokio Hotel? Wow! Tego nie wiedziałam. Wieki temu zachwycałam się tym zespołem haha :D Ciekawe :)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością sięgnę. Może to nie do końca gatunek w którym gustuje, ale warto spróbować.
OdpowiedzUsuńCałkiem ciekawa pozycja:)
OdpowiedzUsuńksiążkę mam w bardzo odległych planach :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę książkę. Czytałam ją już stosunkowo dawno jakby nie patrzeć a nadal mam w głowie tę historię... Jak dowiedziałam się o Tokio Hotel również mnie to zniechęciło ale to była dla mnie tylko taka ciekawostka. Wiedziałam, że opowieść była początkowo na blogu. Postanowiłam więc nie mówić zainteresowanym o tym fakcie, żeby i oni cieszyli się akcją :)
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to autorka chyba jest Polką tyle, że mieszka w Niemczech, tak mi się przynajmniej obiło o uszy :P
Autorka Polką? Tego nie wiedziałam ;) Codziennie się czegoś uczymy:D
UsuńMi najbardziej w głowie zostało zakończenie. Nie mogłam go przeżyć!
Pozdrawiam!
Też mam w planach II tom ;)
OdpowiedzUsuńJakiś wysyp tych pochwał ostatnio :D Ciekawe czy i mnie się spodoba :)
OdpowiedzUsuńChciałabym ją przeczytać, już od dłuższego czasu się za nią rozglądam ale niestety z zerowym skutkiem:)
OdpowiedzUsuńMam na półce i na pewno przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna recenzja :) Jak na razie nie mam czasu na czytanie książek dla siebie samej, ponieważ muszę ciągle czytać Księgę Rodzaju i w końcu zabrać się za Krżyżaków, bo jest to lektóra, jednak gdy tylko znajdę trochę czasu, to na pewno wstąpię do biblioteki, bo książka mnie bardzo zaciekawiła, a bibliotekarka też ostatnio mi ją proponowała, więc no :) Już sama wzmianka o tym, że w każdym rozdziale się uśmiechałaś, jest dla mnie wystarczająca, bym przeczytała tę książkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Asuria :*
Ps. Zapraszam do mnie na rozdział 2 [zburzyc-monotonie.blogspot. com]
Na mnie zrobiła bardzo pozytywne wrażenie i nie mogłam oderwać się od niej
OdpowiedzUsuńDopisuję do mojej listy życzeń, jestem bardzo zainteresowana :)
OdpowiedzUsuńJuż druga osoba mi się trafia, która to poleca, więc myślę że to znajdzie się na mojej liście, jako miejsce 1-3 :))
OdpowiedzUsuńObserwuję :))
Zapraszam i zachęcam do obserwacji :) !
_______________________________
http://pictures-of-my-world.blogspot.com/
Zachęciłaś mnie do przeczytania :D Tym bardziej jak zobaczyłam, że rockman :P
OdpowiedzUsuńMnie zawsze intrygowała autorka, a po tej recenzji zaczynam sobie przypominać dlaczego :)
OdpowiedzUsuń