Wybaczcie, że tak długo nie pisałam i nie publikowałam Waszych komentarzy, ale od poniedziałku byłam w szpitalu z powodu omdlenia na lekcji ; / Dopiero wczoraj mnie wypisano, więc teraz wszystko nadrabiam, oraz wstawiam niedawno napisaną recenzję. Pozdrawiam!
Życie młodziutkiej Winter Starr wywraca się do góry nogami, kiedy babcia - jej jedyna bliska osoba - ulega niewyjaśnionemu wypadku i zapada w śpiączkę. Szesnastolatka zostaje odesłana do spokojnego miasteczka w Walii - Cae Mefus. Zaopiekować mają
Życie młodziutkiej Winter Starr wywraca się do góry nogami, kiedy babcia - jej jedyna bliska osoba - ulega niewyjaśnionemu wypadku i zapada w śpiączkę. Szesnastolatka zostaje odesłana do spokojnego miasteczka w Walii - Cae Mefus. Zaopiekować mają
się nią państwo Chiplinowie. Cae Mefus powoli staje się
domem dla Winter,
wielką pomoc dostaje od najstarszego syna Chiplinów - Garetha.
W nowej szkole Winter poznaje szaleńczo przystojnego i tajemniczego Rhysa. Uczucie, które łączy kochanków, sprawia iż młodzi zapominają o niebezpieczeństwie, jakie wiąże się z ich związkiem.
W hrabstwie dochodzi do brutalnych wypadków. Śladów i powiązań brak. Winter również zostaje napadnięta...
Dziewczyna odkrywa przerażający świat, w którym prastare obyczaje przekazywane są z pokolenia na pokolenie, a tajemny pakt strzeże życia milionów ludzi. Odrywa prawdę o śmierci swych rodziców i jedynym dziedzictwie jakie jej pozostawili...
MOJA OPINIA:
Po zapadnięciu jedynego opiekuna Winter w śpiączkę, dziewczynę odesłano z Londynu do spokojnej mieściny na północy Walii. Winter czuje się obco w nowym miejscu, brakuje jej przyjaciół i babci. Życie w nowym miejscu wymaga od niej dużego poświęcenia. W momencie, gdy szesnastolatka zaczęła się przyzwyczajać do nowego życia, została napadnięta. Nie tylko ona. W Cae Mefus giną ludzie, a śladów brak. Winter wie, że Chiplinowie, jak i niektórzy uczniowie jej nowej szkoły, skrywają tajemnicę. Dziewczyna napotyka Rhysa, z którym łączy ją nieopisana więź. Coś ciągnie ich do siebie, jednak oboje wiedzą, że bycie razem jest niebezpieczne. Winter w brutalny sposób poznaje tajemnicę, która wydaje się absurdalna. Jednak sekret nie dotyczy jedynie mieszkańców Walii. Pochodzenie Winter również jest wmieszane w to wszystko. Dziewczyna za wszelką cenę, chce się dowiedzieć kim naprawdę jest. Amulet, który odziedziczyła po ojcu, chroni ją w jakiś niewyjaśniony sposób. Gdy go ściąga staje się zupełnie inną osobą. Dziewczyna ma w sobie Moc. Jednak, co to oznacza? I dlaczego związek z Rhysem oznacza śmiertelne niebezpieczeństwo? Co takiego jest we krwi Winter, że wszyscy pragną ją zdobyć?
"Czy można być dręczonym wspomnieniami miłości, która nigdy nie istniała?"
"Winter" to debiutancka powieść pisarki Asi Greenhorn. Kobieta urodziła się w Londynie w roku 1980, a wychowała w małej miejscowości na północy Walii. Obecnie mieszka w Mediolanie razem ze swoim syjamskim kotem.
Sięgając po tę książkę miałam pewne obawy. Na stronie Lubimy Czytać nie uzyskała ona świetnych ocen, choć najgorzej nie było. Byłam pewna, iż "Winter" to zwykły, niczym nie różniący się od innych paranormal romance, bądź jakaś męcząca historyjka głupiutkiej miłości. Byłam gotowa na rozczarowanie, na szczęście nie było tak źle ;)
Zacznijmy od początku, który wydawał się zbyt chaotyczny. Od razu czytamy o dziwnym wypadku Marion Starr - babci Winter, i nim zdążymy porządnie przetrawić, co się wydarzyło, Winter parkuje już wraz ze swoją pani adwokat przed domem Chiplinów. Po tak kiepskim wstępie, zastanawiałam się, czy sobie nie odpuścić. Ale nie mówi się hop, zanim nie przeskoczysz ;)
W następnych rozdziałach książka okazała się bardzo dobra. Akcja toczyła się nieprzerwanie, a tępo nadane przez panią Greenhorn wbija w poduszkę. Autorka, pisząc "Winter" skupiła się na wydarzeniach oraz emocjach. Natomiast opisów było bardzo mało. Praktycznie nie wiedzieliśmy jak wyglądają miejsca, w których znajduje się Winter. Jedyne, co wiedziałam o jej pokoju to, to że miał trzy okna i był na poddaszu.
Sam pomysł na fabułę nie był dość oryginalny. Dziewczyna, na pozór śmiertelniczka, zakochuje się w niebezpiecznym i tajemniczym chłopaku, który pragnie jej krwi, lecz musi się powstrzymywać (choć nie zawsze mu to wychodzi...). Czy to nie brzmi podobnie do historii Belli i Edwarda ze "Zmierzchu"? Owszem w "Winter" są inne przygody, inne tajemnice, znacznie obszerniejsze niż w "Zmierzchu", ale cała historia wydaje się być zbudowana na fundamentach dzieła pani Meyer.
Co do bohaterów, hm... Czy są świetnie wykreowani? Nie najgorzej. Winter jest silną dziewczyną, która wiele w życiu przeżyła. Jest spokojna, ale potrafi rzucić ciętą ripostę. Szesnastolatka szybko zdobyła moją sympatię. Rhys to miły chłopak, który potrafi nieźle przywalić, szczególnie po cztery setnej stronie. Gareth... ta postać była dla mnie zagadką. Nie wyrobiłam sobie o nim zdania. Wydawał się dziwny. Do Nyksów (uczniów takich jak Rhys) ukazywał jawną pogardę i niesmak, a Winter nie miał odwagi spojrzeć prosto w oczy... Eleri i Dai - rodzeństwo Garetha, to miłe osóbki. Starali się sprawić, aby Winter poczuła się u nich jak w domu. Madison najlepsza przyjaciółka Winter, mieszkająca w Londynie, była interesującą postacią. Bardzo polubiłam tą dziewczynę. Była ciekawa i wiedziała, czego chce od życia.
Styl jakim została napisana powieść "Winter" jest bardzo prosty. Rozdziały są krótkie, przez co przygody młodej Starr nas po prostu wsysają. Nim zdążymy się obejrzeć jesteśmy już w połowie książki! Pani Asia zafundowała nam mnóstwo zwrotów akcji, które bardzo zaciekawiają czytelnika. Ubolewałam nad tym, iż narracja jest w trzeciej osobie. Uczucia Winter dotarłyby bezpośrednio do czytelnika, gdyby to ona była narratorem. Ale narzekać nie mogę, źle nie było.
Podsumowując, mimo ubogich opisów, chaotycznego początku i niezbyt oryginalnego pomysłu na książkę, "Winter" jest bardzo miłą i lekką lekturą. Czytając ją nie męczymy się. Ba! Nawet kolejne rozdziały sprawiają nam przyjemność, a zwroty akcji zaskakują. Przygody młodej Starr sprawiają, że ciężko nam się oderwać od lektury. Powieść "Winter" powinna spodobać się fanom "Zmierzchu", natomiast anty fani dzieła pani Meyer mogą być nie pocieszeni.
Okładak przyciąga wzrok, czytając Twoją recenzje można stwierdzić, że to kolejna książka z gatunku paranormal romance. Przyznam się, że ostatnio ten gatunek przypadł mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńsłyszałam o książce, ale wtedy nie skupiałam się należycie nawet czytając jej opis - tak więc nawet nie wiedziałam o czym jest. Ty bardziej przybliżyłaś mi fabułę. zgadzam się z tym, że wygląda stereotypowo, ale skoro Tobie się podobała to może i mi się spodoba? jeszcze pomyślę ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz!
OdpowiedzUsuńA książkę właśnie mam zamiar przeczytać :D
Jestem ciekawa tej książki od jakiegoś czasu.
OdpowiedzUsuńKiedyś nawet myślałam o tej książce, ale naczytałam się tylu najróżniejszych recenzji, że chyba podziękuje ;)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w planach na ten weekend :)
OdpowiedzUsuńOd dawna zastanawiam się nad tą książką.
OdpowiedzUsuńMoże w końcu po nią sięgnę: )
od jakiegoś czasu myślę o książce :)
OdpowiedzUsuńpowrotu do zdrowia :)
Dziękuję bardzo!
UsuńPrzyda się ;)
Właśnie wypożyczyłam z biblioteki, więc zobaczymy, jak będzie ;) Będzie, co poczytać na histo... ekhem, znaczy się, w drodze do domu ;)
OdpowiedzUsuńLubię takie proste, relaksujące lektury. Po książkę z pewnością sięgnę, gdy tylko natrafi się okazja :)
OdpowiedzUsuńW takim razie muszę się za nią rozejrzeć :D
OdpowiedzUsuńNie, raczej nie dla mnie:/
OdpowiedzUsuńMasz rację co do narracji, też bym ją zmieniła. Nadałaby czegoś ciekawego powieści.
OdpowiedzUsuńOkładka jest cudowna!
Szkoda, że mam już książkę z konkursu :(
Książka czeka na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńNie będę jakoś specjalnie zabiegać o znalezienie tej książki, ale jeśli gdzieś ujrzę "Winter" to pewnie skorzystam i zabiorę ją domu. :)
OdpowiedzUsuńOkładka i opis strasznie przyciągają mnie do książki :) Chociaż z tego co piszesz to historia rzeczywiście nie należy do tych oryginalnych :P
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje mi się fajna. W sumie wiele książek wydaje mi się fajnych :D
OdpowiedzUsuńHistoria podobna do tej Edwarda i Belli? chyba będę musiała ją przeczytać, gdyż jestem wielką miłośniczką "Zmierzchu" :)
Pozdrawiam, Asuria :*
zburzyc-monotonie.blogspot.com
Okładka jest śliczna, ale za książkę podziękuję. Słyszałam na jej temat niezbyt pochlebne opinie i to bardzo mnie odstrasza.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem czy to jest coś z mojej "półki". Chociaz jak to się mówi nie oceniaj książki po okładce, w moim przypadku z grubsza. :)
OdpowiedzUsuńKochana zapraszam Cię na konkurs na moim blogu, wybieram 2 zwycięzców i są 2 nagrody ♥ http://wiktoriabachowskaphotography.blogspot.com/2013/01/carmex-competition.html
Chyba jednak się do książki nie przekonam, chociaż jak widziałam na półkach księgarni tę piękną okładkę, to się nawet zastanawiałam ;) Ale cóż, jednak sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Bardzo mnie ta książka intryguje i chciałabym ją poznać bliżej. Wprawdzie teraz mam sporo innych zobowiązań czytelniczych, ale w wolnej chwili będę miała tę pozycje na uwadze.
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie. Konkurs z KISS IN THE RAIN na facebooku. Można wygrać bony i biżuterię :) silviageart.blogspot.com/2013/01/konkurs-kiss-in-rain.html
OdpowiedzUsuńOtagowałam cię. Szczegóły tutaj: http://czytamwiecpisze.blogspot.com/2013/01/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam w planach ale raczej tych dalszych:)
OdpowiedzUsuńBardzo chcę przeczytać tę książkę :) mam nadzieję, ze ze zdrówkiem już wszystko ok :)
OdpowiedzUsuńZawsze chciałam przeczytać tą książkę:)
OdpowiedzUsuńŚwietna okładka! Od razu przyciąga wzrok:)
OdpowiedzUsuńA Tobie życzę zdrówka!!
Obserwuje i licze na to samo.
OdpowiedzUsuńŚwietny blog ;))
recenzjex3.blogspot.com
nominuję Cię do zabawy Versatile Blogger ;)
OdpowiedzUsuńszczegóły tu: http://wpapierowymswiecie.blogspot.com/2013/01/stosik-2-versatile-blogger.html
świetna recenzja! na szczęście moje ferie zaczynają się już w poniedziałek, więc wiem, za co się zabrać. : )
OdpowiedzUsuńBardzo źle wspominam tę lekturę. Jak dla mnie naprawdę słaba książka.
OdpowiedzUsuń