niedziela, 24 marca 2013

"Trzy metry nad niebem" - Federico Moccia

OPIS:

Babi, dziewczyna z dobrego domu, świetna uczennica i przykładna córka, poznaje Stepa, agresywnego chuligana, którego życie składa się z ćwiczeń na siłowni, wyścigów na motorze i bezsensownych bijatyk. 
Mimo krańcowo różnych charakterów, a także sprzeciwu apodyktycznej matki Babi, zakochują się w sobie bez pamięci. 
Pod wpływem tej miłości zmieniają się oboje.
Babi otwiera się na świat, dojrzewa, a Step łagodnieje. 
Babi jest jedyną osobą,
której Step powierza swój mroczny sekret...



"Strach to czasem brzydka rzecz. 
Nie pozwala ci doznawać najpiękniejszych chwil. Będzie twoim przekleństwem, jeśli go nie pokonasz."


MOJA OPINIA:

Dzień, jak każdy inny. Babi wybiera się do szkoły samochodem swojego taty, wraz ze swą młodszą siostrą. Podczas spokojnej drogi do szkoły, jakiś bezczelny chłopak, zaczepia nastolatkę. Dziewczyna go ignoruje, mając świadomość, że już nigdy więcej nie spotka tego łobuza. Nie miała najmniejszego pojęcia jak bardzo się myliła... Drogi Babi i Stepa krzyżują się niejednokrotnie. Chłopak irytuje główną bohaterkę nie tylko tym, co mówi, ale również swoich zachowaniem. Jest agresywny, brutalny i arogancki. Dziewczyna natomiast nie zwykła przebywać w obecności takich typków. Ona jest ułożona, spokojnie, żyjąca w swoim świecie, gdzie wszystko jest prawie idealne. Młodzi żyją w zupełnie różnych światach, które na pozór są niemożliwe do połączenia. Ale uczucia, które zaczynają rodzić się w ich sercu, nie pozwalają im na nic innego, jak tylko połączyć oba te światy.

"Nie wiadomo dlaczego, ale wszystko na świecie zaczyna się w poniedziałek."

Zapewne wielu z Was kojarzy nazwisko Federica Moccia. Jest on włoskim pisarzem, którego dzieła podbijają serca nastolatek. Od dawna polowałam na jedną z jego książek, dlatego po wielu pozytywnych recenzjach, zdecydowałam się sięgnąć po pozycję "Trzy metry nad niebem". Oczekiwałam niesamowitej historii miłosnej, która zajmie szczególne miejsce w moim sercu. Udało się? Chyba tak, ale nie tak, jak się spodziewałam...

Zacznijmy od tego, że bardzo ciężko było mi odnaleźć się w tej książce. Narrator przeskakiwał z jednej sceny na drugą, tworząc lekkie zamieszanie i sprawiając, że czytelnik gubił rytm. Czasem musieliśmy się poważnie zastanawiać, gdzie jesteśmy i o którym bohaterze jest mowa. W jednej chwili czytaliśmy myśli Babi, a w następnej przemyślenia Stepa. Z czasem jednak, zaczęłam się przyzwyczajać do takiej zmiany narratora i poglądów bohaterów. 

Język jakim posługiwał się autor książki był przyjemny, łatwy do zrozumienia. Pisarz nie skupiał się tyle na opisach miejsc, czy wyglądu, raczej na wydarzeniach i emocjach. Powodowało to, że strony mknęły nim zdążyliśmy to dostrzec. Akcja co prawda toczyła się powoli, stopniowo, ukazując nam świat bohaterów. Niektóre rozdziały niestety wiały nudą, aczkolwiek były to tylko krótkie momenty, których raczej nie dało się uniknąć.

"Zagnieździło się w nim coś złego. 
Jakaś bestia, jakieś okrutne zwierzę znalazło sobie norę gdzieś za jego sercem, 
gotowe wychylić się na zewnątrz, gdy tylko pojawi się okazja, 
by uderzyć ze złością lub kąsać wściekle: podmiot cierpienia i zniszczonej miłości."

Bohaterzy byli bardzo dobrze wykreowani. Niesamowicie ludzcy, ze swoimi zaletami i wadami. Nie byli wyidealizowani, jak to czasem bywa. Główna bohaterka - Babi, szybko zyskała moją sympatię. Była prostą dziewczyną, którą postrzeliła strzała amora. Miała ona tyle samo zalet, co wad. Na szczęście przez (prawie) całą książkę mnie nie irytowała, jak to bywało ostatnimi czasy podczas czytania innych pozycji. Step, a raczej Stefano, był typowym łobuzem, który sądzi, że może i potrafi wszystko. Ten bohater ani trochę mnie nie denerwował, wręcz przeciwnie! Intrygowała mnie ta postać, jego myśli i zachowanie. Sprawiał, że chciałam poznać go na wylot, i zrozumieć, dlaczego taki się stał. Przyjaciele głównych bohaterów też byli ciekawi. Inni sprawiali, że chciało mi się śmiać do łez, a inni powodowali, że przewracałam oczami. Uwielbiam takie książki!

Wspomnienia, które są zawarte w książce (a jest ich sporo), pokazują nam, od czego zaczynali nasi bohaterowie i co przeżyli. Pan Federico świetnie obmyślił zarys książki. Pokazywał nam kluczowe sceny z przeszłości postaci, po to, abyśmy zobaczyli, dlaczego są w tym momencie tacy, a nie inni.

Wątek miłosny był interesujący i na swój sposób oryginalny. Ciekawił mnie sposób, w jaki zamierzają być połączone oba, tak różne światy zakochanych. Chwilę uniesień młodych, sprawiały, że zostałam porwana w wir ich specyficznej miłości. 

"Mówi się, że kiedy umierasz w jednej chwili widzisz najważniejsze momenty swojego życia."

Gdy mknęłam przez fabułę, byłam pewna, że zakończenie spowoduje, że uśmiechnę się szczęśliwa. Nic z tych rzeczy! Ryczałam przez ostatnie strony, kręcąc głową, w czasie gdy mój mózg krzyczał "Nie! Nie tak ma być!". Chwile, w których łzy przesłaniały mi widok na tekst, były nie do zniesienia. Gdzieś w środku wierzyłam, że to tylko taka próba, aby czytelnik mógł chwilę zapomnieć o parsknięciach śmiechem podczas czytania i dla odmiany stracić trochę łez. Ból, który towarzyszył kochanką, dręczył i mnie. Nigdy w życiu nie spodziewałabym się, że tak potoczą się losy głównych bohaterów. Nie wierzyłam, że Moccia tak ich dręczy! Przemiana młodych była bardzo widoczna, nawet w czasie, gdy słone łzy, zasłaniały mi widok na literki...

Ani trochę nie żałuję, że przeczytałam tę książkę. Nie żałuję też łez, których podczas czytania "Trzech metrów nad niebem" wylałam. Warto było. Ta pozycja ukazuje nam, że wszystko jest możliwe, jeśli tego gorąco pragniesz. Po przeczytaniu tej książki w mojej głowie zagnieździło się mnóstwo pytań. Niestety, jak tutaj je uwiecznię, za bardzo zdradzę Wam fabułę. Jeśli lubicie poznawać miłość, która nie miała szans na przetrwanie, a mimo to, zakwitła i jeśli nie boicie się, że książka pobawi się Waszymi emocjami, powinniście po nią sięgnąć, gdyż warto wznieść się te trzy metry nad niebem. Nie zważając na upadek.

Ekranizację książki obejrzałam od razu po zakończeniu "Trzech metrów nad niebem". Muszę powiedzieć, że to jedna z lepszych ekranizacji powieści, jaką w życiu widziałam! Świetnie oddaje klimat dzieła pana Federica. Oglądając film, jak i czytając książkę przeżywacie to wszystko, co Babi i Step. A właśnie. Jedna rzecz jaka mnie dziwiła w filmie to to, że nasz chuligan Step, nazywał się Hache....

"-Jestem szczęśliwa. Nigdy w całym swoim życiu nie czułam się tak dobrze. A ty?
-Ja? - Przytula ją do siebie.- Ja czuję się znakomicie.
-Tak, że mógłbyś dotknąć palcem nieba?
-Nie, nie tak.
-Jak to, nie tak?
-O wiele wyżej. Co najmniej trzy metry nad niebem."

28 komentarzy:

  1. Nie sięgnę po tą książkę, ponieważ spaliłam ją sobie, najpierw oglądając film. Muszę przyznać, że byłam nim oczarowana. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez pierwsze widziałam film, ale książka i tak wciągnęła mnie do tego stopnia że nie mogłam się od niej oderwać:)

      Usuń
  2. Posiadam na półce "Wybacz, ale będę Ci mówiła skarbie". Jeśli mi się spodoba to i z tą książką się zapoznam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Trzy metry nad niebem" to pierwsza część

      Usuń
  3. Muszę zapisać sobie tytuł i szybko po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna recenzja. Widziałam film, książka jeszcze przede mną, ale mam na nią wielką ochotę:) Chyba poproszę o nią na urodziny:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Od dłuższego czasu mam ochotę na tą książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. a którą wersję oglądałaś? ja włoską, kilka miesięcy temu. muszę powiedzieć, że rozczarowała mnie - spodziewałam się czegoś o.. niebo.. lepszego ;)
    a w związku z tym, że oglądałam film, to nie przeczytam już książki..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego, co się orientuję oglądałam hiszpańską wersję i jestem nią wręcz oczarowana ;) Moim zdaniem bardzo dobrze oddaje klimat książki. A skoro oglądałaś już film (i się nim rozczarowałaś), to raczej nie masz po, co sięgać po tę pozycję :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. "Trzy metry nad ziemią" wydaje się być bardzo wzruszającą powieścią.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Już kilka lat temu czytałam książkę i oglądałam film. Mam baardzo dobre wspomnienia, przez dłuższy czas była to moja ulubiona historia miłosna.
    Tak się złożyło, że ja swoją przygodę z tym autorem zaczęłam od książki... Tylko Ciebie chcę, czyli od kontynuacji Trzech metrów na niebem :D Dlatego już na początku historii Stepa i Babi wiedziałam jaki będzie ciąg dalszy. Niemniej to nie przeszkodziło mi w przeżywaniu tej niesamowitej miłości :-)
    A co do filmu, to do tej pory namiętnie słucham jego głównej piosenki- Lamb "I can fly", polecam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest kontynuacja tej książki? O.o
      O rany! Jakie szczęście, że Ty tu jesteś, bo zapewne przeklinałabym teraz w myślach pana Federica, że tak zakończył tę niesamowitą historię. Czas wybrać się do księgarni :D No i znowu ucierpi na tym mój portfel ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Ja oglądałam już obie wersje filmu, oraz tą hiszpańską "Tylko Ciebie Chcę". Pierwszą część byłam w stanie zdzierżyć, ale druga mnie strasznie rozczarowała.. po prostu jestem zła na autora, że tak postąpił z głównymi bohaterami..

    OdpowiedzUsuń
  10. Ani książki nie czytałam, ani filmu nie widziałam...

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiem czy książka by mi się spodobała. Ostatnio coraz rzadziej sięgam po pozycje, których bohaterami są nastolatkowie, więc jeszcze to przemyślę, mimo twojej pozytywnej recenzji. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zaciekawilas mnie ta pozycja, a jednoczesnie postawilas wysoka poprzeczke dla nierj. Zapisuje do listy must habe i oczekuje na wysyp kasy.

    OdpowiedzUsuń
  13. Miałam film oglądać, ale jeszcze nie zdążyłam, muszę nadrobić:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Faktycznie ta książka zbiera mnóstwo pozytywnych recenzji i opinii. Ja widziałam film, który zupełnie mi się nie spodobał, chociaż zachwyty nad nim były podobne. Może kiedyś przeczytam książkę, ale póki co mi się do tego nie spieszy...

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja oglądałam film, książkę mam i przeczytam. Ale wiem, że popełniłam błąd łeee

    OdpowiedzUsuń
  16. Oglądałam film i uważam, że jest świetny! Książki niestety nie czytałam - jak zawsze na opak:D

    OdpowiedzUsuń
  17. Muszę po nią sięgnąć, do czego zabieram się już od wakacji. Film już obejrzałam, bo nie mogłam się powstrzymać, ale myślę, że wcale nie zepsuje mi to przyjemności z czytania. No a później z pewnością sięgnę także po kolejną część ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kurczę zdecydowanie chcę przeczytać tą książkę. :) A za to wieczorem chyba obejrzę jej ekranizacji. ;D

    OdpowiedzUsuń
  19. Książki nie czytałam , ale co do filmu pierwsza część jest świetna , natomiast druga mogła faktycznie się lepiej skończyć i z innym finałem... ale i tak bardzo polecam ;).
    Pozdrawiam ;*.

    OdpowiedzUsuń
  20. Obie części filmu obejrzane.... książki zamówione:-) Wiem, trochę na opak.
    Nigdy nie widziałem tak pięknego filmu... filmu o miłości między młodymi ludźmi.
    I chociaż jestem facetem to ta ekranizacja mnie powaliła, nie ze względu na aktorkę (chociaż dla mnie bardzo piękna)... po prostu zachwycam się wieloma scenami....
    Niby zwykła scena w klubie a taka zaje****:-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie przeczytałam książki, ale oglądałam film i muszę powiedzieć, że to najpiękniejszy film jaki w życiu widziałam, a obejrzałam ich bardzo dużo :) Polecam też drugą część.
    Nie mogę doczekać się trzeciej części. Mam nadzieję tylko że będzie tak samo piękna :)

    OdpowiedzUsuń
  22. jakie są tytuły pozostałych części

    OdpowiedzUsuń
  23. Podobno Moccia napisał 3 część tej historii. Osobiście polecam wszystkie filmy związane z tą serią zarówno dwa włoskie jak i dwa hiszpańskie. Włoskie warto obejrzeć dla pięknej muzyki i głównego aktora ^^

    OdpowiedzUsuń

© Created Eternity, AllRightsReserved.

Designed by ScreenWritersArena