sobota, 24 maja 2014

"Przez bezmiar nocy" - Veronica Rossi

Co robić? To, co powinniśmy, czy chcemy? Wykonywać zadania służące dobru większości czy te, które uszczęśliwią nas? Wypełniać obowiązki, które przysięgliśmy wykonać, a których nie chcemy robić, czy odrzucić wszystko na bok i podążać za tym, co kochamy? Uszczęśliwić siebie czy innych? Na to pytanie zwykle nie ma poprawnej odpowiedzi. Bo nie można uszczęśliwiać innych poświęcając cenę własnej radości, tak samo nie powinno się egoistycznie ratować własną egzystencje, zostawiając resztę ludzi, przyjaciół, znajomych, rodzinę. Jednak na tym świecie ludzie działają egoistycznie, ratują siebie, zapominając o innych. Nie wszyscy, wiem, aczkolwiek większa część społeczeństwa to okropni egoiści. Może w życiu chodzi o Twoje szczęście, ale czy umiałbyś żyć wiedząc, że skrzywdziłeś innych? 

Perry, Wódz Krwi plemienia Fal, musi dowodzić swoimi ludźmi, dbać o nich, chronić ich, żywić. To ogromny obowiązek dla dziewiętnastolatka. Aria, w połowie Osadniczka, w połowie Wykluczona, nie ma gdzie się podziać, wie jednak, że musi odnaleźć Wielki Błękit - czyste niebo, niebo wolne od eteru. Młodego Wodza i Arię łączą dwie rzeczy - oboje chcą odnaleźć schronienia przed eterem, oraz nie umieją bez siebie żyć. I pomimo konsekwencji i niechęci Wykluczonych, Perry przyprowadza ukochaną do swego plemienia. Wszyscy czują nienawiść do Osadniczki. Przed młodymi trudna decyzja - czy uratować innych, czy siebie. A burze eterowe się nasilają...

"Przez bezmiar nocy" to kontynuacja "Przez burzę ognia", która została dość dobrze przyjęta na rynku literackim. Niczym nie wyróżniająca się, ciekawa, przyjemna książka z gatunku dystopii. Pomimo kilku wad spodobała mi się pierwsza część, więc zagłębiłam się w kolejnych przygodach Arii i Perry'ego. Czy żałuję?

Bardzo podobała mi się akcja, którą stworzyła pani Rossi. Jest idealnie skrojona; nie nuży czytelnika i nie przytłacza chaosem zdarzeń. Wręcz idealnie odmierzona doza zwrotów akcji, zaskakujących przewrotów oraz buzującej krwi w żyłach, ciekawi i wciąga w przyjemny trans, z którego bardzo ciężko się wydostać. Właśnie taka konstrukcja spowodowała, że "Przez bezmiar nocy" czyta się niezwykle szybko; bez najmniejszego momentu nudy czy także niezrozumienia względem chaotyczności wydarzeń. Pisarka daje czas na poznanie najskrytszych obaw i pragnień bohaterów, aby później wystawić ich na próbę, każąc walczyć, uciekać i podejmować niełatwe decyzje. 

Dzięki dwuosobowej narracji widzimy wszystkie sytuacje z rożnych perspektyw, mogąc wysunąć z nich przeróżne wnioski, wczuć się w uczucia głównych bohaterów i zrozumieć ich postępowanie. A wszystko jest tak dobrze napisane, że z łatwością możemy wyobrazić sobie drżenie rąk Perry'ego, szeroki uśmiech Roara i napięte mięśnie Arii. 

Niestety pani Veronica dała tak wiele twórczych, nowych nazw własnych, że bardzo ciężko było niekiedy zrozumieć o czym rozmawiają postacie. Ostrzegam, że jeżeli sięgniecie po "Przez bezmiar nocy" długo po tym, jak przeczytaliście pierwszą część, bardzo ciężko będzie Wam się 'wpić' ponownie w tę historię. Wiele razy musiałam zatrzymywać się i szukać głęboko w pamięci, co oznaczało dane słowo, o jakim miejscu mówią bohaterzy i co znaczył dany tytuł. 

Postacie są bardzo dobrze wykreowane, naprawdę. Aria to dziewczyna, którą nietrudno obdarzyć sympatią. Stała się silna, stanowcza, zdecydowana oraz zdeterminowana. Walczy o swoje przekonania, nie poddaje się i szuka Wielkiego Błękitu oraz ratuje tych, na których jej zależy. Perry nie jest kolejnym 'bad boyem', to bardzo ludzki, że tak powiem, chłopak, którego nie sposób nie lubić. Doskonale rozumiemy i czujemy jego ból, obawy i przytłoczenie obowiązkiem roli Wodza Krwi. Roar to postać, której bardzo potrzebowała ta pozycja. Mężczyzna swoim dowcipem, zadziwiającą szczerością i ciekawymi historyjkami sprawia, że napięcie spowodowane burzami eterowymi opada, a czytelnik uśmiecha się szeroko podczas czytania każdego jego dialogu. 

"Przez bezmiar nocy" to ciekawa, aczkolwiek niczym nie wyróżniająca się pozycja. Czyta się ją szybko i z przyjemnością, ale nie sądzę, aby zapadła na długo w pamięci czytelnika. Absolutnie nie żałuję, że sięgnęłam po tę powieść, gdyż spędziłam przy niej miłe godziny. Polecam dzieło pani Rossi niewymagającym ambitnej lektury czytelnikom, szukającym chwili odprężenia w historii, gdzie eter zawładnął niebem.

niedziela, 18 maja 2014

"Dziewczyna z sąsiedztwa" - Jack Ketchum

Wychodząc na ulicę w środku nocy boimy się, iż zostaniemy napadnięci, czujemy niebezpieczeństwo, każde obce spojrzenie spod kaptura, jest niczym smagnięcie bicza na gołych plecach. Każdy głośniejszy dźwięk, jakikolwiek, łamanej gałęzi, krakania ptaka, czyichś głosów za rogiem, pobudza nasze serce do szybszego pompowania krwi. Boimy się tego, co czai się za rogiem, tego, kto tam może się ukrywać, obserwując nas. Paradoks polega na tym, że być może nie powinniśmy się bać drugiego człowieka, tylko siebie, bo równie dobrze to my moglibyśmy czyhać w ciemnym kącie na swoją ofiarę. W każdym z nas ukrywa się demon, najczarniejsza z bestii, czekająca na uwolnienie, a gdy ono już nastąpi nie dowiesz się, nie poczujesz tego, bo to wciąż będziesz Ty. Przekonany, że robisz wszystko w dobrej wierze, że Twoje myśli i priorytety są prawidłowe będziesz postępował tak, jak chcesz, nie zdając sobie sprawy, że stałeś się diabłem, przed którymi uciekałeś nocą, ciemnymi uliczkami. 

"Ludzie są bezbronni"

Do małego miasteczka, w którym żyją najzwyczajniejsi ludzie pod słońcem, przyjeżdżają dwie nowe dziewczynki. Megan i Susan, które straciły rodziców w wypadku samochodowym, zamieszkały z daleką ciotką Ruth Chandler i jej synami. David, który przyjaźni się z rodziną Chandlerów poznaje również nowo przybyłe. Dla zwykłego obserwatora, przyglądającego się z oddali w domu Ruth nie dzieje się nic nienormalnego, lecz ktoś, kto obserwuje to z bliska, kto w tym uczestniczy, znajduje się w samym środku piekła, wśród diabłów i ofiar. David jest tak blisko, że macki piekielnego ognia zwęglają jego koszulkę....

Jack Ketchum to amerykański pisarz powieści grozy, który "Dziewczynę z sąsiedztwa" napisał w 1989 roku będąc przerażonym i wkurzonym na ludzi pokroju Teda Bundy (seryjny morderca nastolatek) czy Gray'a Tisonsa (morderca). Dlaczego sięgnęłam po tę "Dziewczynę..."? Właściwie nigdy mnie do niej nie ciągnęło, nie planowałam jej czytać, ale zachęcona niebywale przerażoną Emcią, która podczas czytania tejże powieści wypisywała mi zwroty typu "madafaka", nie mogłam jej sobie odmówić. 

Właśnie tutaj, w tym miejscu jest czas na to, bym napisała, że pan Jack idealnie stworzył klimat w książce, że każdym rozdziałem budził w czytelniku niepokój i poczucie grozy tym, co się ma dziać, co wkrótce się wydarzy. Nadszedł akapit, w którym powinnam opisać jak pisarz fenomenalnie operuje emocjami, nie tylko naszymi, ale i Davida, który jest pierwszoosobowym narratorem. A skoro już napomknęłam o Davidzie powinnam dodać, jak niesamowitą więź z nim czujemy, jak odczuwamy jego emocje, jak doskonale go rozumiemy, jak bardzo się z nim utożsamiamy, a mówiąc o Davym powinnam również opowiedzieć o genialnie, tak, genialnie wykreowanych bohaterach, którzy są więcej niż żywi, którzy mają najprawdziwszą, wyjętą prosto z czyjegoś ciała duszę. Jednak to byłyby jedynie suche fakty, zimne kalkulacje dotyczące "Dziewczyny sąsiedztwa". Sądzę, że nie na taką recenzję zasługuje ta pozycja, to byłoby jej bezczeszczeniem. Ponieważ wszystko to, o czym pisze Ketchum działo się naprawdę. Dziewczynka taka jak Meg naprawdę była torturowana, wiązana, bita, podpalana i zmuszana do miliona obrzydliwości. Bo gdzieś na świecie, kilkadziesiąt lat temu ta historia się wydarzyła i nikt, absolutnie nikt nie powinien podawać jej recenzji. Dlatego i ja tego nie zrobię. Nie ocenię tej powieści, nie napiszę jej opinii tak, jak zwykłam pisać. Powiem Wam jedynie, że jest to poważna, mocna, przerażająca, pełna prawdy książka. Nie, nie książka. To jest świadectwo piekła na Ziemi, świadectwo jacy są ludzie. Jacy my jesteśmy, jacy moglibyśmy być. Bo Ruth, kobieta, która torturowała czternastoletnią Meggy, była zwykłym człowiekiem, takim jak ja czy Ty. Pewne wydarzenia ją zmieniły i stała się bestią, najprawdziwszą bestią. "Dziewczyna z sąsiedztwa" to dowód na to, kim moglibyśmy się stać, do czego zdolni są ludzie, jak trudne, bolesne i chore potrafi być życie. Pan Jack nie napisał książki, nie opisał pewnej historii, on uwiecznił na kartkach papieru piekło, które zrozumie tylko dojrzały czytelnik, ktoś, kto zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Ja zdałam sobie całkowicie sprawę z tego, co czytam, gdy zrozumiałam, że cała historia wydarzyła się naprawdę, że każdy szczegół, każda najmniejsza tortura miała miejsce w XX wieku za oceanem. Równie dobrze to ja mogłabym być torturowaną Meggy. Jednak równie dobrze mogłam być Ruth, potworem siejącym zniszczenie, śmierć, ból, łzy.

"Dziewczyna z sąsiedztwa" to pozycja, której nie można napisać recenzji, to nie jest również książka, która powinna znaleźć się obowiązkowo na każdej półce. Historia Megan i Susan opowiada o piekle, które jedynie dojrzali ludzie powinni poznać, bo inna grupa społeczeństwa nie zrozumie ogromu tragedii, mającej miejsce nie tak dawno temu. Nie polecam, ani nie odradzam. Przestrzegam jedynie, że to bardzo brutalna i szczera powieść, która mimo wszystko jest wciąż delikatniejsza niż prawdziwe zdarzenia z 1965 roku.

"Ona wie, że ból to nie tylko kwestia skargi jej własnego, przerażonego ciała w zetknięciu z inwazją intruza. Ból może działa od zewnątrz. Mam na myśli to, że czasem to, co widzisz, jest bólem. Bólem w najokrutniejszej, najczystszej formie. Bez lekarstw, snu czy nawet szoku lub śpiączki, które mogłyby cię otumanić. Widzisz go i przyjmujesz. A potem sam się nim stajesz. Jesteś żywicielem długiej, białek glisty, która gryzie, pożera wszystko i rośnie, wypełniając twe trzewia. W końcu, pewnego ranka budzisz się, kaszlesz, a głowa tego potwora wystaje z twoich ust niczym drugi język."

czwartek, 15 maja 2014

Majowe zapowiedzi Wydawnictwa Dreams!

Tytuł: Wszechświaty - Pamięć
Autor: Leonardo Patrignani
Wydawnictwo: Dreams
Ilość stron: 256
Data premiery: 22 maja 2014r.

 Druga część sagi pt."Wszechświaty"

Rzeczywistość wokół nas to tylko jedna z nieskończonych stron kostki.

Alex, Jenny i Marco na własnej skórze doświadczyli, co oznacza zatracenie się w nieskończonych drogach Wszechświatów. Jednak teraz nie wiedzą, jak wyjść z Pamięci – zamkniętego jak klatka wymiaru mentalnego, w którym znajduje się tylko to, o czym pamiętają. Od czasu końca ich cywilizacji minęły już wieki, a na Ziemi zaczęła się nowa Era. Jak mogą wykorzystać wspomnienia, aby uciec z Pamięci i siebie ocalić? Dotarcie do jakich tajemnic z przeszłości zagwarantuje im przebudzenie w przyszłości?                              

– CZYM BYŁA PAMIĘĆ?
– MOŻE WIECZNĄ MŁODOŚCIĄ UMYSŁU ALBO ZWYKŁĄ OTCHŁANIĄ, BEZCZASOWYM SCHRONIENIEM.
– CZY MOŻEMY KIEDYŚ TAM WRÓCIĆ?

Tytuł: Jak się masz, cukierku?
Autor: Waldemar Cichoń
Wydawnictwo: Dreams 
Ilość stron: 64
Data premiery: 29 maja 2014r.

Czwarta część opowiadań o przygodach kota Cukierka.

Rodzina pewna, jakich jest wiele
Zdecydowała w pewną niedzielę:
Miłego kotka chcemy mieć bardzo!
Miłego kotka trzeba przygarnąć!
Szukali długo, długo szalenie
W końcu znaleźli kota marzenie
Słodki jak cukier, piękny jak kwiatek 
W rzeczywistości był to gagatek...

Przyznam, że najbardziej ciekawi mnie kontynuacja "Wszechświatów", które choć miały genialny pomysł, jego wykonanie mnie nie zachwyciło. Mam nadzieję, że w drugiej części pan Leonardo poprawił swój warsztat pisarski!

sobota, 10 maja 2014

Diabelskie Maszyny - Cassandra Clare

Życie wieczne na Ziemi powinno się nazywać szczęściem czy przekleństwem? Nieśmiertelność tutaj, na naszej planecie, wśród bólu, nienawiści, miłości i radości nie można zaszufladkować do jednego przydziału. Bo nasza planeta jest czymś pięknym, niesamowitym, wręcz perfekcyjnie nieidealnym, a zarazem czymś niezwykle okrutnym, skomplikowanym i śmiertelnie bolesnym. Powinniśmy pragnąć życia wiecznego na Ziemi, czy odbębnić swoją kilkudziesięcioletnią egzystencję i czekać na coś większego, na coś po śmierci? Wyobraź sobie, czytelniku, że żyjesz wiecznie, nie umrzesz, nie zestarzejesz się, lecz ci, których kochasz, tak. Przeżyją z Tobą piękne lata i umrą, a Ty będziesz patrzeć jak odchodzą, na zawsze, bo na tej planecie, na Ziemi, nie ma czegoś takiego jak drugie życie. Przynajmniej tak mówią. Chciałbyś tracić raz po raz osoby, do których się przywiążesz? Oczywiście, że nie. Więc może cieszmy się, że mamy tylko jedno życie, niewieczne, bo choć jest ono cenne, gdyby trwało zbyt długo, doprowadziłoby do samych cierpień i bólu.

"Zawsze trzeba byś ostrożnym z książkami. [...] I z tym, co w nich jest, bo słowa mają moc zmieniania ludzi." [Mechaniczny anioł]

Tessa Grey przyjeżdża do Londynu, zaproszona przez brata. Chce z nim zamieszkać, bo tylko on jej został - ich rodzice nie żyją, a ciotka, która się nią opiekowała również umarła. Lecz na porcie zamiast Nathaniela pojawiają się dwie kobiety, zwane Mrocznymi Siostrami, które zostały wezwane przez brata panny Grey. Jednak sprawy nie potoczyły się tak, jak dziewczyna sądziła. Wyjazd zmienił się w koszmar. Mroczne Siostry zmuszały ją do zmieniana postaci, co udowodniło, że Tessa nie jest człowiekiem. Ma dar. Bolesny dar. Z horroru, jakie zgotowały szesnastolatce Mroczne Siostry i świadomość, że zostanie żoną niejakiego Mistrza, który pragnie ją do czegoś wykorzystać, wyrwał ją pewien niekonwencjonalny chłopak. William Herondale. Nocny Łowca zabiera dziewczynę do Instytutu i młoda Tess poznaje świat Podziemnych i Enklawę. Przed zmiennokształtną stoi wiele pytań: kim tak naprawdę jest? Co się dzieje z jej bratem? Do czego potrzebuje jej Mistrz? Kim są mechaniczne istoty, które atakują? Czemu jej skóra parzy za każdym razem gdy dotyka jej Will? Dlaczego uśmiech nie schodzi jej z twarzy na widok Jema?

"Czasami nasze życie zmienia się tak szybko, że za tą zmianą nie nadążają umysły i serca. [...] I kiedy tęsknimy za tym, co było, właśnie wtedy czujemy największy ból."[Mechaniczny anioł]

Cassandra Clare to amerykańska pisarka znana z serii Dary Anioła oraz Diabelskie Maszyny. Wielu sądzi, iż stworzyła jeden z ciekawszych światów, z czym muszę się zgodzić. Poznałam jej koncepcję uniwersum o Nocnych Łowcach w Darach Anioła i choć spodobała mi się ta seria, nie znalazła się na szczycie listy moich ulubionych pozycji literackich. Postanowiłam sięgnąć po DM z czystej ciekawości i... przepadłam. Tak, całkowicie i nieodwracalnie się zakochałam.

"Ale tajemnice bywają dużym ciężarem."[Mechaniczny anioł]

Muszę zacząć od fabuły, która jest co najmniej niesamowicie dobrze skonstruowana. Pełna zawiłości, zaskakująca, nieprzewidywalna i całkowicie, ale to całkowicie trzymająca się całości. Historię Nocnych Łowców można opisać, jako puzzle, które perfekcyjnie wycięte pasują do siebie idealnie, tworząc jeden, oszałamiająco piękny obrazek. Nie spodziewałam się tak bardzo wiążącego się pomysłu oraz drugiego dna powieści. Pani Clare zachwyciła mnie swoją kreatywnością oraz mistrzowskimi zagadkami i rozwiązaniami, na które, choćbym nie wiem jak się starała (a wie to doskonale Karolina), w życiu bym nie wpadła. Trylogia Diabelskie Maszyny wciąga tak bardzo, że czytelnik nie jest w stanie się od nich oderwać choćby na moment. Czyta całą historię z wypiekami na twarzy, niekiedy walącym sercem i szeroko otwartymi oczami, a do czego dochodzi w "Mechanicznej księżniczce", ze łzami w oczach, które niemal całkowicie przesłaniają widok na literki. To sprowadza nas do tego, iż pani Cassandra świetnie bawi się naszymi emocjami. I niezaprzeczalnie to robi. Czytelnik wpada w jej sidła już od pierwszych stron i nie może się z nich wyrwać długo po zakończeniu ostatniej części. Uwierzcie, Cassandra Clare to geniusz, który z całą premedytacją zrujnuje Waszą wizję szczęścia.

"Czuję, że się rozpuszczam i znikam, bo jeśli na świecie nie ma nikogo, kto cię kocha, czy w ogóle istniejesz?"[Mechaniczny książę]

Jednym z wielu znaków rozpoznawczych Clare to sarkastyczne poczucie humoru. W tej trylogii nie raz można spotkać rozbrajające dialogi, które sprawią, że wybuchniesz gromkim śmiechem. Taki odskok jest niebywale dobrą rzeczą ponieważ historia Nocnych Łowców i zmiennokształtnej malowana jest w szarych, poważnych i pełnych wątpliwości barwach. Humor, który umieszczono w niemal każdym rozdziale, lekko rozluźnia napiętą do granic możliwości atmosferę, przypominając czytelnikowi o czymś tak banalnym, a zarazem niesamowitym, jak uśmiech. Podczas czytania dzieł amerykańskiej pisarki śmiałam się wiele razy, gratulując jej świetnego wyczucia chwili i kreatywności. 

"Czy to właśnie znaczy kogoś kochać? Że każdy ciężar można rozdzielić na dwoje, że można nawzajem się pocieszyć słowem albo dotykiem?"[Mechaniczny książę]

Z racji tego, iż fabuła umieszczona jest w XIX-wiecznej Anglii, przed autorką zrodziło się kolejne ambitne zadanie do przeniesienia nas na zatłoczone i brudne, a zarazem magiczne drogi Londynu. Bezprecedensowo udało jej się to. Pani Clare sprawiła, że zafascynował mnie dawny Londyn, a długie i ciężki suknie, mocno związane gorsety oraz pokaźne kapelusze stworzyły piękny obraz dawnych lat w moim umyśle. Amerykance należą się ogromne brawa, gdyż niełatwo zaciekawić mnie czymkolwiek co związane jest z dawnymi latami. Jestem raczej osobą, która woli patrzeć w przyszłość niżeli przeszłość. Jednak wielki talent p. Cassandry bez najmniejszego problemu wzbudził moją ogromną ciekawość dawną Anglią i tamtejszymi zwyczajami. Przyznam, że maniery, zwroty oraz przekonania ludzi z XIX wieku, sprawiły, że obdarzyłam tamte czasy pewnym uwielbieniem i z chęcią zapoznam się z innymi powieściami umieszczonymi w tych latach. Jednak, mam jedno ale. Zaniepokoiły mnie zwroty głównych bohaterów typu "O, rany!". Co prawda nie wydaje mi się, iż wtedy używano owego wyrażenia, aczkolwiek błąd może leżeć w tłumaczeniu, a jeśli nie, to uwielbiam tę książkę z tym malutkim, niemal niezauważalnym defektem.

"Jesteśmy przywiązani do tego życia łańcuchem i nie mamy odwagi go zerwać ze strachu przed tym, co znajduje się poza krawędzią."[Mechaniczny książę]

Bohaterzy są wykreowani wręcz fenomenalnie; żywi, z krwi i kości, mający własne tajemnice, wady i zalety. Tessa to postać, którą dość szybko obdarzyłam sympatią, a nawet niejakim podziwem. Byłam pod ogromnym wrażeniem jej siły i determinacji. Twarda postawa szesnastolatki wskazywała na ogromną siłę charakteru, a miliony zadawanych przez nią pytań, dodały jej większej prawdziwości. Will to postać bardzo warstwowa, a przez to jeszcze bardziej intrygująca. Zajęło mi trzy części zrozumienie jego prawdziwej postaci, znaczenia jego jestestwa i obaw. I pokochałam go, tak idealnego w swoim braku perfekcji, równie mocno co Tessa. Jem to bohater, który zdobywał moje uznanie ze strony na stronę. Względem niego nie można było czuć nic innego poza dobrocią i współczuciem. Jako czytelnik odczuwałam ogromną chęć poklepania go po ramieniu, jakby był kimś żywym, i powiedzeniu, że będzie dobrze. Nawet jeśli miałabym kłamać. Każda, ale to każda postać drugoplanowa okazała się wyjątkowa i niepowtarzalna. Byli oni jakby wyjęci z prawdziwego świata i przelani na kartki papieru, które nie dodały im ani grama sztuczności!

"Życie to niepewna sprawa, dlatego chce się zapamiętać z niego pewne chwile, wyryć je w umyśle, żeby później wyjąć wspomnienie jak zasuszony kwiat włożony między kartki książki i ponownie się nim rozkoszować."[Mechaniczna księżniczka]

Wątek miłosny, choć stworzony na wzór zwanego trójkąta miłosnego, skonstruowany tak genialnie, że nie sposób darzyć go nienawiścią. Nie jest irytujący, ani rozchwiany, oj nie, bohaterzy, którzy w nim uczestniczą wiedzą doskonale co jest dobre, a co złe i tego się trzymają. Choć czasami ogień, który buzuje w ich żyłach jest silniejszy, starają się nad nim panować, nie parząc ani siebie, ani ukochanej osoby. Ponadto ogromna przyjaźń, która jest spisana na kartkach powieści zachwyciła mnie. Pisarka pięknie opisała więzy rodzinne, przywiązanie do przyjaciela i pokazała ogromną siłę łączącą osoby, które przeżyły ze sobą wiele wspaniałych lat. Nie tylko miłość jest tutaj piękna, przyjaźń i oddanie wydają się nawet jeszcze piękniejsze.

"Zawsze zastanawiał się, dlaczego miłość zawsze jest wyrażana słowami związanymi z ogniem. Teraz odpowiedzi udzielił mu pożar w jego własnych żyłach."[Mechaniczna księżniczka]

Trylogia Diabelskie Maszyny to genialna, świetnie stworzona historia, w której wielu z Was, tak jak ja, z pewnością się zakocha. Magiczny XIX-wieczny Londyn zafascynuje Was, a niebanalna historia o mechanicznych istotach i opowieść o ogniu wielkiej miłości oraz przyjaźni sprawi, że dzieła pani Clare zajmą szczególne miejsce w Waszym sercu. Zdecydowanie polecam i śmiem twierdzić, iż historia Tess przebije przygody Clary i Jace'a z Darów Anioła. Polecam, polecam, polecam. Zakochacie się, przeżyjecie niesamowite chwile, a na sam koniec zaleje Was fala sprzecznych emocji, łez i szacunku wymieszanego z podziwem dla całej, cudownej historii.

"W życiu chodzi o coś więcej niż samo życie."[Mechaniczna księżniczka]

© Created Eternity, AllRightsReserved.

Designed by ScreenWritersArena