środa, 20 sierpnia 2014

Bloggers reading online #2 - Dar Julii

Ostatnim razem mieliście okazję przeczytać recenzję moją i Emy. Oceniałyśmy Szukając Alaski, która podobało się nam obu, jednak tym razem sprawa przedstawia się trochę inaczej. Dzisiaj przychodzimy do Was z opinią "Daru Julii".

"Słowa, myślę sobie, są takie nieprzewidywalne. Żaden pistolet, miecz, armia ani król nie mogą się mierzyć z potęgą jednego zdania. Miecze mogą ranić i zabijać. Słowa zagnieżdżają się w naszych ciałach i pasożytują w nich jak robactwo. Niesiemy je z sobą w przyszłości, nie mogąc się od nich uwolnić"

Dawne życie Julii, w którym górowały strach, niepewność i nieśmiałość, wypłynęły z niej razem z krwią sączącą się z rany po postrzale. Dziewczyna dostała drugą szansę, której nie zamierza zmarnować, więc bierze się w garść, układa myśli w głowie i szuka drogi do zwycięstwa. Pomaga jej w tym Warner, który zdejmuje swoją maskę bezdusznego potwora, otwierając się przed nią. 

Ema: Rok temu zapoznałam się z "Sekretem Julii", który zdobył moje serce i sprawił, że natychmiast chciałam zapoznać się z tomem trzecim, jednakże przez miniony rok odrobinę mi się zmieniły, przez co moje uczucia względem tej serii także się oziębiły. Nie podchodziłam do "Daru Julii" zbyt pozytywnie i miałam rację, gdyż srodze się na nim zawiodłam.

Ja również czytałam "Sekret Julii" równy rok temu i jestem przekonana, że mój zmysł czytelniczy także uległ jakiejś zmianie, aczkolwiek sięgając po "Daru Julii" byłam bardzo podekscytowana i liczyłam na coś świetnego. W przeciwieństwie do Emy moje oczekiwania zostały spełnione i pokochałam ostatnią część trylogii o Julii. 

Przede wszystkim nie podobała mi się tutaj Julii Ferrars. W moich oczach wydawała się niesamowicie irytująca, dziecinna i upierdliwa. Praktycznie nie było rozdziału, żebym chociaż raz nie miała wątpliwej przyjemności czytania o tym, jak nie może oddychać/chce krzyczeć, ale nie może/czuje się jakby uderzono ją w brzuch/czuje pustkę/pękanie serca/jakby usuwała jej się ziemia spod nóg. Policzyłam (ściśle mówiąc zaczęłam od strony 162) i statystycznie myśli coś takiego, średnio co 9 stron, jak w takim razie ktokolwiek może ją polubić?

Przyznam rację, że Julia nie należy do najciekawszych postaci, jakie zdarzyło mi się poznać. W poprzednich częściach bardzo często również mnie irytowała i wzbudzała we mnie chęć potrząśnięcia sobą. W "Darze Julii" czułam do niej niechęć jedynie przez kilkadziesiąt pierwszych stron, zanim nasza młoda bohaterka odnalazła w sobie siłę i zdolność do walki. Później w końcu zaczęłam darzyć ją wielką sympatią, której nie zniszczyły wszystkie momenty, gdzie opisane były jej skrajne emocje. Szczerze mówiąc z wielką przyjemnością poddawałam się jej uczuciom. 

Chęć potrząśnięcia? Chyba mordu. Ale pomijając to, nie tylko Julia okazała się tutaj mankamentem. W wielkiej mierze przeszkadzała mi także niesamowicie powolna i nieciekawa akcja, która sprawiała, że cały czas ziewałam, a oczy mi się kleiły. Stale powtarzałam, że czegoś nie rozumiem, albo iż nudzę czytając suche kawały Kenjiego, przez co narażałam się na nieustanne syczenie Darii.

Akcja co prawda nie należała do najszybszych i wbijających w fotel, ale to, jak pisarka uwieczniała zmiany w charakterze Julii, jej nowe poglądy na świat i otaczających ją ludzi, bardzo mi się podobało i sprawiło, że nie mogłam oderwać się od "Daru" nawet na minutę. Kenji opowiadał suche żarty? Oszalałaś! To była jedna z najlepszych postaci w tej trylogii, nadawała ona pewną lekkość tej, bądźmy szczerzy, trochę depresyjnej, malowanej w szarych kolorach historii. 

Depresja, o której wspominasz, na szczęście wciągu ostatnich stu stron, została zastąpiona przez jako taką akcje. Główna bohaterka wreszcie przestała myśleć wyłącznie o sobie i zajęła się czymś innym, co wyszło wszystkim na dobre. Muszę przyznać, że ostatnią godzinę lektury czytałam z zainteresowaniem, prawie zapominając o wcześniejszych mękach. 

Ostatnie strony rzeczywiście potrafią wciągnąć i zaskoczyć każdego czytelnika, zmuszając go do maniakalnego przewracania kartek, by jak najszybciej poznać zakończenie, które w tym przypadku mnie zadowoliło. Co prawda nie poczułam tak zwanego "wow", ale osobiście jestem zadowolona z takiego obrotu spraw. 

Wreszcie mogę się z tobą zgodzić - zakończenie zdecydowanie nie było jakieś szczególne, a według mnie nawet beznadziejne, nie wydarzyło się nic, czego nie mogłabym wcześniej przewidzieć. Moim najpozytywniejszym uczuciem po przeczytaniu ostatniego zdania było "nareszcie koniec". Ty jednak musisz sądzić coś innego, gdyż kiedy ja wróciłam już do zwykłych zajęć, ty byłaś zajęta długim tuleniem "Daru". 

Moje tulenie książki uważam za najbardziej słuszne, gdyż "Dar Julii" okazał się świetną pozycją, a sama fabuła niepowtarzalną. Pokochałam słowo pisane pani Mafi i cała trylogia już stoi na jednej z ważniejszych moich półek. Co prawda nie jest ona moją najulubieńszą historią, ale będę ją bardzo miło wspominała. Oceniam 9/10 i polecam każdemu!

Natomiast ja z całą pewnością nie będę wspominała tej serii, a zwłaszcza tego tomu dobrze. Może zostanie do niej jedynie leciutki sentyment ze względu na to, iż "Dotyk Julii" był pierwszą recenzowaną przeze mnie w życiu książką. O ile rzecz jasna nie zostanie on przysłonięty przez sztywność i banalność "Daru". Daję 5/10 - czytacie na własną odpowiedzialność. 

"Słowa są jak ziarno, myślę, szczególnie te zasiane w naszych sercach w młodym wieku. Kiełkują i zapuszczają korzenie w naszych duszach. Dobre słowa rosną dobrze. Kwitną. Wytwarzają pień, który staje się podporą naszego kręgosłupa, podtrzymując nas, kiedy czujemy się słabi, pomagając nam stać mocno na ziemi, kiedy najbardziej potrzebujemy oparcia. Złe słowa źle rosną. Ich pnie są atakowane i niszczone przez choroby. W końcu pustoszeją w środku i zagnieżdżają się w nich potrzeby innych, zajmując miejsce naszych własnych. A my jesteśmy zmuszeni jeść owoce zrodzone z tych słów rosnących w niewoli. Na gałęziach, które poratują nasze ramiona i oplatają nasze szyje, dusząc nas niepostrzeżenie, słowo za słowem." 


3 komentarze:

  1. Czytałam i moim zdaniem była fajna, ale długo się nie zachwycałam, bo do mnie zbytnio nie przemówiła. Jak w końcu ją zrecenzuję to wydaje mi się, że więcej niż 8/10 nie dam, ale d tego czasu pewnie (dla przypomnienia :p) przeczytam ją kilka razy i może zwrócę na coś innego uwagę, co mi się bardzo spodoba. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny pomysł z tym cyklem postów i trochę Ci zazdroszczę, że miałaś okazję w czymś takim brać udział, też chciałabym, bo naprawdę mi się to podoba! A co do Julii, to jeszcze nie przeczytałam nawet pierwszej części. :)
    shelf-of-books.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. A Ja jeszcze nie czytałam.. A chcę przeczytać nie dla Julii a dla Warrnera :) W sumie Ja do Julki nic nie mam ale przyznam Ci rację, że czasem jest naprawdę irytująca :)

    OdpowiedzUsuń

© Created Eternity, AllRightsReserved.

Designed by ScreenWritersArena