niedziela, 26 maja 2013

"Fabrykantka aniołków" - Camilla Läckberg

OPIS:

Wielkanoc 1974. Z Valö, małej wyspy w pobliżu Fjällbacki, znika bez śladu rodzina. Na pięknie nakrytym świątecznym stole zostaje obiad wielkanocny, ale w domu nie ma nikogo, znikają wszyscy z wyjątkiem rocznej córeczki Ebby. Po latach Ebba wraca na wyspę jako dorosła kobieta. W rodzinnych stronach pragnie wraz z mężem otrząsnąć się po śmierci malutkiego synka. Postanawiają wyremontować i otworzyć dla gości stary ośrodek kolonijny, którym wiele lat temu zarządzał surowy ojciec Ebby. Wkrótce po rozpoczęciu prac remontowych oboje omal nie giną w tajemniczym pożarze. Równie tajemnicze są stare ślady zaschniętej krwi odnalezione pod zerwaną podłogą w jadalni. Do akcji wkracza Patrik Hedström. Czy zdoła wyjaśnić zagadkę z przeszłości?

"Niektóre tajemnice są zbyt wielkie, żeby się nimi dzielić."

MOJA OPINIA:

Młode małżeństwo po śmierci swego jedynego dziecka postanowiło uwolnić się od ponurych wspomnień i przeprowadzili się do ośrodka kolonijnego - rodzinnego domu Ebby. Para postanowiła samemu zacząć prace remontowe i radzić sobie bez niczyjej pomocy najdłużej, jak się da. Pewnej nocy małżeństwo budzi drażniący zapach dymu. Udało im się uniknąć żaru płomieni i w samą porę ogień został zgaszony. Lecz od tamtej chwili zaczęły dziać się bardzo dziwne rzeczy. Ebba wraz z mężem nie mają pojęcia, kto podpalił ośrodek ani kto czyha na życie Ebby. W grę wchodzi ogromna tajemnica z przeszłości... 

"Wcześniej czy później każdy musi odpowiedzieć za swoje czyny."

"Fabrykantka aniołków" to ostatnia część sagi kryminalnej pani Camilly Läckberg. Pisarka zyskała ogromną sławę i rzeszę fanów dzięki swym książkom kryminalnym. Co prawda zaczęłam czytać dzieła pani Camilly w złej kolejności, lecz to nie zepsuło delektowania się świetną powieścią kryminalną, która z każdym rozdziałem coraz bardziej podbijała moje serce!

Zacznę od pomysłu na wątek kryminalny, który sięgał o wiele dalej niżby można było się spodziewać. Każde zdarzenie odbywające się w teraźniejszości, było powiązane z przeszłością ośrodka kolonijnego. Sytuacje z XX wieku zapieczętowały dalsze losy niektórych bohaterów. Byłam pod ogromnym wrażeniem, czytając jak idealnie pisarka połączyła wszystko ze sobą. Nie mogłam się nadziwić siły jej wyobraźni, intryg i ilości
najróżniejszych tajemnic, które wplątane były w fabułę. 

 "Strach wypełniał zbyt dużo miejsca"

Läckberg za każdym razem, gdy już czytelnik myślał, iż wie, któż jest odpowiedzialny za całe zamieszanie, wywoziła nas w pole, zmuszając do kolejnych oględzin mózgu w poszukiwaniu luki w jakimś zdaniu, zeznaniu czy też sposobie bycia poszczególnych osób. Za takie kombinacje i mylenie czytelnika autorka zasługuje na wielkie brawa. 
 
Bohaterzy "Fabrykantki aniołków" podbili moje serce. Byli barwni, ciekawi, potrafili zszokować i niekiedy budzili podejrzenia - lecz nie zawsze słuszne. Uwielbiam książki, w których każda postać jest inna, ma swoją własną interesującą historię, która intryguje bądź dziwi - w tej książce to właśnie otrzymałam. Świetnie dopracowane postacie budziły mój podziw, czułam, jakby byli oni prawdziwymi ludźmi, którzy jakimś cudem znaleźli się na kartkach papieru.

Świetnym i ciekawym zabiegiem były również strony poświęcone na najważniejsze momenty z życia  przodków Ebby, które odbywały się w przeszłości. Przyznam, iż z niecierpliwością czekałam aż ponownie dotrę do rozdziału w pełni poświęconemu przeszłości. Niełatwo jest mnie zaciekawić akcją, rozgrywającą się wcześniej niż w XXI wieku a pani Camilly to się udało! Jak dla mnie idealnie cofnęła się w czasie i niezwykle ciekawie ukazała momenty z przełomu XIX i XX wieku.

"Po co wracać do przeszłości, skoro to tak boli?"

"Fabrykantka aniołków" nie skupia się tylko i wyłącznie na kryminale, lecz również porusza wiele innych wątków. W tym przypadku poruszane są takie tematy jak śmierć dziecka, więzy rodzinne, szaleństwo po stracie bliskiej osoby, wstyd a nawet irytująca teściowa. Bardzo podobało mi się to, iż pani Camilla nie zamknęła się tylko na jednym wątku, lecz poszerzała swe horyzonty i ukazywała inne, niesamowicie istotne rzeczy.

Tę książkę polecam każdemu fanowi kryminałów! Na pewno znajdzie w nim coś, co podbije jego serce. Niestety osoby szukające czegoś krwawego w tej pozycji tego nie znajdą. Czytelnik podczas zapoznawania się z "Fabrykantką aniołków" nie tylko będzie trzymany w niepewności do samego końca, lecz również ujrzy losy ludzi, którzy przeżyli swe małe, bądź większe tragedie, które odmieniły ich życie. Polecam!

"Zakazana miłość to mocna rzecz."

Za możliwość przeczytania niezwykłej książki, jaką okazała się "Fabrykantka aniołków" serdecznie dziękuję Wydawnictwu  Czarna Owca!

sobota, 18 maja 2013

"Ściana" - Andrzej Dudziński

OPIS:

Ściana to najnowsza propozycja Andrzeja Dudzińskiego, pisarza, scenarzysty i reportera.  Czytelnik wraz z bohaterem, wytrawnym himalaistą wkracza w lodowaty i nieprzyjazny świat surowej natury. Wraz z nim zmaga się ze słabościami ciała i ducha podczas najważniejszej wyprawy życia. Dlaczego właśnie ta wspinaczka jest najważniejsza, czy zakończy się sukcesem i czym w tym wypadku jest sukces, Czytelnik przekona się podczas lektury.



"Myślę, że wszystko, co robi człowiek, musi robić w zgodzie ze sobą samym. Inaczej zgubi swojego ducha i już nie będzie sobą. Nie będzie umiał żyć..."

MOJA OPINIA:

"Ściana" opowiada o dorosłym mężczyźnie, alpiniście, który odbył wiele niebezpiecznych wypraw oraz który przeżył mnóstwo równie znaczących chwil z dala od gór. Przed dojrzałym człowiekiem czeka jedna z najważniejszych wypraw w jego życiu. Będzie musiał pokonać swoje lęki, słabości i okrutne wspomnienia, które nękają jego umysł. Czy mu się uda? Czy jednak ta wyprawa nie okaże się zbyt trudna?

"Dopiero teraz zdał sobie sprawę, w jak obcym świecie się znajduje."

Niedawna postanowiłam wspierać polskich pisarzy i zapoznawać się również z ich dziełami. Z tegoż powodu nie odmówiłam sobie przeczytania książki polskiego pisarza pana Andrzeja Dudzińskiego. Przyznam, iż to moje pierwsze spotkanie ze wspinaczkami, oraz alpinistami w książce. Nim zabrałam się do czytania tejże pozycji, nie byłam pewna, czego mam się spodziewać. Teraz po przeczytaniu "Ściany" towarzyszą mi bardzo miłe wspomnienia odnośnie treści książki.

Wielka góra, ściana do pokonana, litry wylanego potu, walka ze słabościami i liczne chwile, w których mróz przenikał do szpiku kości, bardzo mnie zaciekawiły. Okazały się nie tylko dobrym pomysłem, ale również ukazem tego wszystkiego przez co alpinista podczas pokonywania ściany musi przejść. Pan Andrzej świetnie oddał klimat prawdziwej wspinaczki. Dzięki jego opisom czułam się, jakbym znalazła się u boku głównego bohatera i pokonywała wszelkie słabości razem z nim.


"Nie szukał rozgrzeszenia, pragnął spokoju."

W tej książce zwartych jest wiele istotnych spraw. Skupia się ona przede wszystkim na pokonywaniu samego siebie, udowodnieniu sobie, że się potrafi, że można dokonać rzeczy nieprawdopodobnych, gdy tylko ma się wiarę. To świetna powieść, opowiadająca o sile człowieka. 

Pan Dudziński kreując głównego bohatera książki nie kierował się wyglądem, wręcz przeciwnie. Skupiał się na jego psychice, mentalności, wspomnieniach. Pozwolił czytelnikowi wniknąć w psychikę postaci, jego obawy, ambicje oraz dawne życie. Sprawił, że z każdym kolejnym rozdziałem coraz lepiej go poznawaliśmy. Zaczęłam rozumieć jego zachowania oraz upartość dotarcia na szczyt, dowiadując się przez co przeszedł. Przyznam, iż niezmiernie intrygowała mnie przeszłość bohatera.

"[...] bo w najtajniejszych zakątkach duszy drzemała tęsknota za miłością."

Język, jakim posługuje się pisarz, jest przystępny. Tę pozycję bardzo łatwo się czyta, a krótkie rozdziały sprawiają, że znajdziemy się przy końcu książki w okamgnieniu. Miły styl sprawi, iż każda strona będzie przyjemnością.

"Ściana" to minipowieść, skupiająca się na człowieczeństwie, jego słabościach i wiary we własne siły i cele. Polecam tę pozycję osobom, które lubię lekkie, ciekawe powieści, które zwracają uwagę na siłę człowieka, jego nadzieje jak i chwile z przeszłości, która potrafi zmienić. 

"Egzamin z dojrzałości zdaje się każdego dnia."


Za możliwość przeczytania "Ściany" serdecznie dziękuję autorowi, panu Andrzejowi Dudzińskiemu!

piątek, 10 maja 2013

"Dotyk" - Jus Accardo

OPIS:

Pewnego dnia tajemniczy chłopak po upadku z nadrzecznego wału ląduje u stóp Deznee Cross, szalonej 17-letniej miłośniczki mocnych wrażeń. 
Dziewczyna uznaje to za świetną okazję, żeby wkurzyć ojca i sprowadza błękitnookiego przystojniaka do domu.
Jednak nie wszystko jest z nim w porządku.
Kale zachowuje się na tyle dziwnie, że nawet Deznee zaczyna coś podejrzewać. Okazuje się, że chłopak był więziony przez Denazen Corporation, organizację, która wykorzystuje ludzi o specjalnych umiejętnościach jako broń. 
A umiejętności Kale'a są wyjątkowo niebezpieczne - jego dotyk zabija...


"Dlaczego, gdy jesteśmy blisko siebie, szybciej bije mi serce? Jak to się dzieje?"

MOJA OPINIA:

Gdy Dez wracała z imprezy, na której jak zwykle zaszalała, spotkała dziwnego chłopaka. Przybysz ukradł jej buty i uciekł w krzaki. Zaraz po nim przybyli goście w garniturach. Deznee nie miała pojęcia, kim oni są, wiedziała jednak, że nie może powiedzieć im, którędy uciekł dziwny chłopak. Pomogła mu i zabrała do swego domu. Kale zachowywał się, jakby dopiero poznawał świat. Dotykał wszystkich przedmiotów,  ucząc się ich na pamięć. Jednak, gdy była możliwość, dotknąć siedemnastolatki, która mu pomogła, wzdrygał się i szybko odchodził.

Potem wszystko się rozpadło. Ojciec Dez, okazał się kłamcą. Całe życie dziewczyny stanęło na głowie, gdy uciekła wraz z Kalem przed swoim ojcem. Chłopak mówił nastolatce o rzeczach na pozór niemożliwych. Jedną z tych rzeczy był fakt, że dotyk Kale'a zabija. Jednak on może dotknąć Deznee... Dziewczyna jest jedyną osobą, której dotyk Kale'a nie zabija. Dlaczego? Tego nikt nie wie. Na domiar złego chłopak przedstawiał jej rygorystycznego ojca jako diabła i morderce. Mimo wszystko dziewczyna mu uwierzyła. Uciekali razem. Planowali zniszczyć korporację ojca, która polegała na zabijaniu niewinnych istot. A co jeśli dawno temu zmarła matka Dez, jednak żyje? Kim tak naprawdę są Szóstki? I czy pomiędzy młodymi może rozbudzić się głębsze uczucie?

"Gdyby życzenia były końmi... To pewnie zostałabym stratowana..."

"Dotyk" jest dziełem pisarki Jus Accardo, urodzonej w Nowym Jorku. Accardo pisze paranormalne romanse dla młodzieży, a także powieści z gatunku urban fantasy. Po książkę musiałam sięgnąć. Już po pierwszej recenzji tej pozycji, nabrałam ochoty na "Dotyk". Nie spodziewałam się jednak niczego ambitnego. 

Zacznijmy od pomysłu na książkę. Oryginalny? Absolutnie nie. Dotyk, który zabija. To już jest znane. Nie tylko z X-mena, ale także z "Dotyku Julii". W powieści pani Mafi również wątkiem był dotyk (w tym przypadku dziewczyny), który zabija. Ale tylko i wyłącznie ten dar, budzi podobieństwo pomiędzy "Dotykiem Julii" a "Dotykiem" (no i oczywiście fakt, że istnieje jedna osoba, której 'utalentowany' człek może dotykać. To było w obu książkach). Kale w przeciwieństwie do Julii chce poznawać świat. Dotyka różnych przedmiotów i nie boi się zabić swą umiejętnością w czasie, gdy narażone jest jego bezpieczeństwo. 

Więc pomysł na książkę do oryginalnych nie należy. Aczkolwiek jest ciekawie stworzony. Wielkim plusem dla książki jest to, że akcja wybucha już w pierwszym rozdziale. Pani Jus nie dała swym bohaterom chwili wytchnienia. Cały czas coś się dzieje, ktoś pada na twarz, ktoś kogoś goni, robione są różne przekręty i tworzone plany. Z każdym rozdziałem akcja nabiera tempa, aby buchnąć czytelnikowi w twarz w ostatnim rozdziale. Wtedy to jest istny Sajgon. 

"Nie poddaję się tak łatwo! Jestem uparta. Im sprawa trudniejsza, tym lepiej. 
Uwielbiałam udowadniać ludziom, że się mylą. 
Kochałam zwłaszcza udowadniać to sobie. To mi dodawało życia."

Muszę przyznać, że w "Dotyku" jest mnóstwo poplątanych spraw i tajemnic. Ciężko było nadążyć za wszystkimi kłamstwami i odkryć wszystkie przekręty, które są dokonywane. Dzięki temu książka staje się ciekawsza i sprawia, że czytelnik sam próbuje odnaleźć sedno sprawy i odkryć wszystkie kłamstwa.

Nie wiem, dlaczego, ale z jakiegoś powodu wątek miłosny wydawał mi się... płytki. Kale, który przez całe życie był więziony w korporacji ojca Dez, od razu, gdy znalazł osobę, którą może dotykać, pokochał ją. Oczywiście po czterdziestu ośmiu godzinach młodzi zaczęli się całować, a po trzech dniach Kale zapoznał się z ciałem Deznee. Czy teraz wszyscy bohaterowie książek, zakochują się w sobie po dwóch dniach? Nie wiedząc o sobie za wiele? Moim zdaniem młodzi powinni się zakochać w sobie powoli. Tak, aby wyglądało to naturalnie. Aczkolwiek rozumiem, że czas nie był ich sprzymierzeńcem. Wszystko trzeba było robić na złamanie karku. 

Bohaterzy nie byli świetnie wykreowani. Autorka mogłaby bardziej nad nimi popracować. Lecz od samego początku polubiłam Deznee. Była silną dziewczyną, która nie daje sobie w kasze dmuchać. Lubię bohaterki, które wiedzą, czego chcą od życia. Taka właśnie była Dez. Kale również szybko zdobył moją sympatię. Powoli poznawał świat. Ciekawie było zobaczyć wszystko jego 'niedoświadczonymi' oczami. Ojciec Deznee oraz jej były chłopak Alex, byli stworzeni po łebkach. Ojciec miał być tyranem, był nim. Alex egoistą - był nim. I nic ponadto. 

"Dotyk" czyta się bardzo szybko. Jest napisany łatwym, młodzieżowym językiem. Właśnie dzięki typowo młodzieżowym zwrotom przez książkę gładko się sunie. Nim zdążysz się obejrzeć, a będziesz już rozpoczynał ostatni rozdział. 

Dzieło p. Jus Accardo polecam zdecydowanie młodzieży, którzy szukają miłej odskoczni. "Dotyk" nie jest niczym wybitny, aczkolwiek bardzo miło spędza się czas przy tej książce. Jeżeli lubicie szybko zakochujących się nastolatków, akcje, która nie zwalnia i mnóstwo zagadek oraz ciekawych poplątań do rozwiązania, ta książka jest właśnie dla Was ;)

"Chcę poznać twoją przeszłość. Ona tworzy cię takim, jaki jesteś."

wtorek, 7 maja 2013

"Księżniczka z lodu" - Camilla Läckberg

                                                  OPIS:

Gdy w spokojnym miasteczku Fjällbacka na zachodnim wybrzeżu Szwecji zostaje znaleziona martwa Alexandra Wijkner, wszystko wskazuje na to, że popełniła samobójstwo. Matka kobiety ma jednak wątpliwości i prosi przyjaciółkę córki z dzieciństwa, pisarkę Erikę Falck, żeby przyjrzała się tej tragedii. Erika wspólnie z Patrikiem Hedstomem, kolegą z młodzieńczych lat, a obecnie policjantem, próbują rozwikłać sprawę. Wkrótce zaczynają podejrzewać, że śmierć Alex ma związek z mroczną tajemnicą z przeszłości.

"Często się zdarza, że nie znamy kogoś tak dobrze, jak nam się zdaje..."

MOJA OPINIA:

Pewnego dnia w środku zimy, sąsiad Alex odnajduje ją martwą w wannie. Pocięte żyły, krew na posadzce oraz żyletka tuż obok zwłok, świadczą o tym, iż kobieta popełniła samobójstwo. Są jednak osoby, które nie chcą w to wierzyć. Rodzice Alexandry oraz przyjaciółka z pracy, wierzą, iż dziewczyna nie byłaby do tego zdolna. Wkrótce po zrobieniu sekcji zwłok pewne jest, iż było to morderstwo. Na jaw wyszedł również fakt, iż Alexandra Wijkner była w ciąży - lecz ojcem nienarodzonego dziecka nie był jej mąż... Erika oraz Patrik ze wszystkich sił starają się odnaleźć morderce, przez co dowiadują się szokującej prawdy z przeszłości martwej kobiety. Kto zamordował Alex i jaki był jego motyw? Któż był ojcem nienarodzonego dziecka? Co wspólnego mogła mieć tak bogata kobieta z klasą, jaką była Wijkner z miejscowym pijakiem?

"Decyzja o odebraniu sobie życia wymaga siły."

Któż nie zna dzieł pisarki Camilly Läckberg? Jestem pewna, że wielu z Was kojarzy szwedzką autorkę kryminałów, które podbiły serca milionom czytelników. Niedawno postanowiłam zapoznać się z rożnymi gatunkami książek, dlatego sięgnęłam po kryminał, a że przeczytałam wiele recenzji, w których chwalono dzieła pani Läckberg, nie zastanawiałam się długo i zaczęłam czytać.

Pomysł na tę pozycję, był bardzo ciekawy. Upozorowane samobójstwo, tajemniczy kochanek i ciąża, mroczne tajemnice z przeszłości, okazały się świetnym połączeniem do stworzenia intrygującego kryminału. Plan na książkę wydał się ciekawy - tak samo wykonanie. Pani Camilla stworzyła niesłychanie interesujący, zagadkowy i - niekiedy - mroczny świat, od którego wprost nie można się oderwać!

"Wprawdzie ludzie zmieniają się w drodze od dzieciństwa do dorosłości, ale rdzeń ich osobowości pozostaje niezmienny."

Co jest największym minusem w kryminałach? Chwila, gdy czytelnik już w połowie książki odkryje, kto jest sprawcą wszystkiego i jaki miał motyw. Powiem szczerze, że obawiałam się, iż w "Księżniczce z lodu" bardzo szybko odkryję wszystkie tajemnice i zakończenie absolutnie mnie nie zaskoczy. Jakże ja się myliłam! Pani Camilla myliła czytelnika, gdy tylko nadarzała się okazja. Manipulowała myśleniem i przypuszczeniami osoby czytającej tę powieść, by odkrywając kolejny rąbek tajemnicy, szokować i skłaniać do gorączkowych rozmyślań. 

"Księżniczka z lodu" nie skupia się jedynie na morderstwie, szukaniu sprawcy i motywu jego działań. Pani Läckberg poruszyła również wiele istotnych tematów takich, jak przemoc w rodzinie, miłość dawnych przyjaciół, a nawet gwałt. Niezwykłe było to, jak umiejętnie oraz ciekawie wszystkie te wątki, były wplecione w fabułę. Stanowiły tło, dla idealnie wykreowanego morderstwa. 

"To prawda, że z miłością jest jak z jazdą na rowerze: tego się nie zapomina."

Bohaterzy również byli niczego sobie. Pierwszą cechę, jaką muszę pochwalić to, to iż autorka nie wyidealizowała ich. Czytając ten kryminał niemal miało się wrażenie, iż zna się bohaterów od dawna - dowodzi to, iż okazali się niesamowicie ludzcy, żywi. Postacie pierwszoplanowe - Erika i Patrick - szybko zyskali moją sympatię, nie sposób było ich nie polubić. Ciekawi, szwedzcy obywatele, liczący trzydzieści pięć wiosen. Postacie drugoplanowe również okazały się bardzo dobrze wykreowane. Ci, co mieli na celu nas zaskakiwać, intrygować i ukrywać wszystkie tajemnice - robili to. Natomiast ci, którzy na pozór wydawali się zwyczajni, niezdolni do niektórych czynów, tacy się wydawali. Jednak pozory mylą...

"Nic nie jest tak, jak by się mogło zdawać."

Styl, jakim posługuje się pani Camilla, okazał się przystępny i łatwy do przyswojenia. Od razu przypadł mi do gustu. Czytanie każdego rozdziału, było czystą przyjemnością, a wszystkie ukryte tajemnice i zagadki, nie pozwalały się oderwać od książki nawet na chwilę.

Z czystym sumieniem polecam Wam "Księżniczkę z lodu"! Fanom kryminałów, jak i osobą, które nie czytały żadnej pozycji z tego gatunku - nie zawiedziecie się. To było moje pierwsze spotkanie z kryminałem, i jeśli kolejne będą równie dobre, coś mi się wydaje, że bardzo szybko stanę się miłośniczką takiej literatury. 

"Nie da się wymazać milczenia."

Za możliwość przeczytania niesamowitej książki, jaką okazała się "Księżniczka z lodu" serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca!

niedziela, 5 maja 2013

"Klątwa tygrysa: Wyprawa" - Colleen Houck

OPIS:

Choć Kelsey udaje się wyrwać Rena z rąk Lokesha, nie odzyskuje ukochanego. Biały tygrys stracił pamięć i dziewczyna jest mu zupełnie obca. Co więcej - każdy jej dotyk sprawia mu ból. Jedno pozostaje niezmienne: zło nie zostało pokonane, pradawna klątwa trwa. Rozpoczyna się nowa, pełna niebezpieczeństw podróż do świata pięciu przebiegłych smoków. Czy wszyscy wyjdą cało ze stracie z mrocznymi siłami? Czy Kelsey znów rozkocha w sobie Rena, czy wybierze zapomnienie w ramionach Kishana?

"[...] ale czy można być tą samą osobą, jeśli się utraciło kawał przeszłości?"

MOJA OPINIA:

Ren jest już bezpieczny. Kelsey wraz z Kishanem oraz panem Kadamem odbili go z rąk Lokesha. Niestety poza bolesnymi wspomnieniami tortur, jakie przeżywał Ren, stało się coś jeszcze. Książę stracił pamięć, a raczej wyparł z pamięci jedną osobę i wszelkie wspomnienia z nią związane. Biały tygrys nie pamięta swej ukochanej Kelsey, nie chce z nią przebywać, jej dotyk sprawia mu ból a twarz przypomina tortury... Dziewczyna stara się rozkochać w sobie Rena na nowo, niestety nie jest to takie proste. Jedyną osobą, która w tych trudnych chwilach wywołuje uśmiech na twarzy Kelsey jest zawsze obecny, niezawodny Kishan.

"Żal przychodzi wtedy, kiedy jesteśmy rozczarowani sobą i swoimi wyborami."

Śmiało mogę się nazwać fanką tej serii. Jak szaleniec w każdej wolnej chwili (oraz na lekcji historii) sięgałam po "Klątwę tygrysa: Wyprawę" i zagłębiałam się w fabule. Pani Colleen stworzyła taką wciągającą historię, od której nic nie było w stanie mnie oderwać. Po zaskakującym zakończeniu w poprzedniej części ubolewałam nad tym, iż biblioteka jest zamknięta w niedziele i muszę czekać do poniedziałku, aby wypożyczyć trzecią część niesamowitych przygód tygrysów oraz Kelsey. Niestety "Klątwa tygrysa: Wyzwanie" trochę mnie zawiodła. Czy tutaj również nastąpiła podobna sytuacja?

"Im piękniejszy wróg, tym słodsze zwycięstwo."

Zacznijmy od tego, co najbardziej rzucało się w oczy - trójkącik miłosny. Gdy jest on dobrze wykreowany nie mam nic przeciwko, ale tutaj niestety robiło się coraz gorzej. Byłam równie skołowana co dziewczyna, za którą szalało dwóch niesamowicie przystojnych młodzieńców. Ona nie wiedziała, kogo wybrać, tak samo i ja nie miałam bladego pojęcia komu kibicować! A to się bardzo rzadko zdarza... Zawsze mam swojego faworyta w takich miłosny sytuacjach. Wydaję mi się, że obaj książęta byli idealni, by stworzyć związek z Kelsey. Właśnie... chyba byli zbyt idealni...

"Dla wielu miłość jest jak moneta: ma dwie strony. Może dodać sił lub osłabić, wzbogacić lub zubożyć. Odwzajemniona sprawia, że wznosimy się w przestworza, zachwyca nas, ożywia i czyni pięknymi. Kiedy ktoś podepcze naszą miłość, jesteśmy słabi, zranieni i pełni żalu."

Również w tej pozycji pani Colleen zachwyciła mnie swoimi pomysłami i zaskakiwała za każdym razem, gdy nadarzyła się okazja. Ta kobieta to kopalnia pomysłów! Zarzuciła czytelnika milionową ilością zagadek i do samego końca nie chciała ich rozwiązać! Jestem szczerze zaciekawiona, w jaki sposób pisarka zaskoczy mnie swymi pomysłami w następnych częściach tejże serii.

"Ból jest częścią życia."

Wszystko w tej książce było doskonale dopracowane. Słowa wypowiedziane na samym początku wyprawy, miały zupełnie inny sens, niż czytelnikowi czy bohaterom się mogło wydawać. Tajemnice są na każdym kroku, dlatego trzeba tę pozycję czytać w skupieni, by wychwycić każdą zagadkę, która ma miejsce. Gdy stracimy czujność trudniej będzie zrozumieć dalszy sens wypraw i czynów głównych bohaterów.

"O 'prawie' zwycięzcach nikt nie pamięta. Nikt nie dba o to, że ktoś 'prawie' wygrał mecz albo 'prawie' wykonał rzut za trzy punkty. Liczy się wynik końcowy."

Pani Colleen stwarzała raz po raz bardzo ciekawych i intrygujących bohaterów. Nowe postacie, które pojawiały się tylko chwilami, również były interesujące i żywe. Dodawały książce ciekawości i sprawiały, że czytelnik chciał ich lepiej poznać i zrozumieć ich motywy.

"Pewnych słów nie da się cofnąć."

Jedyną rzeczą, która troszkę mnie irytowała w tej pozycji to wątek miłosny, który zaczyna sięgać tutaj zenitu. Natomiast cała reszta jak najbardziej mi odpowiadała i zachwycała. Gwałtowność działań bohaterów, zwroty akcji i zaskakujące sytuacje nadały książce niepowtarzalność, którą jest w stanie pokochać wielu czytelników.

"Miłość to nie konsekwencje. Miłość to nie decyzje. Miłość to pragnienie, nasza dusza potrzebuje jej tak samo, jak ciało potrzebuje wody. Miłość to cenny haust, który nie tylko koi spieszczone gardło, ale i dodaje sił witalnych."

czwartek, 2 maja 2013

"Gorycz" - Joanna Wiśniewska

OPIS:

"Gorycz" to zbiór osiemnastu opowiadań. Są one zróżnicowane - mówi do nas nastolatka, młody ojciec rodziny, chłopaka u schyłku życia, panienka z dobrego domu, babcia dumna z młodej wnuczki, sportowiec, samotna mama. Wszyscy zmagają się z uczuciem goryczy, które ma inne oblicze dla każdego bohatera. Ponieważ postacie są bardzo różne, mówią innym językiem. Ciekawą cechą "Goryczy" jest traktowanie puenty jako najbardziej nośnego elementu opowiadania; to bardziej puenta, a nie treść, współgra z tytułem. Osiemnaście krótkich form, osiemnaście okazji przeżycia przyjemności czytania.

"Chcę biec, lecz nie wiem, czy nie runę, kiedy zrobię pierwszy krok."

MOJA OPINIA:

Książka "Gorycz" ma w sobie osiemnaście rozdziałów. W każdym pojawiają się zupełnie inni bohaterzy, wydarzenia, miejsca oraz wątki. Każdy z rozdziałów niesie w sobie coś, co ukazuje smak goryczy w zupełnie inny sposób. Niekiedy jest on bardziej głęboki, bolesny, kiedy indziej mniej widoczny, delikatny. Ale za każdym razem on się pojawia - jest tematem przewodnim. 

"[...] banalne sprawy najczęściej zmieniają nasze życie."

Niektóre historie są bardziej ciekawe, inne mniej. Niektóra krótka opowieść sprawia, że czujemy głęboki smutek, współczucie, a inna pobudza w nas radość i uczucie spełnienia głównego bohatera. Każda opowiastka ma w sobie urok, który ciekawi czytelnika. Te kilka stron z życia wielu osób, sprawia, że czujemy dokładnie ten sam smak goryczy, co bohaterzy. Mimo iż każde opowiadanie, każda historia, jest inna, łączy je jedna rzecz - wszystkie są prawdziwe. Każda z tych sytuacji może rozegrać się w naszym życiu, bądź także w egzystencji naszych najbliższych. 

"Zresztą jestem sportowcem. Nie występuję po to, aby się pokazać, tylko po to, żeby wygrać."

Tak, jak historie, różni są także bohaterzy. Każda postać w jakiś sposób intryguje, nie tylko swoim podejściem, ale również myślami, skrytymi obawami czy też pragnieniami. Muszę przyznać, że w wielu historiach zawartych w "Goryczy", rozumiałam uczucia tychże bohaterów. Z wieloma czułam więź, rozumiałam ich. A to dlaczego? Odpowiedź jest prosta: byli oni realni, ludzcy. Każdy z tych bohaterów był prawdziwym człowiekiem, którego chwila z życia została uwieczniona na papierze. To niezwykłe w jaki sposób uczyniła to pani Joanna. 

"Jaka jest różnica między paranoją a troską?"

Styl, jakim napisana jest książka, wydawał mi się prosty i przystępny. Zadziwiające było to z jaką precyzją i łatwością autorka powieści potrafiła wcielić się w rozpuszczoną, bogatą kobietę, w mężczyznę pracującego z dala od domu, czy też w umysł młodej dziewczyny, która przeżywała swe pierwsze rozterki miłosne. 

Czasem jednak zdarzały się historie, które lekko nużyły. Nie każda chwila wyrwana z prawdziwego życia sprawiała, że czytelnik był zaciekawiony i spragniony głębszego zrozumienia domniemanego uczucia goryczy.  Niemniej każda historia niosła ze sobą cichy przekaz, który tylko czytelnik był w stanie wydobyć.

"Gorycz" to ciekawa książka, w której zawartych jest osiemnaście niezwykle różnych, a jednak podobnych opowiadań. Łączy je te samo uczucie - gorycz. Polecam tę pozycję osobą, które lubią filozofować, które pragną poznać chwile udręki, goryczy czy też dumy w ciałach wielu różnych, lecz niesamowicie ludzkich bohaterów. 

"Kiedy dobrze żyć, jak nie teraz, póki jesteśmy młodzi?"


Za możliwość przeczytania książki "Gorycz" serdecznie dziękuję Wydawnictwu Novae Res!

środa, 1 maja 2013

"Klątwa tygrysa: Wyzwanie" - Colleen Houck

OPIS:

Serce Kelsey zostało złamane, pradawne zaklęcie - nie.
Po powrocie do domu dziewczyna próbuje zapomnieć o indyjskim księciu Renie i poukładać sobie życie na nowo. Jednak mroczne siły nie zostały pokonane, a niebezpieczeństwo czai się na każdym kroku. Kelsey musi wrócić do Indii - tym razem z niepokornym bratem Rena, Kishanem, nad którym również ciąży klątwa. 
Czy Kelsey znajdzie odwagę, by uwierzyć w miłość i stanąć do walki ze złem? Czy to wyzwanie przybliży całą trójkę do złamania zaklęcia, czy przeciwnie - pozbawi ich złudzeń? 

"Jak można zadowolić się czymś tak przeciętnym po tym, jak doświadczyło się czegoś wyjątkowego?"

MOJA OPINIA:

Ze złamanym sercem Kelsey wróciła do swego dawnego życia w Oregonie. Niestety wspomnienia jej nie opuściły. Nastolatka nie jest w stanie zapomnieć o przystojnym księciu, z którym nie może być. Również zdarzenia z tajemniczej wyprawy do świątyni nie dają jej spokoju. Dla dziewczyny już nic nie będzie takie samo... Po kilku miesiącach życia w Oregonie do Kelsey przybywa Ren. Na nowo odnajdują zagubioną wcześniej do siebie drogę. Uczucie, które osiemnastolatka z siebie wypierała, zapłonęło w niej ze zdwojoną siłą. Jednak Lokesh nie próżnuje - robi wszystko, aby odnaleźć tą, która ma złamać klątwę tygrysa...

"Nigdy nie wiadomo, kiedy osoba, którą kochasz, zostanie ci odebrana."

Po szczerym pokochaniu poprzedniej części dzieła pani Colleen, nie mogłam zrobić nic innego, jak pobiec do biblioteki i w trybie natychmiastowym wypożyczyć drugą część "Klątwy Tygrysa". Niestety muszę przyznać, że troszkę się zawiodłam. Dlaczego?

Akcja książki rozwijała się tutaj znacznie wolniej. Pierwsze dwieście stron autorka poświęciła wątku miłosnym. Wokół Kelsey nie kręcił się sam Ren, ale również chłopcy z uczelni i zajęć wushu. Tak wiele stron poświęconym rozterką sercowym głównej bohaterki bardzo mnie rozczarowało. Brakowało mi tutaj "męskich decyzji" młodej dziewczyny. Każda myśl "kogo kocham? kogo powinnam wybrać?" powoli sprawiała, że byłam nieźle zirytowana. 

"Miłość sprawia, że robimy szalone rzeczy."

Prawdziwe pióro pani Houck dostrzegłam dopiero po dwusetnej stronie, gdy akcja zaczęła się rozwijać. Odnalazłam szybkość opisów, niekończącą się akcję i wiele momentów, zaskakujących czytelnika, które podbiły moje serce w poprzedniej części. Nużący początek książki odszedł w zapomnienie przy powrocie błyskawicznych zdarzeń. 

W tej części również poznajemy lepiej Kishana, brata Rena. To bardzo miły zabieg. O drugim tygrysie było naprawdę mało napisane w poprzedniej części. W "Klątwie tygrysa: Wyzwanie" pisarka poprawiła ten błąd. Znacznie lepiej rozwinęła zarys tej postaci, jej charakter. Kishan otworzył się i ukazał swoje prawdziwe oblicze tak różne, a zarazem tak podobne do Rena. Przyznam, że od samego początku intrygował mnie czarny tygrys. Ciekawiłam się, czy jest to typowy buntownik, czy też skrywa on drugie "ja", o którym nikt nie wie. Brat Rena zdecydowanie dołączył się do wątku miłosnego i powstał najprawdziwszy trójkącik miłosny. 

"Jesteśmy tylko ludźmi i często popełniamy błędy. Sztuką jest się na nich uczyć."

Co do Kelsey... Bardzo polubiłam tę postać, ale jak wspomniałam w recenzji poprzedniej części - irytowały mnie jej niektóre decyzje. Tutaj takich momentów było znacznie mnie, ale czasem się zdarzały. Pan Kadam również zasłużył na swoje pięć minut. To bardzo dobrze wykreowana postać. Pani Colleen świetnie się spisała! Było wiele momentów, w których podziwiałam mądrość tejże postaci. Był on kopalnią wiedzy - chodzącą Wikipedią. Gdy staruszek nie znał odpowiedzi na jakieś pytanie, dziwiłam się równie mocno, jak główna bohaterka.

Zakończenie książki zadziwia, zaskakuje, wprawia czytelnika w szok. Pisarka postanowiła niesamowicie utrudnić życie głównych bohaterów. Ostatnie rozdziały czytałam z uniesioną brwią i rozdziawianymi ustami. Po takim zakończeniu nie pozostaje nam nic innego, jak pobiec do biblioteki i wypożyczyć następną część przygód Kelsey.

"Gdy człowiek pragnie czegoś dokonać i ma wystarczająco dużo silnej woli, uda mu się."

Po nużącym początku, który opiera się na dylemacie głównej bohaterki i oszukiwaniu samej siebie w kwestii uczuć, w końcu przyjdzie nam odnaleźć niekończącą się akcje, która nieraz zaskoczy czytelnika. Warto jest przetrwać nieciekawy początek, aby zagłębić się w niezwykłych zdarzeniach, zapierających dech w piersiach. Natomiast jeśli trójkąt miłosny nie jest Wam straszny, ta pozycja jest stworzona dla Was.

"Nawet smutne wspomnienia są częścią tego, kim jesteśmy."

© Created Eternity, AllRightsReserved.

Designed by ScreenWritersArena