sobota, 26 stycznia 2013

"Ciemność przed świtem" - J.A. London

OPIS:

Wampiry opanowały świat. Ludzie żyją w spustoszonych miastach, chroniąc się za ich wysokimi murami.
Tylko tu są względnie bezpieczni - dopóki będą składać nowemu władcy ofiarę.
Siedemnastoletnia Dawn Montgomery jest wysłanniczką Denver,
łącznikiem pomiędzy ludźmi i wampirami - najmłodszą, odkąd ustanowiono tę funkcję. Pogodziła się z tym, że musi opuszczać mury miasta, by na dworze władcy wampirów negocjować z nim jego przerażające żądania...
Wszystko się zmienia, kiedy w życie Dawn wkracza Victor, syn władcy nieśmiertelnych, Lorda Valentine'a. Czy chce tego, co wszystkie wampiry? Czy pragnie czegoś więcej - jej serca? I czy ich uczucie ma jakąkolwiek przyszłość, gdy pojawi się rywal, który pożąda Dawn tak samo mocno, jak władzy i krwi...


MOJA OPINIA:

Dawn jest sierotą, mieszka w rodzinnym domu wraz z Rachel - kobietą wysłaną z Agencji, aby wyszkoliła siedemnastolatkę do roli wysłanniczki. Dawn objęła tę funkcję po rodzicach, którzy zginęli podczas ataku wampirów w drodze za mury. Dotąd wszystkie spotkania z Lordem Valentinem odbywały się za pośrednictwem Rachel, Dawn jedynie się przyglądała. Lecz nadszedł czas, aby Montgomery sama odegrała rolę wysłanniczki, bez pośrednika. Jednak podczas imprezy ktoś dolał czegoś do drinka najlepszej przyjaciółki nastolatki - Tegan. Po zachodzie słońca dziewczyna musi wrócić do domu, prowadząc swoją ledwo przytomną przyjaciółkę. Nikogo nie ma na ulicach miasta. Po zachodzie słońca nic nie jest w stanie powstrzymać wampirów, którzy nie stosują się do paktu, przed zaatakowaniem ludzi. Dlatego wszyscy unikają przechadzania się po nocy. Gdy Dawn zostaje zaatakowana, nieznajomy jej pomaga. Kim jest tajemniczy Victor, i skąd posiada rzeczy, o których inni mogą jedynie pomarzyć? Czy Dawn poradzi sobie w negocjacjach z potężnym Lordem Valentinem, który jest w stanie zabić ją w każdej chwili?

"Kiedy ktoś, kto posiada moc zniszczenia wszystkiego, co jest ci drogie, okazuje niezadowolenie, musisz robić wszystko, żeby go uszczęśliwić. Nawet jeżeli to unieszczęśliwia ciebie. Nawet jeżeli prawie wszystko, co było ci drogie, już ci odebrano."

"Ciemność przed świtem" jest dziełem matki i syna - Jan i Alex Nowasky. Jako Rachel Hawthorne Jan napisała wiele powieści dla młodzieży. Osobiście nie czytałam żadnej innej książki spod jej pióra. 

Muszę przyznać, że miałam pewien dystans, co do tej książki. No, bo czy jakakolwiek książka o wampirach, może jeszcze być oryginalna? Co prawda tematyka wampirów jeszcze mi się nie znudziła, ale jestem pewna, że to tylko kwestia czasu. Nie wiedziałam, czego mam się po tej książce spodziewać. Rozczarowania? Zachwytu? Irytacji? Jednak po pierwszych rozdziałach tego dzieła, żadna z wymienionych emocji mi nie towarzyszyła. 
Zacznijmy od tego, że książka ma krótkie rozdziały, dzięki czemu szybko się ją czyta. Brak w niej zbędnych opisów, a przepełniona jest w zwroty akcji.

Na szczęście J.A. London nie zrobili z wampirów słodkich, udomowionych i niegroźnych stworzeń. Nie przepadam za książkami, gdzie wampiry są nieszkodliwe. To się kłóci z ich pierworodnym zadaniem w książkach, czy filmach. W "Ciemności przed świtem" wampiry są krwiożerczymi bestiami, które budzą strach. Nie mają litości i myślą jedynie o swojej żądzy krwi. Oczywiście znajdą się "ci lepsi", którzy starają się zapanować nad swoim pragnieniem, ale to wyjątki. 

Pomysł nadany przez duet matki i syna jest w pewnym sensie oryginalny. Wysłanniczka, kilkunastoletnia wojna z wampirami, mury odgradzające miasta od reszty świata, Strażnicy Nocy, to jest dość nowe. Ale wampir zakochany w śmiertelniczce już nie bardzo. Która to książka o takim wątku, którą czytałam? Co najmniej czwarta. Wiec trochę już tego było, ale jak tu nie poddać się pokusie tak niebezpiecznej miłości? Pisarzom najwyraźniej jest trudno, więc się poddają i... no właśnie i co? Oryginalność poszła się bujać, za przeproszeniem! Nie żebym coś miała do związków między wampirami a ludźmi, ale czekam na coś innego! Aczkolwiek muszę dodać, iż ten jakże nieoryginalny wątek miłosny był znakomicie wpleciony w fabułę. Pojawiał się między niebezpiecznymi wydarzeniami, i nie tylko on zaprzątał czytelnikowi głowę.

Bohaterzy nie są niepowtarzalni. Są, aby być. Mają niby inne, rożne charaktery, ale niczym specjalnym się nie wyróżniają. Wydaję mi się, iż są dość płytko opisani. Dawn jest odważną dziewczyną, która stara się zapomnieć o bólu, jaki zdążyła już przejść. O niej to tyle... Victor tajemniczy, silny, szybki, bystry, przystojny, jakże by inaczej? Ale jego charakter jest dość inny. Intrygujący. Niestety J.A. London nie rozwinęli tego zbytnio. Być może w następnej części autorzy pomyślą, aby bardziej pogłębić się w postaciach, gdyż moim zdaniem warto.

Język, jakim posługują się autorzy "Ciemności przed świtem", jest łatwy. Nie mamy trudności z przyswojeniem tekstu. Wręcz przeciwnie. Książkę połykamy, ale czy fabuła zostaje z nami na dłużej?
Całość świetnie zapieczętowało zakończenie, które pozostawia w napięciu, za co gratuluję twórcą dzieła! Ostatnie zdanie w książce wręcz zmusza czytelnika, aby sięgnął po kolejną część przygód Dawn. Nie zwykłam nie dokańczać książek, bądź serii, zawsze daję im szanse. Więc gdyby nie zakończenie, które pozostawia ogromny niedosyt, prawdopodobnie skusiłabym się na drugą część tejże książki. 

Podsumowując "Ciemność przed świtem" ani mnie nie rozczarowało, ani nie zachwyciło. Czytałam, bo przygody Dawn były interesujące, ale bez większych ekscytacji. Teraz, gdy po dwóch tygodniach, odkąd czytałam tę książkę, miałam napisać recenzję, ledwo co pamiętałam fabułę książki. Więc najwyraźniej przygody siedemnastolatki niezbyt zapadają nam w pamięć. Co innego zakończenie. Je pamiętam doskonale. Nie mogę napisać "Polecam Wam z całego serca" - to byłaby nieprawda. Słowa "Odradzam Wam" również minęłyby się z prawdą. Musicie sami zdecydować, czy chcecie sięgnąć po tę książkę.

"[...] Ale czasem po prostu chcemy udowodnić, że nie boimy się ciemności.
Nawet jeżeli jest inaczej."

niedziela, 20 stycznia 2013

Wyniki konkursu + "Dotyk Julii" - Tahereh Mafi


OPIS:

Nikt nie wie, dlaczego dotyk Julii zabija. 
Bezwzględni przywódcy Komitetu Odnowy chcą wykorzystać moc dziewczyny, aby zawładnąć światem.
Julia jednak po raz pierwszy w życiu się buntuje.
Zaczyna walczyć, bo u jej boku staje ktoś, kogo kocha.


MOJA OPINIA:

Nigdy niezaakceptowana. Gardzona przez strach jaki budzi w innych. Przeraża. Nie zaznała dotyku innej osoby. Od czternastego roku życia zamknięta w oddziale dla psychicznie chorych i traktowana jak śmieć. Przez 264 dni z nikim nie rozmawiała, przez tyle dni była zdana tylko na siebie. Takie życie miała Julia. Lecz pewnego dnia wszystko się zmieniło. Do jej celi przydzielono współwięźnia. Dziewczyna myślała, że nareszcie będzie miała kogoś z kim wymieni parę zdań. Nie przewidziała jednak, że tym kimś będzie chłopak. Siedemnastolatka bała się go. Ale po oporze, jaki wykazywała Julia, w końcu młodzi zaczęli rozmawiać. Julii wydawało się, że zna tego chłopaka. Przede wszystkim te głębokie oczy w kolorze nieba o północy. Niestety młodzi nie mogą nawiązać bliższego kontaktu, ponieważ dotyk Julii zabija. 

W końcu przyszli po nią. Brutalnie wyciągnęli z celi, a ona była pewna, że pozbawią ją życia. Poniekąd tego właśnie oczekiwała. Obawiała się jednak o Adama. Nie chciała, aby to więzienie go złamało. Jaki szok przeżyła dziewczyna, gdy dowiedziała się, że Adam nie jest zwykłym więźniem, to wszystko było zaplanowane. A  przywódca Komitetu Odnowy, pragnie wykorzystać jej 'dar' do torturowania innych... Mężczyzna zrobi wszystko, aby móc posiąść umiejętność Julii. Lecz, co jeśli znajdzie się ktoś, kto może jej dotknąć?

"Ziemia jest płaska.
Wiem to, ponieważ zepchnięto mnie z jej krawędzi, choć przez 17 lat próbowałam się jej trzymać. Próbowałam wspiąć się z powrotem, ale pokonanie grawitacji graniczy z cudem, 
kiedy nikt nie chce podać ci ręki."

"Dotyk Julii" jest debiutancką powieścią, stworzoną przez amerykańską pisarkę Tahereh Mafi.

Osobiście uważam, iż pomysł na książkę jest bardzo oryginalny i nietypowy. Zapoznałam się jednak z wieloma opiniami i porównywaniami mocy Julii do postaci z X-mena. Może wstyd się przyznać, ale nigdy nie oglądałam X-mena. Owszem słyszałam o tej serii, ale nigdy się z nią nie zapoznałam. Nawet nie jestem pewna, czy wiem, o co chodzi w niej chodzi... Dla osób z podobną wiedzą do mojej, książka "Dotyk Julii" będzie wydawała się jedyna w swoim rodzaju ;)

Zacznijmy od tego, iż dialogi napisane są w czasie teraźniejszym, przez co czujemy się jakbyśmy stali obok głównych bohaterów. Przeżywamy dokładnie to, co oni. Czujemy jakby akcja rozgrywała się tu i teraz, co jak dla mnie jest bardzo pozytywne. Książka, w której zaangażowane są nasze emocje, jest książką doskonałą.

Ciekawe również było to, iż niektóre zdania, myśli Julii są skreślone. Z takim czymś nigdy się jeszcze nie spotkałam. Było to miłe odkrycie. Mogliśmy czytać to, co myślała Julia, a wiedziała, że nie powinna, bądź nie chciała. Ogromne brawa dla pani Tahereh za taki pomysł! 

Cała akcja rozgrywa się w niedalekiej przyszłości, a opisy jakie umieszczone są w książce, sprawiają, że przed oczami widzimy dokładny krajobraz tego miejsca. Zawsze gdy słyszałam, iż dana książka rozgrywa się w wyniszczonej przyszłości, iż jest antyutopią, odtrącało mnie. Jednak "Dotyk Julii" sprawił, iż pokochałam tą tematykę! 
Bohaterzy byli świetnie wykreowani. Bardzo łatwo możemy polubić Julię. Jest miłą osobą, którą zniszczyła ludzkość. Dziewczyna potrafi również odpyskować osobą, którzy na to zasłużyli. Myśli siedemnastolatki pokazują nam jak bardzo świat był dla niej podły. Jak bardzo jej przekleństwo zrujnowało jej życie. Ból dziewczyny jest niemal namacalny. Adam to ciekawa postać. Bardzo go polubiłam. Był czuły, a zarazem bezpośredni i niepowstrzymany.Opiekował się Julią, nie pozwalając jej skrzywdzić. Adam dawał Julii bezpieczeństwo, jakiego nigdy nie zaznała. Bo nigdy nie była bezpieczna. Warner zachowywał się jak jakiś psychopata wobec Julii. Bez najmniejszych skrupułów zabijał, tylko po to, aby mieć władzę. Lecz tak bardzo naciskał na to, aby Julia stała się jego bronią, ponieważ poczuł do niej coś więcej... Z książki możemy się domyśleć, iż dziewiętnastolatek nie miał cukierkowego życia. A Julia rozbudziła w nim to 'coś'. Na początku z kwaśną, aczkolwiek zaciekawioną miną czytałam dialogi Warnera, później natomiast zrobiło mi się go żal. Co nie zmienia faktu, że miał nierówno pod sufitem. 
Kenji - przyjaciel Adama, był bardzo intrygującą postacią. Niektóre jego dialogi mnie rozbawiły. Chłopak nadawał czegoś luźnego w książce. Rozładowywał napięcie przepełnione walką, bólem i niezrozumieniem. Taka postać, była bardzo przydatna w całej fabule.

Książkę przeczytałam bardzo szybko. Niemal ją połknęłam. Rozdziały są krótkie, więc w żadnym wypadku się nie męczymy, długimi i rozwlekłymi działami. Język jest dość prosty, ale opisy i odczucia Julii nie są płytkie, wręcz przeciwne, są one bardzo wyszukane i przemyślane. Dziewczyna pokazuje nam świat swoimi udręczonymi oczami. Jej porównania względem zniszczonego świata są po prostu nieziemskie! Pani Mafi zapewnia nam porządną dawkę akcji i adrenaliny, oraz głębokiej miłości. Nie zabranie również bólu, który towarzyszy głównym bohaterom.

Okładka przykuwa wzrok czytelnika. Jest intrygująca i tajemnicza. Na dodatek świetnie oddaje sens książki!

"Dotyk Julii" polecam każdemu! Książka jest niesamowita. Nie jestem w stanie powiedzieć negatywnego słowa, co do tej powieści. Jest po prostu świetna i już!

"-Jesteś moim ptakiem - mówię.- Jesteś moim ptakiem i pomożesz mi odlecieć."


Książkę "Ostania Spowiedź" Niny Reichter wygrywa:

oliwiab96@gmail.com

Gratuluję zwyciężczyni!

środa, 16 stycznia 2013

Liebster Blog + Versatile Blogger

Witam Was! 

Ostatnio zostałam zaproszona do zabawy Liebster Blog oraz wyróżniona w zabawie Versatile Blogger :-)
Więc zaczynamy!




Za wyróżnienie w Versatile Blogger serdecznie dziękuję Emie Pisuli (mam nadzieję, że dobrze odmieniłam ;))

ZASADY: 

Każdy nominowany Blogger powinien: 

- podziękować każdemu nominującemu Bloggerowi u niego na blogu, 
- pokazać nagrodę Versatile Blogger u siebie na blogu, 
- ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie, 
- nominować 15 blogów, które jego zdaniem na to zasługują, 
- poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów


7 faktów z mojego życia:

1. Od ponad dwóch lat jestem zgorzałą fanką starego serialu "Buffy: postrach wampirów". Do dziś oglądam wszystkie odcinki, mimo iż znam je na pamięć ;) 
2. Za każdym razem, gdy nalewam cokolwiek do czegokolwiek, wylewam. Z tego powodu mój domowy przydomek brzmi "ciapa"...
3. Nie ma dnia, abym nie rozmawiała ze swoim odbiciem w lustrze. Dla niektórych jest to chore przyzwyczajenie :)
4. Mam najlepszego przyjaciela- Kacpra, z którym znam się całe życie. Porozumiewamy się bez słów i bardzo często się bijemy. Traktujemy się jak rodzeństwo. 
5. Moja nauczycielka od geografii jest moim (jak i całej klasy) wrogiem publicznym numer jeden ;) Nie chcielibyście mieć lekcji z tą kobietą, oj nie... Nigdy w życiu nie poznałam, kogoś takiego jak ona. Pojęcie "kiepski nauczyciel" dzięki niej nabrało nowego znaczenia...
6. Mając trzynaście lat byłam najsilniejsza z klasy :D Na rękę kładłam nawet chłopaków, teraz jest to trudniejsze, ale się staram. 
7. Bardzo często potrzebuję chwili dla siebie, aby pomyśleć. Wtedy zawsze albo siadam na balkonie i patrzę w niebo, albo sadowię się na swoim łóżku i wyglądam przez okno. Nie słyszę niczego naokoło mnie, jestem pogrążona w swoich myślach, chcąc wszystko poukładać jak należy. Uważam, że każdy potrzebuje takiego odłączenia się od świata, i pomyślenia nad swoim życiem. 

Postanowiłam nominować tylko tych, którzy nie brali udziału w tej zabawie, a zasłużyli :) 

Nominuję:






Za zaproszenie do zabawy serdecznie dziękuję Pati !


„Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”

1. Gdybyś miała możliwość spotkać jakiegoś pisarza bądź pisarkę, kto by to był i dlaczego?

Uuu... jest dużo pisarzy, których chciałabym spotkać. Z pewnością L.A. Weatherly, gdyż wystarczały jedna książka, abym pokochała ją za świetny styl i język. Spotkanie z Lucy Maud Montgomery byłoby niesamowite. Jej książki były wyjątkowe, pełne czegoś tak pozytywnego, że aż chciało się je czytać! Z chęcią również spotkałabym się z Maggie Stefvater. Ona również jest fenomenalną pisarką.

2. Poezja czy proza?

Uwielbiam to i to :)

3. Góry czy morze?

Ciężko tutaj wybierać (nigdy nie byłam w górach). Ale moje serce oddane jest morzu, które mam na co dzień :)

4. Chętniej odwiedzasz księgarnie czy biblioteki?

Zależy... Wypożyczanie książek z biblioteki jest w pewnym sensie fascynujące. Nie wiesz, kto już trzymał daną powieść w dłoniach i jakie ona wywarła na nim wrażenie. Te książki mają swoje dusze, głównie dlatego, że wiele osób nadało im coś z siebie. Książką kupionym w księgarni, to ja nadaję duszę, co również jest intrygujące :)

5. Twój ulubiony film?

Mnóstwo ich. Uwielbiam "Harry'ego Pottera", "Zmierzch", "Szkołę uczuć", "Lęk" i wiele, wiele innych ;)

6. Wolisz oglądać czy uprawiać sporty? Jakie?

Gdy byłam młodsza trenowałam piłkę ręczną i koszykówkę. Teraz nie mam na to zbytnio czasu...

7. Która z przeczytanych przez Ciebie książek najbardziej zapadła ci w pamięć?

"Anioł" L.A. Weatherly. Tak bardzo ta książka mi się spodobała, że przeczytałam ją cztery razy ;) Jeżeli w tym roku nie będzie polskiej kontynuacji, kupię obcojęzyczną i mogą mi podskoczyć! 

8. Kawa, herbata, woda czy sok?

Jestem całkowicie uzależniona od herbaty.

9. Twój ulubiony bohater literacki?

Nora z "Szeptem".

10. Jaką książkę najbardziej chcesz przeczytać w tym roku?

Zdecydowanie "Nevermore.Kruk" oraz "Delirium". Ogromną chęć mam również na książkę "Weronika postanawia umrzeć" Paulo Coelho :)

11. Czego najbardziej się boisz? 

Pająków.

W tej grze nie będę już nikogo nominowała, bo z pewnością wszyscy z nas brali w niej udział ^_^

Pozdrawiam!


Ponownie przypominam o konkursie :)
Trwa tylko do soboty!


piątek, 11 stycznia 2013

"Winter" - Asia Greenhorn

Wybaczcie, że tak długo nie pisałam i nie publikowałam Waszych komentarzy, ale od poniedziałku byłam w szpitalu z powodu omdlenia na lekcji ; / Dopiero wczoraj mnie wypisano, więc teraz wszystko nadrabiam, oraz wstawiam niedawno napisaną recenzję. Pozdrawiam!


Życie młodziutkiej Winter Starr wywraca się do góry nogami, kiedy babcia - jej jedyna bliska osoba - ulega niewyjaśnionemu wypadku i zapada w śpiączkę. Szesnastolatka zostaje odesłana do spokojnego miasteczka w Walii - Cae Mefus. Zaopiekować mają
się nią państwo Chiplinowie. Cae Mefus powoli staje się 
domem dla Winter, 
wielką pomoc dostaje od najstarszego syna Chiplinów - Garetha. 
W nowej szkole Winter poznaje szaleńczo przystojnego i tajemniczego Rhysa. Uczucie, które łączy kochanków, sprawia iż młodzi zapominają o niebezpieczeństwie, jakie wiąże się z ich związkiem.
W hrabstwie dochodzi do brutalnych wypadków. Śladów i powiązań brak. Winter również zostaje napadnięta...
Dziewczyna odkrywa przerażający świat, w którym prastare obyczaje przekazywane są z pokolenia na pokolenie, a tajemny pakt strzeże życia milionów ludzi. Odrywa prawdę o śmierci swych rodziców i jedynym dziedzictwie jakie jej pozostawili...

MOJA OPINIA:

Po zapadnięciu jedynego opiekuna Winter w śpiączkę, dziewczynę odesłano z Londynu do spokojnej mieściny na północy Walii. Winter czuje się obco w nowym miejscu, brakuje jej przyjaciół i babci. Życie w nowym miejscu wymaga od niej dużego poświęcenia. W momencie, gdy szesnastolatka zaczęła się przyzwyczajać do nowego życia, została napadnięta. Nie tylko ona. W Cae Mefus giną ludzie, a śladów brak. Winter wie, że Chiplinowie, jak i niektórzy uczniowie jej nowej szkoły, skrywają tajemnicę. Dziewczyna napotyka Rhysa, z którym łączy ją nieopisana więź. Coś ciągnie ich do siebie, jednak oboje wiedzą, że bycie razem jest niebezpieczne. Winter w brutalny sposób poznaje tajemnicę, która wydaje się absurdalna. Jednak sekret nie dotyczy jedynie mieszkańców Walii. Pochodzenie Winter również jest wmieszane w to wszystko. Dziewczyna za wszelką cenę, chce się dowiedzieć kim naprawdę jest. Amulet, który odziedziczyła po ojcu, chroni ją w jakiś niewyjaśniony sposób. Gdy go ściąga staje się zupełnie inną osobą. Dziewczyna ma w sobie Moc. Jednak, co to oznacza? I dlaczego związek z Rhysem oznacza śmiertelne niebezpieczeństwo? Co takiego jest we krwi Winter, że wszyscy pragną ją zdobyć?

"Czy można być dręczonym wspomnieniami miłości, która nigdy nie istniała?"

"Winter" to debiutancka powieść pisarki Asi Greenhorn. Kobieta urodziła się w Londynie w roku 1980, a wychowała w małej miejscowości na północy Walii. Obecnie mieszka w Mediolanie razem ze swoim syjamskim kotem.

Sięgając po tę książkę miałam pewne obawy. Na stronie Lubimy Czytać nie uzyskała ona świetnych ocen, choć najgorzej nie było. Byłam pewna, iż "Winter" to zwykły, niczym nie różniący się od innych paranormal romance, bądź jakaś męcząca historyjka głupiutkiej miłości. Byłam gotowa na rozczarowanie, na szczęście nie było tak źle ;)

Zacznijmy od początku, który wydawał się zbyt chaotyczny. Od razu czytamy o dziwnym wypadku Marion Starr - babci Winter, i nim zdążymy porządnie przetrawić, co się wydarzyło, Winter parkuje już wraz ze swoją pani adwokat przed domem Chiplinów. Po tak kiepskim wstępie, zastanawiałam się, czy sobie nie odpuścić. Ale nie mówi się hop, zanim nie przeskoczysz ;)

W następnych rozdziałach książka okazała się bardzo dobra. Akcja toczyła się nieprzerwanie, a tępo nadane przez panią Greenhorn wbija w poduszkę. Autorka, pisząc "Winter" skupiła się na wydarzeniach oraz emocjach. Natomiast opisów było bardzo mało. Praktycznie nie wiedzieliśmy jak wyglądają miejsca, w których znajduje się Winter. Jedyne, co wiedziałam o jej pokoju to, to że miał trzy okna i był na poddaszu. 

Sam pomysł na fabułę nie był dość oryginalny. Dziewczyna, na pozór śmiertelniczka, zakochuje się w niebezpiecznym i tajemniczym chłopaku, który pragnie jej krwi, lecz musi się powstrzymywać (choć nie zawsze mu to wychodzi...). Czy to nie brzmi podobnie do historii Belli i Edwarda ze "Zmierzchu"? Owszem w "Winter" są inne przygody, inne tajemnice, znacznie obszerniejsze niż w "Zmierzchu", ale cała historia wydaje się być zbudowana na fundamentach dzieła pani Meyer.

Co do bohaterów, hm... Czy są świetnie wykreowani? Nie najgorzej. Winter jest silną dziewczyną, która wiele w życiu przeżyła. Jest spokojna, ale potrafi rzucić ciętą ripostę. Szesnastolatka szybko zdobyła  moją sympatię. Rhys to miły chłopak, który potrafi nieźle przywalić, szczególnie po cztery setnej stronie. Gareth... ta postać była dla mnie zagadką. Nie wyrobiłam sobie o nim zdania. Wydawał się dziwny. Do Nyksów (uczniów takich jak Rhys) ukazywał jawną pogardę i niesmak, a Winter nie miał odwagi spojrzeć prosto w oczy... Eleri i Dai - rodzeństwo Garetha, to miłe osóbki. Starali się sprawić, aby Winter poczuła się u nich jak w domu. Madison najlepsza przyjaciółka Winter, mieszkająca w Londynie, była interesującą postacią. Bardzo polubiłam tą dziewczynę. Była ciekawa i wiedziała, czego chce od życia.

Styl jakim została napisana powieść "Winter" jest bardzo prosty. Rozdziały są krótkie, przez co przygody młodej Starr nas po prostu wsysają. Nim zdążymy się obejrzeć jesteśmy już w połowie książki! Pani Asia zafundowała nam mnóstwo zwrotów akcji, które bardzo zaciekawiają czytelnika. Ubolewałam nad tym, iż narracja jest w trzeciej osobie. Uczucia Winter dotarłyby bezpośrednio do czytelnika, gdyby to ona była narratorem. Ale narzekać nie mogę, źle nie było.

Podsumowując, mimo ubogich opisów, chaotycznego początku i niezbyt oryginalnego pomysłu na książkę, "Winter" jest bardzo miłą i lekką lekturą. Czytając ją nie męczymy się. Ba! Nawet kolejne rozdziały sprawiają nam przyjemność, a zwroty akcji zaskakują. Przygody młodej Starr sprawiają, że ciężko nam się oderwać od lektury. Powieść "Winter" powinna spodobać się fanom "Zmierzchu", natomiast anty fani dzieła pani Meyer mogą być nie pocieszeni.

"Nie obchodzi mnie, że cały świat jest nam przeciwny, nawet jeśli to oznacza, że musimy ten świat zburzyć..."


Przypominam o konkursie! 
Trwa tylko do 19 stycznia :-)


sobota, 5 stycznia 2013

Konkurs!

Długo zbierałam się, aby wcielić w życie pierwszy konkurs na moim blogu. Sporo myślałam nad nagrodą, w końcu postawiłam na hit ostatnich tygodni,  mianowicie "Ostatnia Spowiedź" Nina Reichter. Sama od jakiegoś czasu mam ogromną chęć na tę książkę, więc kupiłam dwa egzemplarze, i postanowiłam się z Wami jednym podzielić :)




Aby wygrać tę książkę wystarczy: 

1. Być publicznym obserwatorem mojego bloga.
2. Polubić mnie na Facebooku Tutaj
3. W komentarzu napisać swoje imię, pierwszą literę nazwiska oraz adres e-mail. 

P.S. Jeśli nie posiadacie Facebooka drugi punkt Was nie obowiązuje :) 




Konkurs trwa:
od 05.01.2013r
do 19.01.2013r godz. 23:59
Wyniki zostaną ogłoszone następnego dnia.
Po danym terminie nie uwzględniam wysłanych komentarzy.

POWODZENIA!

środa, 2 stycznia 2013

"Lucian" - Isabel Abedi


OPIS:

Lucian nie ma przeszłości. Ma za to niepokojące sny - o nieznanej mu drogiej dziewczynie. 
Rebeka od pierwszego spotkania czuje, że coś ją ciągnie do tego dziwnego chłopaka. 
Oboje rozpaczliwie próbują uwolnić się od siebie, 
lecz łącząca ich więź okazuje się zbyt silna.
Zresztą czy na pewno tego właśnie pragną?



MOJA OPINIA:

Rebeka jest szczęśliwą nastolatką, wychowywaną przez mamę i jej partnerkę. Dziewczyna często rozmawia z ojcem, pomimo, iż jej tata mieszka wiele kilometrów od Hamburga. Beka ma świetne kontakty z mamą Janne, Wróbelkiem - partnerką mamy lesbijki i z tatą Alecem. Lecz pewnego dnia szesnastolatka ma sen, w którym umiera. Błaga w nim o życie. Budzi się z niego przerażona i widzi dziwnego chłopaka, stojącego obok latarni pod jej domem. Od tamtej pory życie Rebeki staje na głowie. Często widuje nieznajomego. Gdy obcy znajduje się obok Beki, ona czuje się bezpieczna, szczęśliwa...
Ale kim jest Lucian, chłopak bez linii papilarnych oraz przeszłości? Dobre kontakty pomiędzy rodzicami szesnastolatki psują się. W grę wchodzą kłamstwa.

"Są w życiu rzeczy, o które trzeba walczyć, ponieważ czas, 
jaki na nie zostaje, niekiedy jest krótszy,
niż sądzimy."

"Lucian" jest dziełem niemieckiej pisarki książek dla dzieci Isabel Abedi. Pisarka urodziła się w Monachium, a wychowała w Düsseldorfie. Po maturze wyjechała na rok do Los Angeles, gdzie pracowała jako opiekunka do dzieci i praktykantka przy produkcji filmów. Abedi przez całe życie marzyła, aby zarabiać na życie pisaniem książek dla dzieci.

Ta książka była drugą z kolei niemieckiej pisarki, którą ostatnio przeczytałam. Sięgając po "Luciana", nastawiłam się na tajemniczą miłość dwojga ludzi. Ale raczej nie tego się spodziewałam. 

Początek książki był dziwny. Kilka razy przez myśl przeszło mi, aby odpuścić sobie tą lekturę Jednak nie zrobiłam tego.

Rebeka od razu zaczęła panikować z powodu snu, oraz dziwnego typka pod latarnią. Gdy zobaczyła go ponownie w innym miejscu, od razu musiała się dowiedzieć kim on jest. Nie mogła przestać myśleć o dziwnym kolesiu. To było ciut naciągane. Zachowanie głównej bohaterki bardzo mnie dziwiło. Gdy już poznała prawdę o Lucianie i jego braku przeszłości jej myśli krążyły tylko wokół niego. Rozumiem, zakochali się w sobie. Ale gdy tylko matka psycholożka odesłała Rebekę daleko od Luciana, nie tłumacząc czemu, główna bohaterka stała się wrakiem człowieka. Wtedy poważnie dziwiłam się jak można tak bardzo to wszystko przeżywać. Później jednak zrozumiałam.

Uczucie, które łączyło Rebekę i Luciana było zupełnie inne niż w dotychczasowych książkach młodzieżowych. W ich 'związku' nie chodziło jedynie o dotyk. Chociaż, rzecz jasna, pomiędzy głównymi bohaterami dochodziło do konfrontacji fizycznych. Lecz nie to było najważniejsze. Gdy Lucian był w pobliżu, ale nie miał bezpośredniego kontaktu z dziewczyną, ona czuła się bezpiecznie. I od tamtej pory książka niesamowicie mnie wciągnęła. Wszystkie fakty były ze sobą połączone, a ja wreszcie zrozumiałam, na czym dokładnie polegało uczucie Rebeki i Luciana. To było coś o wiele głębszego niż zwykłe zakochanie. Śmiem stwierdzić, iż to było coś większego niż prawdziwa miłość. Może opowiadam głupstwa, ale tak właśnie czuję. Poczułam więź z główną bohaterką, dopiero wtedy, kiedy zrozumiałam jej ból. A jej chwile szczęścia po cztery setnej stronie sprawiały, że bez przerwy się uśmiechałam. 

Postacie były w miarę dobrze wykreowane. Bardzo polubiłam Suse - przyjaciółkę Rebeki, która była żywą osobą, myślącą trzeźwo (przeważnie). Wróbelek była bardzo interesująca i zyskała moją sympatię. Po kilkudziesięciu stronach polubiłam również Luciana i Rebekę. Aczkolwiek potrzebowałam do tego czasu. Ludzi takich jak Lucian, bez linii papilarnych było więcej, niżby można było się spodziewać. Przyznam: ciekawy zwrot akcji. 
Rodziców Beki zaklinałam w duchu, za to, że niczego nie rozumieją. Czasami miałam wrażenie, że matka psycholożka, sama potrzebuje leczenia... Chociaż... mogłabym zrozumieć jej obawy o córkę. W końcu chłopak, z którym się spotyka ma sny o jej przeszłości i przyszłości. Śni mu się, że jej córka umiera. A on nie jest w stanie jej pomóc.

W ostatnich rozdziałach po prostu moje oczy nie odrywały się od treści. Czytając końcowe strony książki, łzy ciekły mi po policzkach. Kręciłam głową, nie zgadzając się na to wszystko! Nie wiem czy można nazwać to Happy Endem. W pewnym sensie tak i nie. Lecz właśnie w takim zakończeniu można dopatrzyć się wielkiego, niepojętego uczucia.

Książkę czyta się łatwo, choć niektórym litery niemieckie w nazwach, mogłyby przeszkadzać. "Lucian" napisany jest prostym językiem, choć bywają tu czasem bardziej wyszukane słowa, aczkolwiek rzadko. Możemy mieć również wrażenie, że pani Isabel lekko przesadziła z dokładaniem języka angielskiego w tejże książce. Osoby, które kiepsko radzą sobie z tym językiem, mogą mieć problemy ze zrozumieniem treści. Powieść wciąga dopiero po kilkudziesięciu stronach, a sam początek nas nuży i sprawia, iż mamy ochotę odłożyć książkę. Pomysł na książkę był oryginalny. A wątki świetnie połączone ze sobą, tworząc spójną całość!

Mimo wszystko, polecam "Luciana". Chociażby po to, aby poznać miłość nie do opisana. Książka otwiera nam oczy na kilka kwestii. Po jej przeczytaniu zastanawiamy się, czym jest prawdziwa miłość? Osobiście zrozumiałam, że nie chodzi w niej o fizyczne doznania. Jedynie o obecność drugiej połówki. Wewnętrzne uczucie, że nie jesteśmy sami. I nigdy nie będziemy.

"Na początku człowiek się rodzi. Ale nie sam. Z każdym człowiekiem przychodzi na świat druga istota, która mu towarzyszy."

© Created Eternity, AllRightsReserved.

Designed by ScreenWritersArena