wtorek, 24 marca 2015

"Na krawędzi nigdy" - J.A. Redmerski

Żyjemy w świecie, w którym panują określone zasady. Rodzisz się, edukujesz, znajdujesz pracę, zakładasz rodzinę, dbasz o dom i potomstwo, a następnie czekasz na emeryturę, na którą zapracowałeś. Właśnie tak względem większości społeczeństwa wygląda normalne życie, które każdy z nas powinien przeżyć. Oczekuje się od nas właśnie tak obranej drogi. Decyzje, które podejmujemy bardzo często są podpięte pod opinie innych ludzi, no bo, co sobie sąsiedzi pomyślą, gdy zamiast iść na studia, wyruszę zwiedzać Australię? Co powiedzą rodzice, gdy zamiast iść na prawo, zadecyduję zaszyć się w domu i pisać poematy? Przecież to nienormalne, niecodzienne, to nie jest zwyczajne. 
Co dnia produkuje się miliony klonów, którzy myśląc schematycznie kończą niewymarzone studia, a narzucone przez różne czynniki, pracują w szarym biurze z rzadka się uśmiechając i powtarzają te same czynności co dnia. Takie życie uznaje się za przykładne. Więc też do takiego życia dążymy. 
Ale czy chodzi o to, by żyć przykładnie dla innych, czy z satysfakcją i radością dla siebie? Może warto zamknąć się na opinie innych i zrobić coś, co od zawsze chciałeś, obrać własną drogę, która niezwyczajna, da Ci szczęście. Nawet jeśli dla wielu Twój wybór okaże się nienormalny.

"Myślę, że kiedy już się zakochujesz, to na całe życie. Reszta to tylko doświadczenia i urojenia."

Camryn ma za sobą ciężkie lata - śmierć jej chłopaka Iana, z którym planowała niezwykłą przyszłość, rozwód rodziców, trafienie brata do więzienia. Dziewczyna nie jest zadowolona ze swojego życia, od którego miała uciec z Ianem. Dwudziestolatka nie żyje, ona wegetuje w szarej rzeczywistości od czasu do czasu posyłając swojej przyjaciółce nikły uśmiech, gdy ta stara się ją rozweselić. Awantura z bliską osobą przelewa szalę goryczy i młoda kobieta decyduje się na coś szalonego. Wybiera się w podróż Donikąd, w której odnajduje siebie. A pomaga jej w tym towarzysz broni - Andrew.

"Na krawędzi nigdy" jak wiele obyczajówek napisana jest językiem prostym i lekkim, co sprawia, że "wpicie" się w fabułę zajmuje mniej niż stronę. Powoli poznajemy Cam i jej życie, delektując się każdą niezobowiązującą stroną. Bo właśnie taka jest ta książka - lekka, niezobowiązująca. Czytając ją nie oczekujemy wielkiego morału, niezwykle ambitnej fabuły ani ogromu złotych myśli. Przygody Camryn poznaje się po to, aby zapomnieć o naszej własnej szarej codzienności i zaznać życia kogoś, kto postanowił się od niej uwolnić. Nim uda nam się zauważyć, jesteśmy już za połową książki, przeżywając każdą kolejną stację głównej bohaterki. Niezwykle intrygujące są jej decyzje, przystanki podczas podróży i poszukiwanie niewiadomej.

Jak wspomniałam wyżej choć fabuła oklepana - młoda dziewczyna, postanawia wyruszyć w świat i przypadkowo poznaje niesamowicie oryginalnego chłopaka, z którym smakuje podróży. Tak, nic nowego. Aczkolwiek dzieło J.A. Redmerski ma w sobie coś, co przyciąga, interesuje i nie pozwala skończyć czytania. Może to przyjemny, lekki styl autorki, intrygująca osobowość Camryn i Andrew albo ukryta mroczna tajemnica pod czarnymi literkami na papierze, ale wierzcie mi, zaczynając "Na krawędzi nigdy" nim się obejrzycie całkowicie pochłonie Was przygoda dziewczyny z Karoliny Północnej oraz Teksańczyka. 

Dzieło amerykańskiej pisarki potrafi rozbawić - czytając komiczne dialogi Cam oraz Andrew, podszyte ironią i sarkazmem, a niekiedy pikanterią, niezwykle często wybuchałam gromkim śmiechem i uśmiechałam się maniakalnie do kartek papieru. J.A. świetnie dozowała emocje - raz sprawiała, że czytelnik dobrze się bawi, chichocząc pod nosem, a następnie łapała za serce, utrudniając życie postaciom, z którymi zdążyliśmy się zżyć. Ponadto w prostych słowach przekazywała, aby zapomnieć o schematach i wytartych ścieżkach, o tym, czego się od nas oczekuje i robić to, czego naprawdę pragniemy, spełniać marzenia tu i teraz, bo nigdy tak naprawdę nie wiemy, ile czasu nam pozostało. 

"Na krawędzi nigdy" to bardzo dobra, przyjemna, zabawna, wzruszająca, aczkolwiek nieambitna powieść o odnajdywaniu siebie, ułożeniu sobie życia według własnych myśli i pragnień. Historia miłosna Camryn i Andrew pochłonie Was i umili długie, wolne wieczory, budząc w Waszych sercach same ciepłe uczucia.

"Najlepsi przyjaciele - bez względu na to, jacy są albo jak bardzo nas ranią - i tak nimi zawsze będą. Nikt nie jest doskonały. Błędy przyjaciół są do wybaczenia, to właśnie sprawia, że przyjaźń jest prawdziwa."

piątek, 13 marca 2015

"Miasto niebiańskiego ognia" - Cassandra Clare

Chyba w życiu każdego przyjdzie czas na to, aby zaryzykować. Postawić wszystko, co masz na jedną kartę, zrobić jeden krok, po którym nie będzie już powrotu do przeszłości, do tego, co było. Każdy prędzej czy później będzie musiał zaryzykować i zrobić coś, co odmieni jego życie na zawsze. A ryzykujemy wierząc, że trafimy do piękniejszego miejsca, znajdziemy się w lepszym punkcie naszego życia, ryzykujemy z wiarą, że warto. Ale gdybyśmy mieli pewność, że po podjęciu tej kulminacyjnej decyzji, nasze życie odmieni się na lepsze, nie nazywalibyśmy tego ryzykiem. Po zrobieniu drastycznego kroku w jedną stronę, wszystko może się rozpaść. Takim ryzykiem można nazwać wybór studiów, partnera życiowego, zorganizowanie wyjazdu w nieznane, wszystko. Ale gdy nadejdzie czas, aby zaryzykować, będziemy wiedzieli. I nadejdzie kilka dni, a może tylko sekund, aby podjąć ryzyko, albo zrezygnować.

"Bohaterami nie zawsze są ci, którzy wygrywają. Czasami są nimi, ci którzy przegrywają, ale nie poddają się i nadal walczą. To właśnie czyni ich bohaterami."

Niebiański ogień utknął w Jasie. Nikt nie wie, jak go stamtąd wydostać, nikt nie może mu w pełni wyjaśnić, jak go kontrolować. Nocni Łowcy mają wreszcie broń, która może pokonać Sebastiana, ale nie wiedzą, w jaki sposób jej użyć. Syn Valetine'a dobrze o tym wie, także nic nie hamuje go przed wcieleniem w życie swojego mrocznego planu. Rozpoczyna się wojna, z której najbliżsi nie wrócą żywi, która odbierze coś więcej niż życia, która podaruje przetrwałym, coś gorszego niż ból.

Ostatnia część Darów Anioła wciągnęła mnie już od samego prologu, który rozpoczyna mroczną serię zdarzeń. Wierzcie mi, gdy już przeczytacie pierwsze zdanie "Miasta niebiańskiego ognia", nie będziecie mogli przestać dopóki nie znajdziecie się na ostatniej stronie i nie będziecie smakować ostatniego słowa. Choć VI część przygód Clary i Jace'a ma ponad 700 stron, czytelnik wcale a wcale tego nie odczuwa, a wręcz śmiało stwierdzę, że pod koniec powieści żałuje, że to już koniec historii. Wciągająca, interesująca, to tylko dwa z wielu przymiotników świetnie opisujących najnowsze dzieło Clare.

"[...] lepiej być tym, który umiera, niż tym, który żyje dalej."

Można sądzić, że po tylu częściach pisarka już nie wymyśli niczego co mogłoby zachwycić, zadziwić czy też zszokować. Trochę się z tym zgadzam, a jednocześnie nie. Podczas czytania można było wyczuć, że niektóre rzeczy się powtarzają - sceny walki z czasem zlewają się w jedno, aczkolwiek sporo momentów, wymyślonych przez Cassie naprawdę wbija czytelnika w fotel. Nie raz byłam pod ogromnym wrażeniem jej pomysłu i rozwiązania trudnego dla bohaterów zadania. Nie mniej przyznam, że spodziewałam się czegoś więcej od zakończenia. W moim odczuciu Cassandra Clare jest osobą nieprzewidywalną i liczyłam na równie emocjonalny koniec, jaki znalazłam w Diabelskich Maszynach. Owszem, wzruszyłam się, ale nie do takiego stopnia, jak się spodziewałam. Możliwe, że dla wielu to pozytyw, ale oczekiwałam większej dawki emocji niż otrzymałam. 

Niesamowicie podobały mi się liczne nawiązania do Diabelskich Maszyn - przygód Tessy i Jamesa. Pokazuje to na jak wielką skalę rozrysowany i zobrazowany jest świat Podziemia i Nocnych Łowców. Odkrywając kolejne powiązania, niewidzialne linie łączące bohaterów, wydrążone wcześniej dróżki, którymi podążają kolejne pokolenia - to naprawdę budzi podziw. Szerokość skrojonej intrygi, pole, jakie obejmuje pomysł Cassandry, tego można jej zdecydowanie pogratulować. 

"Miasto niebiańskiego ognia" to świetne zwieńczenie serii. Pozostawia po sobie miłe wspomnienia, których nikt nam nie zabierze. I choć nie jest to moja ulubiona seria, którą ubóstwiam całym swoim jestestwem, bardzo ją lubię i zamierzam często wracać do niej pamięcią. Przygody Clary, Jace'a, Simona, Izzy oraz Aleca będę polecała wielu osobom, bo naprawdę warto poznać demony i Nocnych Łowców, Idris i pakty Podziemnych.

"Wszyscy jesteśmy tym, co pamiętamy. Składamy się z nadziei i lęków tych, którzy nas kochają. Póki istnieje miłość i pamięć, nie ma prawdziwej straty."

© Created Eternity, AllRightsReserved.

Designed by ScreenWritersArena