środa, 29 stycznia 2014

Przedpremierowo: "Przypływ" - Daniela Sacerdoti

Jak wyjaśnić komuś, że oszukaliśmy go dla jego własnego dobra? Robiliśmy coś złego po to, aby ktoś inny nie uczynił czegoś znacznie gorszego. Ale czy to jest w ogóle wytłumaczenie? Krzywdzić kogoś, dla jego własnego dobra, okłamywać, by ten ktoś nie cierpiał. Można robić złe, wręcz podłe rzeczy dla czyjegoś dobra? A jak już tak uczynimy, to jak to później odkręcić i wyjaśnić drugiej osobie, że mieliśmy szlachetne pobudki? Czy słowa "krzywdziłem Cię, aby Cię chronić" wyjaśnią wszystko, złagodzą ból? Nie wydaje mi się. Każde kolejne kłamstwa sprawiają, że coraz bardziej zaplątujemy się w lepką nić, z której ciężko będzie się wydostać. O ile wydostanie się z niej, jest w ogóle możliwe. Jeżeli sądzimy, iż słodkie kłamstwa załatwią sprawę, jesteśmy w błędzie. Lepiej już na starcie wyjawić bolesną prawdę, niż mydlić oczy, które z czasem zaczną szczypać. 

"Nie możemy uciec od tego, kim jesteśmy."

Świat Sary roztrzaskał się na kawałki po raz drugi, gdy dowiedziała się, że kuzyn Harry, jedyna osoba, której ufała, okłamywał ją przez cały czas. Podał się za kogoś, kim nie jest i nigdy nie będzie. To wydarzenie zmieniło zdruzgotaną i przerażoną nastolatkę w silną, waleczną kobietę Sara wie, co oznacza jej dziedzictwo, ma pełną świadomość tego, co powinna uczynić z przeszłością i demonami. Wraz z Nicholasem, jej tajemniczym i przystojnym wybawcą oraz innymi zaplątanymi w okrutny świat demonów, Sara wyrusza na Islay, aby poznać tajemnice z przeszłości. Nikt nie ma pojęcia, dlaczego Śniąca nie miewa już swych wizji... Dość szybko okazuje się, iż San nie zniknął z życia Sary. Czy dziewczyna zdoła mu wybaczyć?

Daniela Sacerdoti to urodzona w Neapolu włoska pisarka, która zasłynęła swą debiutancką powieścią "Wizje". Przyznam, że pierwsza książka autorki nie wywarła nie mnie ogromnego wrażenia; miała kilka mankamentów, które rzucały się w oczy. Sięgnęłam po "Przypływ" z wielką nadzieją, iż autorka poprawiła swój warsztat pisarki. Czy moje nadzieje okazały się płonne?

Zacznę od tego, iż pani Daniela zwolniła swą akcję, pozwalając sobie na dopełnienie treści. Ten zabieg był niebywale potrzebny, gdyż "Wizje" rozwijały się stanowczo za szybko przez co, istotne fragmenty powieści zrzucano na boczny tor. W tej części pisarka zmniejszyła liczbę gwałtownych ataków demonów, za co jestem jej szalenie wdzięczna. Co prawda pomysł na książkę nie należy do oryginalnych i nie jest stworzony po mistrzowsku, lecz z czystym sumieniem mogę go nazwać ciekawym. Z pewnością umili czas i spodoba się mniej wymagającym czytelnikom. Chociaż świat demonów nie należy do fenomenalnych, tak właśnie można nazwać narrację, poprowadzoną z wielu perspektyw, dzięki czemu możemy poznać myśli, uczucia oraz obawy wielu bohaterów. Bardzo podobało mi się, że pisarka potrafiła się świetnie wczuć w każdą postać, bezbłędnie przelewając jej emocje na kartki! 

"Przypływ" jest książką pisaną ciemnymi barwami. Atmosfera w głównej mierze opiera się na stracie, tęsknocie, bólu i śmierci. Podczas czytania negatywne emocje latają obok nas, pokazując jak wiele cierpień chowa się w świecie potworów i rodzinie Midnightów. Nie powiem, że to jest minus powieści, wręcz przeciwnie! Ciężko stworzyć tak szczery i dogłębny klimat, który całkowicie zawładnie czytelnikiem, a właśnie to robi z nami powieść pani Sacerdoti. Sprawia, że współczujemy bohaterom, marszczymy brwi, odkrywając kolejne ich cierpienia. Kreacja mroźnego klimatu wyszła pisarce doskonale!

Muszę pochwalić również "Przypływ" za stylizację bohaterów. W "Wizjach" bardzo podobały mi się postacie, lecz w kontynuacji pisarka skupiła się na nich jeszcze bardziej! Sara to dziewczyna z nieszablonowym charakterem; silna, znająca bolesne realia świata. Można podziwiać ją za determinację i odwagę. Sean pojawiał się w książce trochę rzadziej i sceny z nim były mniej intensywne, lecz dzięki świetnej narracji głębiej poznaliśmy jego pragnienia, które z większą mocą ukształtowały jego charakter. Nicholas to postać, której na początku szczerze nienawidziłam - a to idealny dowód na to, iż jest bezbłędnie wykreowany. Tajemniczy, chowający w sobie milion zagadek i kłamstw chłopak, który z czasem zmieniał swoje postanowienia, co sprawiło, iż moje negatywne uczucia względem tej postaci wyparowały. Duet Mike i Niall to osoby, które były niebywale potrzebne! Swoimi dowcipami i niekiedy lekkim podejściem sprawiali, że szara mgła na chwilę opadała, a czytelnik się uśmiechał. 

Wątek miłosny jest bardzo dobrze wykreowany. Delikatnie wplątany w fabułę, aby nie przesłaniał priorytetów powieści. Tak samo jak cała książka nie był przesłodzony; obfitował w wiele trudności, żalu i bólu. Jestem szczerze zaciekawiona, co stanie się z dwoma bijącymi w tym samym rytmie sercami. Historia miłosna budzi emocje i niemiłosiernie wciąga.

Język, jakim posługuje się pisarka jest prosty, łatwy w odbiorze. Dzięki niemu i krótkim rozdziałom zakończonym w idealnych momentach "Przypływ" czyta się niebywale szybko. 

Pani Daniela znacznie poprawiła swój warsztat pisarski w "Przypływie", co sprawiło, że poznawanie losów Sary jest o wiele przyjemniejsze. Do trylogii o rodzie Midnightów mogą przyciągnąć Was nieszablonowi bohaterzy, zapierająca dech w piersiach akcja, ciekawy wątek miłosny, świetna narracja oraz misterny klimat. Zdecydowanie polecam miłośnikom fantastyki, którzy liczą na niezobowiązującą i miłą lekturę.

"-Słuchaj głosu swojego serca.
Sara skrzywiła twarz i odwróciła wzrok.
-Próbuję. Ale zawsze jest wokół tyle dźwięków."

Za możliwość poznania dalszych przygód Sary Midnight, dziękuję serdecznie Wydawnictwu Dreams!


piątek, 24 stycznia 2014

"Król Kruków" - Maggie Stiefvater

Czy pieniądze potrafią zmienić człowieka? A jeśli tak, to co w nim zmieniają? Postępowanie? Poglądy? Czy istnieją różnice pomiędzy osobą bogatą, nie znającą biedy, a kimś, kto zawsze martwił się o finanse, ciężko pracował, aby mieć co włożyć do garnka? Może się wydawać, że w większości przypadków różnica istnieje. To, jak widzi świat osoba, której głód nigdy nie zaglądał w oczy, inaczej go odbiera. Nie wie, jak to jest oszczędzać, kupować tylko najpotrzebniejsze rzeczy, odkładać, aby mieć za co opłacić rachunki. Czy właśnie przez brak takiej wiedzy osobę bogatą można nazwać płytką? Ale czy to jego wina, że ma dużo pieniążków i nie przejmuje się tym, czym spora część niezamożnego społeczeństwa musi się przejmować? Ludzie biedni klasyfikują bogatych, jako płytkich i aroganckich, natomiast bogaci mają biednych za niewartych własnego towarzystwa, nieciekawych ludzi. Ale czy aby na pewno ilość pieniędzy świadczy o charakterze człowieka? Bogaty nie znaczy lepszy, biedny nie znaczy gorszy.

"Ale kiedy jest się dziwną, problem polega na tym, że wszyscy inni są normalni."

Przełomowy moment w egzystencji Blue ma miejsce, gdy pierwszy raz w swoim życiu widzi ducha chłopaka, któremu w ciągu następnego roku dane jest umrzeć. Gdy osoba nie będąca medium spotyka jakiegoś ducha, oznacza to, iż ten ktoś zostanie zabity przez Blue, albo jest to człowiek, którego wkrótce pokocha. Dla Blue to jedno i to samo, gdyż ciąży nad nią pewna klątwa - gdy pocałuje kogoś, kogo kocha on umrze. Córka wróżki obiecuje sobie, że się nie zakocha, ale gdy na jej drodze pojawiają się trzej chłopcy z Aglionby, dziewczyna nie wierzy tak mocno w swoje postanowienie i zagłębia się w tuzin sekretów, których matka nie chciała jej zdradzić.

Maggie Stiefvater to urodzona w 1981 roku amerykańska pisarka książek młodzieżowych oraz urban fantasy. Moje pierwsze spotkanie z tą autorką miało miejsce przy "Drżeniu" - pozycji o wilkołakach, które podbiły moje serce. Bardzo polubiłam styl pani Maggie, więc byłam bardzo ciekawa jej kolejnej książki. Czy zawiodłam się na "Królu Kruków"?

Pomysł, opierający się na liniach mocy, Glendowerze, wróżkach, medium oraz mocach paranormalnych był doprawdy niesamowity! Ciekawy, oryginalny, przykuwający uwagę czytelnika. Na dodatek pisarka połączyła z sobą każdy wątek w taki sposób, że nic nie odbiegało od fabuły i tworzyło jedną, wielką, spójną całość. Klimat powieści, jaki tworzyły drogi umarłych okazał się niezwykły. Bardzo zainteresowałam się tajemnicą i liniami mocy, szukanymi przez głównych bohaterów oraz czytałam i rozmyślałam nad każdym nowym odkryciem niemal z taką samą pasją z jaką Gansey opowiadał o Glendowerze!

Przyznam, że pierwsze strony książki były naprawdę ciężkie. Nie umiałam 'wpić' się w historię Blue i chłopców z Aglionby, a to wszystko przez nieoznaczone przeskoki narratora. Raz czytałam o wydarzeniach, w których uczestniczyła Blue, a następnie poznawałam życie dziwnych chłopców z elitarnej szkoły. Trudność stanowił również natłok wszystkich pogmatwanych informacji. Co prawda były one interesujące, ale pisarka od razu wrzuciła nas na głęboką wodę, mając nadzieję, że bez chwili zwłoki odnajdziemy się w liniach mocy. Jednak po setnej stronie, gdy przeczytaliśmy wystarczająco dużo, aby zrozumieć część sekretów drogi umarłych, książka wciągnęła nas w swój wspaniały wir. W pewnym momencie historia Blue, Adama, Ganseya i Ronana tak bardzo mnie pochłonęła, że ani na moment nie odrywałam się od książki! Miałam wrażenie, jakby jeden z bohaterów trzymał mnie za nadgarstek, każąc biec z sobą przez mroczne tajemnice.

Bohaterzy są świetnie wykreowani! Blue dziewczyna z własnym, nietuzinkowym charakterem, wiedząca, czego od życia chce, uparta, potrafiąca odpyskować - polubiłam tę postać, choć na początku bałam się, iż dziewczyna okaże się nieciekawą, bezmyślną osobą. Na szczęście pomyliłam się. Gansey to chłopak, który jest niebywale inteligentny, rozsądny, mający tak zwanego hopla na punkcie linii mocy. Uczeń Aglionby śpi na pieniądzach w przeciwieństwie do Blue i choć nie chce, czasami wydaje się protekcjonalny i nieświadomie zachowuje się z pewną wyższością. Mimo to ubóstwiam tego chłopca! Adam nie jest nieśmiały, można go zakwalifikować do milczących i zamyślonych. Świetny słuchacz i obserwator, ponadto niezwykle szczery. Ronan - agresywny, nadpobudliwy młodzieniec, który swą postawę przybrał po pewnej tragedii, która go niegdyś dosięgła. Noah to nieśmiały typ, który zawsze chowa się w cieniu i wychodzi w najbardziej odpowiednich momentach. Polubiłam każdą z tych postaci na swój sposób.

Język, jakim posługuje się pisarka jest przystępny, łatwy w odbiorze, aczkolwiek niektóre dialogi wzbogacone są o mądre, wyszukane słowa. Pani Maggie starała się omijać wulgaryzmów, ale w niektórych momentach były one wręcz nieuniknione - na szczęście pisarka doskonale je wyczuwała.

Akcja rosła i opadała w przeróżnych momentach, sprawiając, że czytelnik chciał więcej i więcej! Przez ostatnie trzysta stron czytałam każdy rozdział z wypiekami na twarzy, pochłaniając zachłannie każde słowo. Pod koniec miałam żal, iż książka nie może dłużej trwać, że skończyła się tak szybko. Pani Maggie rozkochała mnie w swoim talencie po raz kolejny.

"Król Kruków" to niebanalna, ciekawa, obfita w sekrety i interesujące pojęcia książka obok której nie można przejść obojętnie. Tajemnica Króla Kruków jest w stanie wciągnąć każdego czytelnika! Warto przetrwać natłok informacji przez pierwsze sto stron, aby zakochać się w akcji, bohaterach, pomyśle oraz samym klimacie! Z utęsknieniem czekam na kontynuacje tej niesamowitej powieści!

"Niektóre sekrety odsłaniają się tylko przed tymi, którzy są ich warci."

piątek, 17 stycznia 2014

"Ja, anielica" - Katarzyna Berenika Miszczuk

Wielu ludzi zastanawia się, czy istnieje życie po śmierci. Co się dzieje z człowiekiem, który umrze. Czy jego dusza umiera tak samo jak ciało? Czy esencja istnienia danej osoby zostawia nic nie znaczące już ciało i idzie do innego świata, innej rzeczywistości? Świat dzieli się na tych, co wierzą w życie pozagrobowe i tych, co nie. Ludzie niewierzący w życie duszy, gdy ciało umrze, żyją teraz tak, jakby jutra miało nie być. Wykorzystują wszystko, co mogą, przeżywają jak najwięcej, bo nie dostaną drugiej szansy życia, a ci, którzy wierzą w Niebo, starają się żyć tak, by na nie zasłużyć. Warto trwać ze świadomością, że gdy będziesz się wystarczająco starał, dostaniesz życie pozagrobowe w Niebie, gdzie szczęście, spokój, radość są wszystkim, co Cię otacza. Pewność, że gdy umrzesz, otrzymasz jedną, ciepłą, białą chmurkę, na której będziesz głęboko wdychał własne różowe powietrze, potrafi przegonić strach przed śmiercią. Ale czy aby na pewno istnieje życie po śmieci, wypoczynek dla dusz? Trzeba mieć nadzieję i uparcie w to wierzyć.

Wiktoria została wyrzucona z Piekła, odebrano jej pamięć, wspomnienia dobrych jak i tych złych chwil związanych z miejscem pobytu diabłów i demonów. Wiki żyje na Ziemi, jako śmiertelniczka.Wszystko się jej układa. Chodzi na imprezy, studiuje i nareszcie ma chłopaka, którym jest jej ukochany Piotruś. Żyć nie umierać, nieprawdaż? Jednak szaleńczo zakochany diabeł Beleth nie zamierza tak po prostu oddać Wiktorii niegodnemu Piotrowi. Istota Piekieł zamierza walczyć o byłą diablicę. Dlatego przywraca jej pamięć. Azazel i Beleth mieszają w swój nieprawdopodobny plan zostania Archaniołem Wiki. Piekło schodzi na boczny tor, gdyż otwierają się bramy do Nieba.

Katarzyna Berenika Miszczuk jest lekarką, absolwentką Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Swoją debiutancką powieść "Wilk" napisała w wieku piętnastu lat, a wydała trzy lata później. "Ja, diablica", opublikowana w 2010 roku, jest jedną z nielicznych polskich powieści, która spodobała mi się na tyle, aby sięgnąć po jej kontynuację. Jakie wrażenie zrobiła na mnie "Ja, anielica"?

W poprzedniej części pisarka ukazała wizję Piekła, w kontynuacji skupiła się na Niebie. Przyznam, że absolutnie mnie nie zawiodła. Ukazała Niebo jako spokojne, szczęśliwe, ciche miejsce, w którym żyją niemal sami dobrzy 'ludzie', pozdrawiający się na każdym kroku. W spojrzeniu aniołów dostrzegało się ogromną mądrość i dobroć, której brakowało istotom piekielnym. Ogromnie spodobała mi się wizja tego, jak niektóre anioły sprawiają piecze nad Ziemią i jak ją kontrolują. Szczególną uwagę zwróciłam na panel sterowania pogodą i kataklizmami na Ziemi; pisarka ukazała tak prostą, banalną rzecz, jaką jest deszcz i grad, w niebanalny, ciekawy sposób, na który bym sama zapewne nie wpadła. Nie jestem pewna czy dokładnie tak wyobrażałam sobie Niebo, ale pogląd pani Katarzyny zdecydowanie przypadł mi do gustu oraz rozbudził sporą ciekawość. Choć przyznam, że spodziewałam się czegoś innego po wizji Boga, ale nie narzekam, bo chyba tylko w taki sposób można go przedstawić.

"Ja, diablica" była pełna humoru, a więc oczywistą oczywistością jest to, iż "Ja, anielica" także nie omieszkała nas rozbawić. Ponadto wydaje mi się, że podczas czytania kontynuacji trylogii śmiałam się więcej niż w poprzedniej części. Dialogi, przemyślenia bohaterki rozbawiały, rozluźniały atmosferę. A niektóre sytuacje były tak pełne komizmu, że potrafiłam przez kilkanaście kartek nieprzerwanie się uśmiechać! Uwielbiam humor w książkach, dlatego ta powieść bezprecedensowo przypadła mi do gustu.

Pisarka zarysowała tak fabułę, że sama gubiłam się w tym, czy poszczególne postacie są szczere czy też nie. Autorka pomieszała moje przekonania, moje dotychczasowe wizje bohaterów, że nie miałam najmniejszego pojęcia, w które słowa wierzyć, a w które nie! W ten sposób niejednokrotnie byłam zaskakiwana danym obrotem spraw czy takim, a nie innym objaśnieniem sytuacji. Takie zawirowania zdecydowanie idą na korzyść, ponieważ powieść nie jest przewidywalna i nie nudzi czytelnika swą monotonnością czy nadmierną przejrzystością. Ponadto akcja jest dynamiczna, gna nieprzerwanie przed siebie, nie pozwalając nam się nudzić, ani nie daje najmniejszego odpoczynku postaciom. 

Bohaterzy są fenomenalnie wykreowani! Wiktoria to pełna charyzmy dziewczyna. Jest gwałtowna, niekiedy lekkomyślna, ale doskonale wie, czego od życia chce i nie da sobie 'w kaszę dmuchać'. Ubóstwiam takie bohaterki, choć czasem ich lekkomyślność jest aż przerażająca - niekiedy taka była w wykonaniu młodej Biankowskiej. Beleth, ach Belecie, czy są słowa które wyrażą moje uwielbienie do Ciebie? Czarujący, flirciarski, męski a zarazem chłopięcy, mający kontakty - 'wtyki' - w Niebie i Piekle, kłamliwy, egoistyczny, waleczny - no jak go tu nie uwielbiać? Na miejscu Wiki już dawno uległabym jego zalotom! Kolejną postacią, którą wręcz pokochałam jest Azazel. W życiu nie zaufałabym temu kłamliwemu manipulatorowi, egoiście uwielbiającemu jedynie siebie, nie widzącemu nic poza czubkiem własnego nosa, próbującym przejąć władze nad Piekłem i Niebem. I właśnie to sprawia, że nie da się tej postaci nie lubić, że jest niezwykła, zapadająca w pamięć. Uwielbiam każdy jego dialog. A Kleopatra - także świetnie wykreowana postać. Niekiedy miałam wręcz wrażenie, że to ona budzi największy postrach wśród aniołów i diabłów. Niestety Piotruś wciąż wywoływał we mnie niechęć swoją szarością. Czytając każdy moment z tym bohaterem miałam ochotę wrzasnąć dość nieelegancko "Koleś, złaź ze sceny!" i rzucić pomidorem. Ale żal i pomidora i książki.

Wątek miłosny jest już dobrze znanym wielu czytelnikom trójkątem miłosnym. Niektórych może on denerwować, nudzić, tudzież obrzydzać, ale jest dobrze skrojony i sama podczas czytania nie kierowałam wobec niego żadnych negatywnych uczuć. Jeżeli takie zabiegi w książkach są dobrze stworzone nie mam do nich nic przeciwko. 

Język, jakim posługuje się pisarka jest bez zarzutu. Wciągający, prosty w odbiorze, lekki. Sprawia, że czytanie książki jest niebywałą przyjemnością.

"Ja, anielica" to świetna kontynuacja, przebijająca swoją poprzedniczkę! Książka pełna humoru, zawirowań, posiadająca ciekawą, wciągającą fabułę i świetnie wykreowanych bohaterów. Z czystym sumieniem przyznam, iż jest to jedna z najlepszych polskich powieści, jakie miałam okazję czytać. Zdecydowanie polecam! Już nie mogę się doczekać ostatniej części "Ja, potępiona"!

"Miłość jest dziwna. Ma w sobie coś z narkotycznego uzależnienia."

sobota, 11 stycznia 2014

"Pamiętnik" - Nicholas Sparks

Miliony ludzi na całym świecie zastanawia się, czy prawdziwa miłość istnieje. Ale co rozumiemy przez słowo "prawdziwa"? Wiele osób na te słowa ma zapewne przed oczami ogromną, niepojętą, niezdolną do opisania, piękną, silną, trwałą miłość, która ma swój początek, ale nie ma końca. Prawdziwa miłość to w przekonaniu niektórych uczucie, dające siłę by żyć, będące napędem, powodem, dla którego wstaje się z łóżka. Wszyscy szukamy prawdziwej miłości; ci którzy w nią wierzą, jak i ci którzy nie. Ale zastanówmy się: według Was może istnieć tak ogromne, nieskończone uczucie, które jest wszystkim? Które trwa pomimo przeszkód, lat, różnic, łez? Nawet jeśli prawdziwa miłość istnieje, jakie są szanse, że spotkasz tego jedynego, który obudzi w Tobie największe z możliwych uczuć? Tylko jak pojąć coś, co jest niepojęte? Choćbym nie wiem, jak się starała w najbliższym czasie nie uda mi się wymyślić, czym tak naprawdę jest te ogromne uczucie i czy nie jest jedynie wymysłem pisarzy, artystów. Jednak może wiara, że gdzieś tam jest ktoś, kto wciągnie Cię w tą niepojętość, nadaje życiu barw?

"Wystarczy człowiekowi dać dość czasu, a do wszystkiego przywyknie."

W wakacje świeżo upieczony chłopak po maturze Noah poznał Allie - młodą dziewczynę wywodzącą się z domu 'na poziomie'. Allie urzekła Noaha swoją charyzmą, odwagą, talentem, sposobem bycia. Chłopak zafascynował utalentowaną malarkę swoją dobrocią, spokojem, cierpliwością i uwielbieniem do poezji. Młodzi przeżyli piękną, niezapomnianą, namiętną miłość, która była ich powietrzem. Poznawali razem ogromne uczucie, z dnia na dzień wgłębiali się w nie coraz mocniej. Aż nadszedł dzień rozstania. Allie zniknęła, nie odpisywała na żadne listy zrozpaczonego Noaha, który nie mógł zapomnieć o swej ukochanej przez wiele następnych lat. Napisał tysiące listów, na które nigdy nie otrzymał odpowiedzi. Po wojnie, po śmierci ojca dorosłego już Noaha, po czternastu latach zmagania się ze wspomnieniami niesamowitych chwil z Allie, ona się pojawia. Znowu wchodzi w jego życie... A może nigdy z niego tak naprawdę nie odeszła? Czy wielka miłość wciąż łączy tych dwoje ludzi? Czy żywią uczucia jedynie do osoby z ich pamięci, która być może już dawno zniknęła? 

Nicholas Sparks, któż nie zna tego nazwiska? Jestem przekonana, że wielu z Was kojarzy tego pana, więc tylko dla przypomnienia: Sparks to kultowy amerykański pisarz, mający na swoim koncie wiele powieści, które nie tylko zdobyły mnóstwo fanów, ale również które zostały zekranizowane. Z twórczością tego pisarza spotkałam się w "Ostatniej piosence". Niebywale dobrze wspominam talent tego autora, dlatego też zdecydowałam się sięgnąć po inne jego dzieła. Jak spodobał mi się "Pamiętnik"?

"Tata mawiał, że kiedy człowiek pierwszy raz się zakochuje, jego życie nieodwracalnie się zmienia i choćby nie wiedzieć jak się próbowało, to uczucie nigdy nie zniknie. Ta dziewczyna, o której opowiadasz, była twoją pierwszą miłością. I cokolwiek byś zrobił, zostanie z tobą. Na zawsze."

Zacznijmy od tego, że historia zdobywa już szczyptę oryginalności dlatego, iż jest opowiedziana jakby od tyłu. Autor nie skupił się na poznawaniu miłości od podstaw, pokazał jednak ogromną tęsknotę, przywiązanie, ból, rozpacz i łzy związane z utraceniem kogoś, kogo naprawdę się kocha. Poznajemy dawnych zakochanych, gdy jest już po wszystkim, gdy listy od ukochanego leżą nieotwarte w jakimś zakamarku, gdy Allie układa sobie własne życie z innym, a Noah jak co ranek ogląda wschód słońca na rzece. Taki zabieg, napisanie historii po jej, jak może się wydawać, zakończeniu budzi ogromną ciekawość, bo o czym też autor pragnie pisać? To, co pan Nicholas wymyślił, jest naprawdę wielkie.

Każdy rozdział okazał się przepełniony emocjami, uczuciami, niebanalnymi opisami, które chwytają za serce. Sparks przelewał na papier głębokie oblicza wszystkiego, co łączy się z kochaniem kogoś. Nie bał się opisać miłość, tę niepojętą, nieskończoną, która trwa póki serce bije. Pomysł na książkę choć okupowany, bo wiele książek skupia się na prawdziwej miłości, wykorzystany w pełni, zdecydowanie wyróżniający się spośród innych pozycji. Ponadto historia opisana w "Pamiętniku" potrafi nie tylko wciągnąć czytelnika, ale przy dobrych wiatrach - wzruszyć go. 

"Poeci często opisują miłość jako uczucie, nad którym nie możemy zapanować - ciągnął - które bierze górę nad logiką i zdrowym rozsądkiem. Właśnie coś takiego mi się przytrafiło. Nie zamierzałem się w tobie zakochiwać, a ty z pewnością nie planowałaś, że zakochasz się we mnie. Ledwo jednak się poznaliśmy, nie ulegało wątpliwości, że żadne z nas nie ma wpływu na to, co się dzieje. Zakochaliśmy się w sobie mimo dzielących nas różnic, a gdy już to się stało, zrodziło się coś wyjątkowego i pięknego. Moim zdaniem, w ten sposób kocha się tylko raz i dlatego każda nasza wspólna minuta jest na trwałe wyryta w mojej pamięci. Nigdy nie zapomnę ani jednej chwili."

Noah to spokojny, dobry, ciepły mężczyzna, kochający poezję, mający wiele wartości w swoim życiu. Choć nie jest typem mężczyzny, których faworyzuję, polubiłam go. Był świetną osobą. Idealną. Czyżby zbyt idealną? Zastanawiałam się i szukałam w nim negatywnej cechy. Niestety takowej nie znalazłam, co idzie na niekorzyść tej pozycji. Wyidealizowane postacie nie należą do tych, które się ceni w książkach. Allie natomiast była bardziej żywa, realna. Pewna siebie, niekiedy lekkomyślna, charyzmatyczna. Kobieta, która miała wiele pozytywnych, jak i negatywnych cech. Ją również polubiłam, gdyż postacie pokroju Allie są jednymi z najciekawszych bohaterów: intrygują czytelnika swoimi wyborami, postępowaniem, zachowaniem, myślami. 

"Pamiętnik" jest również pełen inteligentnych dialogów oraz wartości życiowych. Pan Sparks zawarł w swej powieści mądrość, nad którą czytelnik zacznie się zastanawiać, analizować tok myślenia pisarza. Ja podczas czytania tej książki zadałam sobie dwa pytania: Czy istnieje tak wielka miłość, jaka łączyła Allie i Noaha, oraz czy to możliwe, że przy odpowiedniej osobie, może dojść do cudów. Ponadto ta pozycja zawiera w sobie fragmenty pięknych wierszy, które urozmaicają książkę, dodają jej uroku, sprawiają, że jest nie do podrobienia. 

"Nie możesz poświecić swego życia dla innych. Musisz zrobić to, co jest dobre dla ciebie, nawet jeśli w ten sposób zranisz bliskich ci osób."

Styl pana Sparksa jest jednym z moich ulubionych. Przystępny, ale pełen prawd życiowych wplecionych tak, że nie przygniatają, a dają do myślenia. Jestem przekonana, że Nicholasa Sparksa można nazwać niezwykle utalentowanym człowiekiem. Oficjalnie należę do obszernej grupy jego fanów.

"Pamiętnik" to powieść wzruszająca, głęboka, prawdziwa, pełna emocji. Dzieło Sparksa zmusza do refleksji, pozostaje w pamięci i każe wierzyć w niepojęte uczucie między dwojgiem ludzi. Polecam tę pozycję osobom lubiącym romanse, wzruszające czy też świetnie napisane książki. Historia Noaha i Allie zostanie z Wami na długo, dając nadzieję i wiarę w cuda.

"Ja naprawdę pamiętam wszystko. Pamiętam każdą wspólnie spędzoną chwilę. A w każdej było coś wspaniałego. Nie potrafię wybrać żadnej z nich i powiedzieć: ta znaczyła więcej niż pozostałe."

piątek, 10 stycznia 2014

Zapowiedź: "Przypływ" - Daniela Sacerdoti

Tytuł: Przypływ
Autor: Daniela Sacerdoti
Wydawnictwo: Dreams
Ilość stron: 392
Tłumaczenie: Krzysztof Mazurek
Oprawa: miękka + skrzydełka
ISBN: 978-83-63579-39-5
Format: 140 x 205
Data wydania: 31 stycznia 2014r.


Trylogii Sary Midnight ciąg dalszy...

Sara Midnight nie jest zwyczajną nastolatką. To łowczyni demonów, która znalazła się w samym środku krwawej wojny. Osierocona w wieku szesnastu lat zmuszona jest nauczyć się śmiercionośnej profesji swojego rodu. Harry Midnight, który zaoferował pomoc jako daleki kuzyn nie jest tym, za kogo się podaje. To Sean Hannay. Chłopak z czasem staje się jej najlepszym przyjacielem i w mgnieniu oka życie Sary zmienia się nie do poznania. 

Walka trwa. Sean i Sara wygrali pierwszą bitwę, lecz wojna szaleje i demony stają się coraz silniejsze. Dziewczyna pragnie się dowiedzieć, kto jest jej wrogiem, nim świat pogrąży się w chaosie. Misja doprowadza ją do posiadłości od pokoleń należącej do rodziny. Midnight Hall na wyspie Islay skrywa mroczne sekrety przodków oraz władcy demonów, który poprzysiągł zniszczyć Sarę. 

Kiedy wokół niej zaczyna wirować nowy świat, dziewczyna musi uporać się z niełatwą przeszłością Midnightów i ich dziedzictwem, aby przebić się przez falę demonów i dotrzeć do ich władcy.

Co sądzicie o tej premierze? Ja z chęcią zapoznam się z kontynuacją ciekawych "Wizji"!
Pozdrawiam, Kochani ;*


poniedziałek, 6 stycznia 2014

"Faceci z sieci, czyli w poszukiwaniu miłości" - Katarzyna Gubała

Podobno miłość jest tym, po co warto istnieć. Życie bez miłości, jest nieżyciem - tak mówią. Wychodzi więc na to, iż każdy z nas powinien znaleźć miłość, aby być szczęśliwym, by móc przeżyć swe życie tak, jak należy. Niektórzy zakochują się niebywale często, mają za sobą miliony nieudanych związków, inni kochają raz, a mocno. To zależy od człowieka oraz od ludzi, których się spotyka. A co jeśli miłości jak nie ma, tak nie ma? Czy to znaczy, że trzeba zacząć jej szukać, bo sama do nas nie przyszła? Ale co oznacza "szukanie miłości"? Wypatrywanie na ulicy naszych potencjalnych partnerów? Zagadywanie oraz flirtowanie z ludźmi w klubie z myślą, że być może to ten jedyny? Pisanie z innymi w sieci tak długo aż natrafi się na kogoś, kto obudzi w nas wielkie uczucie? Oczywiście, że można wziąć sprawy w swoje ręce. Szukać miłości, starać się znaleźć kogoś, kto do nas pasuje. Ale czy nie jest tak, że miłość sama nas znajdzie? Roztrzaska swą olbrzymią siłą? Stratuje nas, sprawiając, że nigdy nie będziemy tacy sami? Miłości nie powinno się szukać, ona przyjdzie sama. Prędzej czy później. Ale się zjawi. Na pewno.

Karolina jest kobietą po trzydziestce, ma dom, pracę, hobby, kota i swój rower. Jedyne, czego jej brakuje to mężczyzny, który przytuliłby na dobranoc, naprawił kran, uraczył inteligentną rozmową, obdarował uśmiechem. Po wielu latach samotności, płaczu w dużej, pustej wannie, Karolina postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i znaleźć swojego przyszłego męża w internecie. Do szukania mężczyzny z sieci podchodzi bardzo poważnie, zwracając uwagę na umysł, nie na wygląd. Rozpoczęły się długie łowy. Czy kobieta znajdzie w końcu miłość swego życia?

Katarzyna Gubała to redaktorka, dziennikarka i fotograf, prowadząca bloga Porywy Serca. Pisarka napisała książkę z myślą o samotnych kobietach, które poszukują miłości. Przyznam, że nie wiedziałam, czego się spodziewać po "Facetach z sieci". Czy ta pozycja mnie rozczarowała?

Dużym plusem "Facetów z sieci" jest humor. Książka jest naprawdę pozytywną powieścią, która pozwala czytelnikowi na rozluźnienie oraz zapomnienie o szarej codzienności. Wiele dialogów oraz myśli głównej bohaterki Karoliny, rozbawia, przywołuje uśmiech na twarzy, sprawia, że chichoczemy pod nosem. Poradnik o poszukiwaniu miłości jest utrzymany w jasnych barwach, choć ukazuje wiele nieciekawych typów internautów. Pani Katarzyna jednak opisała takie przypadki niebywale sprawnie i precyzyjnie, nie mącąc przy tym humoru czytelnika.

Książka ta zawiera dialogi pomiędzy główną bohaterką i innymi internautami, oraz momenty ze spotkań "w realu". Bardzo spodobał mi się taki zabieg; sprawił, że książka jest ciekawa i oryginalna. Cieszę się, iż autorka nie zamknęła się w jednym wątku; jedynie na korespondencji e-mailowej, gdyż z czasem zrobiłoby się to monotonne. Ponadto po każdym poznaniu określonego typu mężczyzny, zostały umieszczone rozdziały "Postscriptum, czyli moje wnioski". W tej części Karolina dzieliła się, jak na mój gust, trafnymi spostrzeżeniami, dotyczącymi pewnych mężczyzn. W postscriptum pisarka zwracała się bezpośrednio do czytelnika, utrzymując z nim więź, która jest potrzeba w tego typu powieściach.

Karolina - silna, interesująca kobieta, wiedząca, czego od życia chce, oraz tuziny przeróżnych mężczyzn, którzy mieli określone charaktery, których z łatwością można zakwalifikować do konkretnej grupy. Właśnie, ale czy jednak można kogoś wpisać do jednej listy, dać mu określoną etykietkę? Czy ludzie przypadkiem nie mają drugiego dna?

Język, jakim posługuje się pisarka jest przystępny, lecz bywają momenty, w którzy styl pani Kasi zmienia charakter i jest niesamowicie barwny, obfity w niebanalne słowa.

Poradnik "Faceci z sieci" polecam kobietom, które poszukują miłości, i choć osobiście się nie zgadzam z tym, iż miłości sami powinniśmy szukać, pani Katarzyna Gubała w swej książce umieściła wskazówki, które mogą się przydać "poszukującym". Wydaje mi się, że ta pozycja spodoba się jedynie osobom, chcącym odnaleźć miłość, ktoś, kto już ją ma, może przeczytać tylko tę pozycję ze względu na humor. 

Za możliwość przeczytania "Facetów z sieci" serdecznie dziękuję wydawnictwu Czarna Owca!

© Created Eternity, AllRightsReserved.

Designed by ScreenWritersArena