środa, 31 lipca 2013

"Kaznodzieja" - Camilla Läckberg

Wiara w Boga powinna być w każdej osobie. Wielu ludzi wierzy w miłosierdzie Boga, są przekonani, że to On jest odpowiedzią na wszystkie pytania. Pokładają wielkie nadzieje w Jego nieskończonej mocy, żyją z pewnością, że jeżeli będą przykładnie żyć, któregoś dnia wstąpią do Królestwa Niebieskiego. A co się dzieje, gdy wiara jest aż zbyt duża? Gdy ludzie wierzą w rzeczy niestworzone. Gdy wykreowali zupełnie inny obraz Pana Boga, niż powinni. Co się może stać, gdy ktoś sądzi, że musi złożyć ludzką ofiarę dla Niego, by wszystko się ułożyło? Niektórzy potrafią tak bardzo zatracić się w wierze, iż zaczynają robić okrutne rzeczy...

"Nie śmierć jest najgorsza, lecz niepewność."

We Fjällbace, niewielkiej miejscowości, która niegdyś była oazą spokoju, pojawia się kolejna tajemnicza zagadka...W Wąwozie Królewskim znaleziono nagie zwłoki młodej dziewczyny oraz dwie czaszki. Policja musi odkryć, kto mógł dopuścić się tak okrutnej zbrodni, oraz czyje są dwa szkielety.Pomimo iż Patrik i jego koledzy z komisariatu nie są doświadczeni w sprawach zabójstwa, postanowili wziąć na siebie zadanie odnalezienia sprawcy morderstwa i odkrycia motywu jego działań. Poszukiwania nabierają niesamowitego tempa, gdy zrozpaczeni rodzice zgłaszają zaginięcie nastoletniej córki Jenny. Policja aż za dobrze wie, iż to sprawka tej samej osoby, która zabiła dziewczynę z Wąwozu Królewskiego... W czasie gdy Patrik dorzuca wszelkich starań, by rozwikłać zagadkę i odnaleźć Jenny, jego żona Erika musi znosić nieproszonych gości i przeżywać swoje własne piekło w upale. 

Camilla Läckberg jest znaną szwedzką pisarką, której kryminały zdobyły niezwykłą popularność. Kobieta napisała serię kryminalną, która została okrzyknięta najlepszą po trylogii Millennium. Pokochałam pióro pani Camilly po przeczytaniu "Księżniczki z lodu". Nie mogłam odmówić sobie zapoznania kolejnych części przygód Eriki i Patrika.

"Łatwiej radzić sobie z pewnością i bólem niż z niepewnością i lękiem przed tym, co się może stać."

Kryminał jest stworzony bez zarzutu. Poplątały, zawiły, szokujący, trzymający w napięciu. Pani Läckberg budowała atmosferę tak, aby czytelnik pozostał w niepewności aż do ostatnich stron. Świadomie mieszała mu w głowie, by nie był w stanie rozwikłać zagadki przed policją we Fjällbace. Bardzo podobało mi się to, iż autorka potrafiła stworzyć spójną całość, ale nie pozwoliła czytelnikowi odkryć wielkiej tajemnicy. Oczywiście każdy mógł mieć swoje przypuszczenia, ale zgaduję, że nie wszystkie były słuszne.

Pisarka również nie zawiodła mnie, jeśli chodzi o wielowątkowość w fabule. Nie skupiła się jedynie na kryminale, lecz również poruszyła inne, ważne tematy. Ciągnięta była sprawa przemocy w rodzinie, doszła walka o dzieci, brak pewności siebie, ciąża zwyczajnej kobiety, nieciekawi goście, kontakty rodzinne oraz wiara w Boga. Jestem tą osobą, która ubóstwia, gdy książka ma w sobie wiele przesłań, przekładów z prawdziwego życia. 

"Cisza, jaka zapada po bolesnych zwierzeniach, bywa trudna do udźwignięcia."

Niesamowicie spodobał mi się fakt, iż w tak skomplikowanej fabule pani Läckberg miała czas dorzucać momenty, które nadały lekkości pozycji. Ponadto niekiedy czytelnik mógł wybuchnąć śmiechem i zapomnieć o przerażającym morderstwie i porwaniu.

Pisarka również mnie nie zawiodła jeśli chodzi o bohaterów. Byli barwi, świetnie wykreowani, intrygujący czytelnika. Potrafili sprawiać pozory zwyczajnych, gdy prawda się różniła. Inni otwarcie okazywali, iż posiadają tajemnice, lecz wszelkie podejrzenia dotyczące takich właśnie postaci nie zawsze były słuszne. 

"Gra się takimi kartami, jakie się ma, nawet jeśli są kiepskie."

Język, jakim posługiwała się autorka, jest bez zarzutu. Przystępny, ciekawy, łatwy do przyswojenia. Dzięki lekkiemu piórowi pani Camilly książkę czyta się szybko.

"Kaznodzieja" to przyjemny kryminał, który może poszczycić się dobrze skonstruowanymi zagadkami i wielowątkowymi tematami poruszanymi w fabule. Pani Camilla stworzyła ciekawą pozycję, którą szczerze polecam wszystkim! Każdy od czasu do czasu powinien przeczytać coś takiego. 

"Nie ma nic gorszego od samotności we dwoje."

Za możliwość przeczytania "Kaznodziei" serdecznie dziękuję wydawnictwu Czarna Owca!

poniedziałek, 29 lipca 2013

Stosik #5

Witam w wakacje! :D
Nie wiem, jak Wam, ale mi ten miesiąc wolnego upłynął niesamowicie szybko. Wypady na miasto z przyjaciółmi, wyjazdy do rodziny na Mazurach, wylegiwanie się na plaży i krztuszenie się morską wodą tak mnie pochłonęły, że nie przeczytałam tyle, ile chciałam. Mimo to każdą chwilę, którą spędzam w domu, staram się przeznaczyć na czytanie. Ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy: w taką słoneczną pogodę aż żal siedzieć w domu, nawet czytając. Dlatego w duchu modlę się o kilka deszczowych dni, bym mogła w spokoju poczytać te piękne książki, które zaraz Wam przedstawię :D Z tego stosiku jestem szczególnie dumna. Nie to, że jest to mój największy stosik, to jeszcze jaki! Tyle w nim cudnych pozycji, że aż sama sobie zazdroszczę! Oceńcie sami:


Stosik lewy od góry:

1. "Michael Vey. Więzień celi 25" Richard Paul Evans - od wychowawcy za b. dobre wyniki w nauce.
2. "Cień nocy" Andrea Cremer - wymiana na LC.
3. "Zaułek potworów" Kelley Armstrong, Kevin J. Anderson, Chelsea Cain i inni - wymiana na spotkaniu bloggerów w Sopocie.
4. "Karminowy szal" Joanna M. Chmielewska - wygrane w losowaniu na spotkaniu bloggerów.
5. "Klątwa Magdaleny" F.G. Cottam - wymiana na spotkaniu bloggerów.
6. "Pamiętam cię" Yrsa Sigurdardóttir - j.w. RECENZJA
7. "Nowa Ziemia" Julianna Baggott - upominek ze spotkania bloggerów.
8. "Kaznodzieja" Camilla Läckberg - od Czarnej Owcy.
9. "Przypływ" Cilla&Rolf Börjlind - j.w.

Stosik prawy od góry:

10. "52 powody, dla których nienawidzę mojego ojca" Jessica Brody - od Fabryki Słów. RECENZJA
11. "Wybrani" C.J. Daugherty - prezent urodzinowy.
12. "Odmieniec" Philippa Gregory - j.w.
13. "Sekret Julii" Tahereh Mafi - j.w.
14."Miasto popiołów" Cassandra Clare - j.w.
15. "Miasto kości" Cassandra Clare - j.w. RECENZJA
16. "Papierowe miasta" John Green - j.w.
17. "Niebo" Alexandra Adornetto - j.w.

Czytaliście którąś z tych pozycji? A może planujecie przeczytać? 

sobota, 27 lipca 2013

"Miasto kości" - Cassandra Clare

Rodzina to grupa społeczna, której ufamy najbardziej. Darzymy ich bezgranicznym zaufaniem, mówimy im wszystko, wiedząc, że nam pomogą. Wyciągną z kryzysu, który nas dopadł. Sądzimy, że wiemy o naszej rodzinie wszystko. Spędziliśmy z nimi całe życie, egzystując w przekonaniu, że nie ukrywają przed nami żadnych tajemnic. Lecz co jeśli oni jednak nie są z nami szczerzy? Jak się czuje ktoś, kto dowiedział się, że jego matka, osoba, która zawsze była obok, okazała się kłamcą? Taiła przed nim najważniejsze rzeczy i używała wszystkich możliwych sił, by ten ktoś zapomniał o dawnych czasach. O rzeczach, o których nie powinien pamiętać. Bycie okłamywanym to jedno, lecz bycie okłamywanym przez najbliższych, przez swoją rodzinę, to najgorsza rzecz, jaka może człowieka spotkać. To jak cios w serce.

"Ludzie zwykle płaczą nie wtedy, kiedy są zdenerwowani albo przestraszeni, tylko wtedy, gdy są sfrustrowani."

Clary to zwyczajna piętnastolatka, która pewnego niefortunnego dnia w klubie Pandemonium widzi coś, czego nikt inny nie dostrzega. Dziewczyna ujrzała tajemniczych ludzi, którzy stali nad zakrwawionym chłopakiem. Chciała mu pomóc, lecz szybko jednak okazało się, że to nie są zwyczajni ludzie. Dziewczyna później ponownie widziała kogoś, kogo nie powinna. Cały świat przewrócił się jej do góry nogami, gdy jej matka została zaatakowana i porwana. Ciosem dla piętnastolatki był fakt, iż mama ukrywała przed nią ogromny sekret. Wtedy Clary wkroczyła w świat Nocnych Łowców. 

Cassandra Clare to powszechnie znana twórczyni serii Dary Anioła, które zdobyły wielką popularność wśród czytelników. Czterdziestoletnia pisarka napisała pierwszą część bestsellerowego cyklu w 2007 roku. Na podstawie "Miasta kości" powstała ekranizacja wyreżyserowana przez Haralda Zwarta, która swoją premierę ma w sierpniu. Dlaczego sięgnęłam po tę pozycję? Chciałam zobaczyć, jaki jest fenomen tej książki (jak również zrozumieć, czemu Emcia tak bardzo narzekała na tę książkę i dlaczego Gabrysia tak poganiała mnie do jej przeczytania). Chciałam zrozumieć dlaczego tyle ludzi pokochało tę serię. No i zrozumiałam.

"Sarkazm to ostatnia deska ratunku dla osób o upośledzonej wyobraźni."

Pani Clare zadziwiająco dobrze stworzyła świat Przyziemnych, Podziemnym, demonów i Nocnych Łowców.
Bardzo podobały mi się wszelkie oryginalne pomysły, które pisarka wplotła w fabułę. Z powszechnie znanych istot, stworzyła coś niesamowicie ciekawego, wybijającego się spośród innych powieści tego gatunku. Trzeba przyznać, że o demonach, wampirach, wilkołakach, jest naprawdę mnóstwo książek, lecz ta ma w sobie to 'coś'.

Ogromnym plusem tej powieści jest humor. Nie przypominam sobie, by był choć jeden rozdział, który by mnie nie rozbawił. W każdą sytuację pisarka potrafiła wpleść jakiś zabawny motyw. Nie pochłonęła jej ogromna powaga sytuacji i wszystkie zmartwienia bohaterów. Ironiczne teksty, zabawne docinki, sarkastyczne stwierdzenia, to tylko jeden z wielu powodów, dla których pokochałam tę książkę. 

"Tylko ludzie pozbawieni celu są nieszczęśliwi."

Pomimo iż ta pozycja ma ponad pięćset stron, czyta się ją niewiarygodnie szybko. Wszystko to dzięki nieprzerwanej akcji, która niezmiernie ciekawi czytelnika. Opisy walki, zmagań głównych bohaterów są naprawdę dobrze skrojone, jasne i trzymające w napięciu. 

Bohaterzy są dobrze wykreowani. Wyraziści, ciekawi i oryginalni. Główna bohaterka to normalna nastolatka, która nie irytuje czytelnika. Nie zgrywa również nie wiadomo jakiego bohatera, jak się dzieje w wielu innych książkach z gatunku PR czy fantasy. Jace to postać, którą nie można nie polubić. Wnosi wiele do powieści. Niesamowicie intryguje czytelnika. 

"[...] kochać to niszczyć i że być kochanym to znaczy zostać zniszczonym."

Wątek miłosny to jedyna rzecz, do której miałam wątpliwości. Autorka starała się, by nie przesłonił on pierwotnego planu książki, i to jej się udało. Ale miałam wrażenie, że było go trochę za mało. Wydawał mi się lekko niedopracowany. W całość dodany został również trójkącik miłosny, lecz on okazał się stanowczo inny niż w książkach, w których do tej pory się pojawiał. No cóż, mam nadzieję, że pani Cassandra dopracuje wątek miłosny w następnych częściach.

Język jest bez zarzutu. Przystępny, bez dużej liczby kolokwializmu czy też wulgaryzmów. Przeznaczony zdecydowanie dla młodzieży, która powinna bez problemu odnaleźć się w tej książce.

Komu polecam "Miasto kości"? Wszystkim, którzy lubią ciekawe książki o nadprzyrodzonych rzeczach i którzy uwielbiają się pośmiać podczas czytania. Dzieło pani Clare to intrygująca powieść, która pochłonie czytelnika już od pierwszy stron. Polecam!

"Nie możesz ratować innych, dopóki nie uratujesz siebie."

poniedziałek, 22 lipca 2013

"Pamiętam cię" - Yrsa Sigurdardóttir

Śmierć jest bolesna. Nie tylko dla tych, co umierają lecz również dla tych, którym odeszła bliska osoba. Śmiem twierdzić, iż bardziej cierpią ci, którym umarł ukochany człowiek. Troszkę łatwiej pogodzić się ze śmiercią osoby, która już swoje przeżyła bądź, która poważnie chorowała. Lecz czym jest utrata dziecka? Niewinnego stworzonka, które cieszyło się beztroskim życiem, nic jeszcze nie rozumiejąc. Co czuje rodzic, którego mała pociacha odeszła bądź zaginęła? Nie ma żadnego, absolutnie żadnego usprawiedliwienia, gdy okrutny los, śmierć z kosą, przychodzą i zabierają dziecko. W takich chwilach, rodzice przeżywają piekło.Wiele małżeństw się rozpada. Już mogą nigdy nie być tacy, jak dawniej. Owszem, można pocieszyć pokrzywdzonych przez życie słowami "To musiało się stać. Teraz jest twojemu dziecku lepiej tam, gdzie się znajduje". Ale to są tylko puste słowa. Słowa, które nie uleczą tęsknoty, dziury w sercu, poczucia niesprawiedliwości. Na śmierć nie ma lekarstwa, nie ma pocieszających słów. Śmierć jest bolesna. Dla wszystkich.

"Sądził, że człowiek sam nie musi dotknąć piekła, by móc wyrazić swoje współczucie temu, kto się tam znalazł."

Grupa przyjaciół postanowiła odremontować stary, opuszczony dom na niezaludnionej wyspie. Mieli świetny plan na przyszłość, chcieli wynajmować ludziom pokoje, rozpocząć owocny biznes. Jednak okazuje się, że oni nie są sami na wyspie. Słyszą dziwne, niewyjaśnione odgłosy. Wszystko ulega zmianie, gdy młodzi widzą samotne dziecko. Chłopczyk jednak nie jest zwyczajnym dzieckiem. W czasie gdy grupa przyjaciół przeżywa koszmar, Freyr, psychiatra pomaga policjantom wyjaśnić włamanie do przedszkola. W całą sprawę, jest zamieszany jego mały synek Benni, który zaginął trzy lata temu...

Yrsa Sigurdardóttir to islandzka pisarka, absolwentka inżynierii budowlanej na Uniwersytecie Islandzkim.W Islandii Yrsa uchodzi za królową skandynawskiego kryminału. Dlaczego sięgnęłam po jej książkę? Miałam po prostu chęć na dreszczyk emocji, chciałam w końcu przeczytać jakiś porządny horror. Czy "Pamiętam cię" spełniło moje oczekiwania?

"Jeśli człowiek chce, aby wybrano konkretne rozwiązanie, nie powinien podsuwać dwóch."

Dzieło pani Yrsy jest podzielone na dwa opowiadania: kryminał oraz opowieść, która od początku wieje grozą. Przyznam, iż kryminał wyszedł pisarce świetnie. Wszelkie dochodzenia, zagadki bardzo wciągają i sprawiają, iż czytelnik stara się rozwikłać tajemnice włamania i zaginięcia. Bardzo lubię kryminały, więc czytając tę książkę, byłam spełniona. Lecz nie mogę powiedzieć, że druga historia, która od samego początku budziła strach, spełniła moje oczekiwania. Owszem, atmosfera napięta, w każdej chwili można było się spodziewać czegoś niepokojącego, ale nie mogę rzec, iż liczyłam na coś takiego. Spodziewałam się czegoś naprawdę przerażającego, a otrzymałam jedynie krótkie chwile grozy. Wyrażę się tak: za mało horroru w tym horrorze.

Bardzo podobało mi się to, iż autorka poruszyła ważny i trudny temat jakim jest śmierć i zaginięcie. Świetnie opisała uczucia rodzica, który stracił dziecko. Podzieliła swoje spostrzeżenia na dwa punkty widzenia: psychologiczny jak i normalny, ludzki. Poza tym w fabułę były wplecione intrygi, zdrady oraz problemy finansowe. Czasami lubię wielowątkowość w książkach.

Bohaterzy byli zadziwiająco dobrze wykreowani. Każdy miał swoją tajemnice, każdy knuł i zdradzał. Prawie każdy... Byłam pod wrażeniem tylu przeróżnych charakterów. Pisarka pozwoliła czytelnikowi dogłębnie poznawać poszczególnych bohaterów, by ich zrozumieć i poczuć ich ból. Natomiast inne postacie zostały stworzone po to, by nas zszokować i wzbudzić niedowierzanie.

"Kiedy ludzie umierają, nie rozliczywszy się z życia, utykają między światami. Nie przechodzą na następny stopień egzystencji, bo nadal są zbyt związani z tymi, których tu pozostawili, i chcą, aby sprawiedliwości stało się zadość albo żeby dokonano rozliczenia."

Język, jakim posługuje się pani Yrsa nie jest do końca prosty. Przeznaczony raczej dla dorosłych. Przez niezbyt przystępny język, książkę czytało nie czytało mi się za szybko. Dorośli jednak powinni wczuć się w tę pozycję i nie mieć najmniejszych problemów.

Wyżej pisałam, iż nie bywałam naprawdę przerażona. To nie do końca prawda. W końcówce książki pisarka sprawiła, iż odebrało mi mowę i czytałam tylko w świetle dziennym. Broń Boże po nocy. Wielki plus za zaskoczenie i odkrycie wszystkich tajemnic, których sama bym w życiu nie odkryła. 

"Pamiętam cię" to świetny kryminał, lecz nie do końca fenomenalny horror. Niemniej porusza ważne tematy i zmusza do refleksji. Polecam tę pozycję osobom, które lubią czuć dreszczyk napięcia i uwielbiają dobrze skrojone zagadki. 

"Czy zawsze tak jest, że kiedyś człowiek zrobi coś złego, to potem to się na nim mści?"

poniedziałek, 15 lipca 2013

"52 powody, dla których nienawidzę mojego ojca" - Jessica Brody

Pieniądze są niezwykle istotne w dzisiejszych czasach. Dzięki nim możemy opłacić czynsz, kupić jedzenie, zaopatrzyć siebie bądź swój dom w potrzebne rzeczy. Gdy mamy stały dochód i przez cały czas zapełnione konto, nie musimy się o nic martwić. Nie musimy żyć w strachu, że któregoś dnia czegoś nam zabraknie i będziemy musieli iść żebrać na ulicy. Jednak pieniądze nie są w stanie dać wszystkiego. Nie dadzą miłość, zrozumienia, ciepła, wiary, prawdziwej rodziny. Czyli wychodzi na to, iż majątek nie daje tego, co najważniejsze. Możemy pływać w kasie, kupować wszystko, czego dusza zapragnie, ale mimo to wciąż możemy być nieszczęśliwi. Są ważniejsze rzeczy, niż uczucie sytości, świadomość swojej nieskazitelnej, dopiero co wystylizowanej fryzury i wygody markowych ciuchów, gdy naokoło nas panuje chłód. Pieniądze są w stanie dać wszystko, poza jednym: prawdziwym szczęściem.

"Co za głupota oczekiwać zmian. Sądzić, że w miejscu typowej, wieloletniej pustki cokolwiek magicznie się pojawi."


Lexington Larrabee to rozpuszczona, sławna nastolatka, która ma wszystko, czego chce za pstryknięciem palca. Mieszka w pięknej willi, chodzi na mnóstwo szalonych imprez wśród innych gwiazd, jeździ najlepszymi samochodami i robi, co żywnie jej się podoba. Wszystko jednak się kończy, gdy pijana Lexi wjeżdża samochodem w sklep spożywczy. Apodyktyczny, zimny ojciec, którego życiowym priorytetem jest dobre imię firmy i zarabianie milionów, postanawia wziąć się za swoją córkę, którą rzadko widuje. Każe jej przepracować 52 tygodnie na najróżniejszych stanowiskach i dopiero po ukończeniu każdej pracy z satysfakcjonującym dla ojca wynikiem, młoda dziewczyna dostanie dwadzieścia pięć milionów z funduszu powierniczego. Dla osiemnastolatki zaczął się najtrudniejszy rok w jej życiu. Koniec wolności, a jej opiekunką okazał się zwykły lizus-stażysta, nie szczędzący złośliwości. 

"52 powody, dla których nienawidzę mojego ojca" to książka autorstwa Jessicy Brody. Młoda pisarka postanowiła stworzyć historię Kopciuszka napisaną od tyłu. Jak udało jej się wcielić w życie ten pomysł? Według mnie wyśmienicie!

Pierwsze, co rzuca się w oczy, to humor. Pani Brody stworzyła niesamowicie zabawną powieść. Każdy rozdział potrafił obudzić w czytelniku niekontrolowaną salwę śmiechu. Sarkazmy, ironie oraz spontaniczne, szczere zdania, to zdecydowanie mocna strona tej książki. Przez ponad czterysta stron, nie zdołała się przebić nuda. Każdy rozdział intrygował i wciągał tak bardzo, że nim się obejrzymy jest środek nocy i trzeba iść spać.

"Bo prościej jest ulec, niż walczyć z kimś, kto nigdy nie przegrywa. Łatwiej ustąpić, niż uderzać pięściami w kamienny mur."

Pisarka poruszyła w tej powieści również ważne tematy, jak chłód rodzinny, brak poczucia bezpieczeństwa,
zaniedbanie dziecka, śmierć, zmieniająca wszystko i brak wiary. Pomiędzy zabawnymi zdarzeniami, zostały wplecione trudne tematy, które w XXI wieku zdarzają się zdecydowanie zbyt często. Ponadto autorka pokazała nam świat z drugiej strony. Jak odbiera wszystko osoba bogata, nienauczona prawdziwego życia i podstawowych czynności. Wszystko, co dla mnie, było oczywiste, dla głównej bohaterki było zagadką, którą mógł rozwiązać tylko internet.

Zafascynowała mnie lekkość wplecenia wątku miłosnego w fabułę. Absolutnie nie przesłaniał pierwszorzędnego przekazu książki. Był delikatnie dodawany w niektóre rozdziały, budził się stopniowo, ciekawie i był dość specyficzny. Te cechy właśnie sprawiały, iż czytelnik wykazywał się wielkim zainteresowaniem. 

Bohaterzy byli naprawdę dobrze wykreowani. Najbardziej jednak intrygowała mnie główna bohaterka. Pomimo jej rozpuszczonej, niedojrzałej i egoistycznej naturze nie zirytowała mnie ani razu (co się zdarza naprawdę rzadko!). Ciekawiło mnie myślenie Lexi i bardzo szybko zrozumiałam, co skłoniło tak młodą dziewczynę, do takiego postępowania. Dzięki umiejętnością pisarki doskonale wczułam się w jej sytuację rodzinną. Wybuchowa natura dziewczyny niekiedy mnie rozbawiała i co rusz zyskiwała większą część mojej sympatii. Zmiana, jaka zachodziła w głównej bohaterce, sprawiała, że czytelnik chciał więcej. Lizus-stażysta, a zarazem opiekun Lexington, Luke, również mnie ciekawił. Był osobą poważną, niekiedy ironiczną, twardo stąpającą po ziemi. Bardzo lubiłam jego towarzystwo.

"Gdy nikogo do siebie nie dopuszczasz, nie ma szans, byś został skrzywdzony. Jeśli nigdy nikogo nie darzysz miłością, nikt nie umrze, zabierając ze sobą ułamek twego serca."

Styl, jakim posługuje się Jessica Brody jest niezwykle łatwy i przyjemny. Zdecydowanie współczesny, co sprawiło, że mi, jako wychowance dwudziestego pierwszego wieku, książkę czytało się niesamowicie szybciutko. Pisarka dała książce szczyptę wulgaryzmu, ale były to nikłe chwile, które nadały tej pozycji wiarygodności. 

"52 powody, dla których nienawidzę mojego ojca" to książka niezwykle lekka, aczkolwiek poruszająca trudniejsze tematy. Dzieło pani Jessicy wciąga już od pierwszy stron i powoduje, że przez kilka godzin w pełni żyjemy w intrygującym świecie fotoreporterów, bogactwie, wspomnieniach z trudnego dzieciństwa i zabawnych zdarzeniach. Humor to rzecz, którą bezprecedensowo można znaleźć w tej książce. Zdecydowanie polecam Wam tę pozycję. Jest godna uwagi!

"Bo czy wiadomości od losu nie powinny być jasne i zrozumiałe?"

niedziela, 14 lipca 2013

"Anioł" - Dorotea de Spirito

Niektórzy ludzie pragną wtopić się w tłum, nie chcą się wyróżniać, nie chcą, by ktokolwiek patrzał na nich podejrzliwie, przylepił etykietkę. Lecz czy niczym nie wyróżnianie się jest dobrym wyjściem? Być takim, jak inni. Być jednym z wielu. Czy chcemy tworzyć jedną wielką grupę jednej osobowości, czy stać się niezależną jednostką? Być normalnym, czy wyjątkowym? Tego jednak się nie wybiera. Rodzisz się z określonym charakterem i to on zdecyduje, czy będziesz się wyróżniać, czy nie. Jednak mimo wszystko jesteś wyjątkowy. Czy będziesz budził kontrowersje, czy nie. Bowiem każdy człowiek jest wyjątkowy, niepowtarzalny. A więc może w głębi duszy żaden z nas nigdzie nie pasuje? Na zewnątrz staramy się wtopić w tłum: przyjaciół, rodziny, kolegów biznesowych. A tak na prawdę nie pasujemy do nich, bo oni wszyscy są różni, nie są tacy sami, jak Ty. Ale pragniesz przynależeć do nich i ukrywasz swoją prawdziwość, swój sposób myślenia. Sztuką jest stworzyć swoją własną, jednoosobową grupę. Być takim, jakim się jest naprawdę. Nie zmieniać swojego prawdziwego jestestwa. Być sobą w każdym możliwym znaczeniu tego słowa.

"To normalne, że ludzie starają się każdemu przylepić etykietkę. Robią to ze strachu."

Victtoria żyje wśród aniołów. Jej rodzina, przyjaciele są istotami niebiańskimi. Anioły jednak żyją w mieście śmiertelników. Vichi, która urodziła się w rodzinie aniołów, jest inna. Nie ma skrzydeł. Nie pasuje ani do normalnych ludzi, ani do niezwykłych istot. Wiele osób patrzy na nią podejrzliwie. Siedemnastolatka boi się nigdy nie zakochać, bo do kogo anioł bez skrzydeł może pasować? Wszystko się zmienia, gdy niezdarna nastolatka o mało nie potrąca tajemniczego, jasnowłosego chłopaka na skuterze. Od tamtej pory Victtoria wiele razy spotyka przystojnego Guglielma i zakochuje się. Ale wiele rzeczy jest zatajonych, niedopowiedzianych...

"Anioł" to dzieło osiemnastoletniej mieszkanki Włoszech, która zadebiutowała w 2008 roku książką o grupie Tokio Hotel. Szczerze mówiąc, gdy sięgałam po tę pozycję, byłam podekscytowana. Moja przyjaciółka, która czytała "Anioła" poleciła mi tę książkę i ostrzegała, że moje łzy się poleją. Niestety nie wiem, czy to moja koleżanka za szybko się wzrusza, czy to ja nie mam serca, ale moje oczy pozostały suche do końca. Niemniej jednak książka bardzo mi się podobała. Dlaczego?

"Ludzie mówią, że miłość jest aniołem. Miłość nie może być aniołem: sprowadza cierpienie, sprowadza płacz. Sprawia, że ma się ochotę mordować. Jak coś tak destrukcyjnego może być aniołem? Coś tak niebezpiecznego, niepewnego, zdradliwego i podłego. Miłość nie jest aniołem - wręcz przeciwnie, jest demonem, pięknym i uwodzicielskim, ale jednak demonem. O czarnych skrzydłach ochlapanych krwią."

Pomysł na książkę, trzeba przyznać, nie jest oryginalny. Ile było już paranormali o aniołach? Mnóstwo. A
więc czy można się jeszcze spodziewać czegoś, co wybije się spośród innych książek o tej tematyce? Pewnie tak, spodziewać można się wszystkiego, ale nie jestem pewna, czy "Anioł" w jakikolwiek sposób się wybił. Jednak bardzo podobał mi się sposób wykonania pomysłu o aniele bez skrzydeł. 

Wątek miłosny był ciekawy, aczkolwiek nie przesłaniał całej fabuły. Miłość głównej bohaterki grała istotną rolę w całości, lecz autorka potrafiła rozgraniczać. Pisarka poruszała w tej powieści również inne ważne tematy: przyjaźń, wyobcowanie, zasady, a nawet nękanie - choć w nikłym stopniu. 

Bohaterzy nie byli raczej zadziwiająco dobrze wykreowani. Ciekawili, nie irytowali, ale niestety nie wyróżniali się niczym. Victtoria szybko zyskała moją sympatię, niekiedy potrafiła mnie nawet rozbawić, Guglielmo również mnie intrygował i lubiłam jego towarzystwo. Najlepsi przyjaciele głównej bohaterki również byli interesujący i potrafili zabawić czytelnika.

"[...] myśl, póki pozostaje myślą, można ukryć wśród innych myśli, nawet przed samym sobą. Kiedy już się ją wypowie i zaakceptuje, w jakiś sposób nadaje się jej rzeczywisty wymiar i trzeba się z nią zmierzyć."

Język, jakim posługuje się pisarka jest przyjemny i łatwy. Bardzo podobały mi się niezmiernie plastyczne opisy uczuć, były rzeczywiste i niesamowicie przemyślane. Styl pani Dorotei zyskał moje uznanie. Kolejna rzecz, która podbiła moje serce, to mnóstwo cytatów, które wychwyciłam w tej pozycji. Po prostu mądrość płynęła na każdej stronie. Przyznam, iż nie spodziewałam się tego po takiej lekkiej, młodzieżowej książce. 

"Anioł" to ciekawa i lekka lektura na jeden wieczór. Dzieło pani Dorotei sprawi, iż czytelnik zapomni o rutynie codzienności i przeżyje zakazaną miłość dwóch młodych ludzi. "Anioł" jest raczej książką przeznaczoną dla młodszej młodzieży, choć nie zaprzeczam: starsi również mogą zaciekawić się tą pozycją.

"Nigdy, nigdy nie żałuj, że zrobiłaś cokolwiek, jeśli robiąc to, byłaś szczęśliwa."

środa, 10 lipca 2013

"Sztuka uprawiania róż z kolcami" - Margaret Dilloway

Czym jest choroba? Bólem, problemem, walką, niepewnością. Przez chorobę człowiek się zmienia. Zaczyna inaczej patrzeć na świat, inaczej odbierać różne bodźce. Poglądy osoby, która zachorowała zmieniają się diametralnie. Ofiara choroby może stać się smutna, zgorzkniała, poważna, stracić wiarę bądź chęć życia. I jedyną myślą, która ją pocieszy jest świadomość, że pewnego dnia to się skończy, że pewnego dnia zaśnie i nareszcie doświadczy ukojenia wiecznego. Lecz istnieją również chorzy ludzie, którzy mają wiarę, którzy walczą mimo wszystko, którzy pragną żyć, bo mają swój cel w życiu, bliskich, pasję. Choroba potrafi podzielić ludzi na dwa typy: tych, co się nie poddają, i tych, co stracili wiarę już dawno i pozwalają, by nieszczęście, jakie ich spotkało, robiło swoje, bo im już nie zależy. Wielką sztuką i siłą jest walczyć z chorobą do końca. Nie poddawać się, bo życie jest tego warte.

"Jeśli jest się cierpliwym i wierzy się w to, że wszystko może się zmienić na lepsze, na pewno kiedyś nadejdą lepsze czasy."

Galilee jest nauczycielką biologii, która od dzieciństwa przewlekle choruje na nerki. Przez ciągłe operacje i kilkuletnie dializy kobieta stała się zgorzkniała, wszystko ją irytuje i we wszystkich ludziach widzi wrogów. Jedyna rzecz, która pozwala jej zapomnieć o chorobie i być chociaż przez chwilę szczęśliwą to róże. Gal hoduje swoje własne odmiany róż, stara się by były one piękne i pokłada w nich wielkie nadzieje. Trzydziestosześcioletnia nauczycielka pragnie, by jej najpiękniejszy kwiat wygrała konkurs i miał miejsce w ogrodach testowych. Podczas gdy życie toczy się swoim własnym, nieciekawym torem, niespodziewanie pod opiekę Gal ląduje jej siostrzenica Riley. Zgorzkniała kobieta musi poradzić sobie z burzą hormonów i może wówczas ujrzy, iż świat nie jest taki okrutny.

W "Sztuce uprawiania róż z kolcami" niezmiernie spodobało mi się to, jak pisarka opisuje chorobę głównej bohaterki. Jak plastycznie opisuje jej spostrzeżenia, myśli, czy obawy. Byłam pod wrażeniem, tak rzeczywistych uczuć chorej kobiety. Podczas czytania czułam, jakby te wszystkie kłopoty z nerkami, zamieszanie z dializami, działy się tuż obok mnie. To niesamowite jak autorka urzeczywistniła trudną sytuacje zdrowotną nauczycielki biologii.

"Czasami człowiekowi wydaje się, że ma wszystko. A potem się okazuje, że ta druga osoba myśli zupełnie inaczej."

Kolejna rzecz, która mnie zachwyciła to to, iż pisarka poruszyła nie tylko trudny temat choroby, ale również więzów rodzinnych. Osoby nie tylko chorej, ale również kogoś, kto jest zdrowy, lecz musi uczestniczyć w całym zamieszaniu. Kogoś, kto żyje w cieniu biedniejszej, chorowitej bliskiej osoby. Zachwyciło mnie to, iż poruszony był temat kogoś, kto musi patrzeć na chorą. Ta pozycja pokazuje nie tylko świat osoby, która przeżywa chorobę, ale również ludzi, którzy egzystują z kimś chorym.

Pani Margaret Dilloway świetnie opisała pasję Gal. Między rozdziałami umieszczała krótkie notki o różach i z zapałem uwieczniała na papierze wszelkie krzyżówki róż, nie nudząc przy tym czytelnika. Od razu widać, iż pisarka zgłębiła tajemnice hodowli i pielęgnacji róż na rzecz tej pozycji. 

Bohaterzy są bardzo ludzcy. Prawdziwi. Posiadają swoje wady i zalety. Są zwykłymi ludźmi, których przeniesiono na kartki papieru i wpleciono w zupełnie inna historię. Galilee jest poważną i stanowczą kobietą, która wiele doświadczyła. Od samego początku główna bohaterka zyskała moją sympatię. Bardzo podobał mi się jej sposób myślenia. Riley to typowa nastolatka, która również nie miała w życiu łatwo. Siostra Gal, a matka Riley, Becky była nieodpowiedzialna i nie szczędziła sobie różnych rzeczy. To ona przez całe życie żyła w cieniu swojej chorej siostry.

"Mówi się, że poczucie szczęścia jest dokładną odwrotnością inteligencji."

Styl jakim posługuje się autorka książki, jest przystępny. Dzięki łatwemu językowi i krótkim rozdziałom książkę czyta się naprawdę szybko. Pisarka unikała w swej powieści kolokwializmu i wulgaryzmów, co cenię, gdyż bardzo trudno znaleźć w dzisiejszych czasach książkę, która unika bezczelnych odzywek i przekleństw.

Bardzo podobał mi się przekaz tej powieści. Udowodnił, że nawet w trudnych sytuacjach, gdy cierpienie i ból nie dają o sobie zapomnieć, warto walczyć i pozytywnie myśleć. Nawet będąc chorą osobą należy cieszyć się życiem i spełniać swoje marzenia, dążyć do realizacji swoich celów.

"Sztuka uprawiania róż z kolcami" to prawdziwa powieść, która poruszy czytelnika i pokaże jakie może być życie kogoś, komu się nie poszczęściło. Ta książka pokaże czytelnikowi czym jest walka, wiara i nadzieja na lepsze dni. Czym jest realizowanie swoich marzeń i rozwijanie swoich pasji. Serdecznie polecam Wam tę powieść.

"Nigdy nie można mieć pewności w życiu. W żadnej sprawie."

Za możliwość przeczytania książki "Sztuka uprawiania róż z kolcami" serdecznie dziękuję wydawnictwu M!

poniedziałek, 1 lipca 2013

"W szpilkach od Manolo" - Agnieszka Lingas-Łoniewska

Każda kobieta marzy o miłości. W każdej pani w końcu budzi się chęć posiadania tego jedynego, który kochałby ją całym sercem i zawsze przy niej był. Mężczyzn można mieć sporo, ale bardzo trudno jest znaleźć taką osobę, z którą chcemy dzielić swój świat. Po związkach, w których byliśmy ofiarami miłości, nie chcemy już ponownie się angażować, podchodzimy z pewnym dystansem do innych. Nosimy w sobie bagaż wspomnień, których nie da się wymazać. Co robi kobieta, która była raniona wiele razy przez mężczyzn? W wielu przypadkach zajmuje się karierą, przyjaciółkami i swoją pasją. Jest przekonana, że jeżeli ponownie będzie miała stworzyć związek, zrobi to dojrzalsza już o nowe doświadczenia. Lecz życie kołem się toczy i nie zawsze jesteśmy w stanie wszystkiemu zapobiec, wszystkiego przewidzieć...

"Bogata wyobraźnia i dobra pamięć nie zawsze są błogosławieństwem."

Liliana jest silną, niezależną kobietą. Ma dobrze płatną pracę, w której świetnie się spisuje, lecz która jej nie satysfakcjonuje. Ma przyjaciółki, na których może polegać. Ma własne mieszkanie, dobry samochód, kotki i pasje. Czego jej brakuje? Faceta. Mama bez przerwy próbuje zeswatać swoją trzydziestopięcioletnią córkę, która w jej mniemaniu powinna już dawno założyć rodzinę. Lilka jednak po wielu nieudanych związkach, ma świadomość, że znalezienie odpowiedniej partii jest trudne. Również mało jest mężczyzn, którzy swoim temperamentem dorównaliby Lilianie. Lecz, gdy pewien niebieskooki mężczyzna zajmuje jej miejsce na parkingu wszystko się zmienia. Kobieta czuje niesamowite przyciąganie do Michała, jego charakter oraz niekiedy złośliwe poczucie humoru, sprawiają, iż Lilia popada w wir szaleńczej miłości. Jednak niespodziewane przybycie Michała do jej firmy ma drugie dno.

"W szpilkach od Manolo" to moje pierwsze spotkanie z pisarką Agnieszką Lingas-Łoniewską. Wiele słyszałam na temat tej autorki i przyznam, iż bardzo ciekawiła mnie jej twórczość. Byłam niesamowicie zadowolona, że książka pani Agnieszki znalazła się w moich rączkach i miałam okazję ją przeczytać. Spodobało mi się? I to jeszcze jak!

Zacznijmy od tego, co widać już na pierwszych stronach: humor! Podczas każdego rozdziału na moich ustach widniał uśmiech. Pani Lingas-Łoniewska wiele razy rozbawiała mnie ciekawymi dialogami oraz niecodziennie lekkimi opisami jak i przemyśleniami głównej bohaterki. Bardzo lubię humor w książkach, a podczas czytania tej pozycji uśmieszek wręcz nie schodził mi z twarzy!  

Spodobało mi się to, w jaki sposób pisarka wszystko opisuje. W tej książce nie ma miejsca na nudę. Każda strona ciekawi i budzi chęć poznania dalszych losów głównej bohaterki. W życiu Liliany cały czas coś się dzieje. Wypady do klubu, spotkania z przyjaciółmi, skradzione, pełne namiętności chwile z Michałem oraz tajemnicza praca obiektu westchnień głównej postaci porządnie wciągają czytelnika, nie pozwalając mu oderwać się od książki.

"Na mnie się nie złości, mnie się wielbi!"

Mile zdziwiła mnie nutka kryminału w tej powieści. Wątek sensacyjny okazał się tutaj bardzo subtelny, ledwie zauważalny, rozbudzony dopiero w ostatnich stronach książki. Uważam, że pisarka bardzo dobrze wplątała w komedię romantyczną kryminał, który dodał powagi książce. Bardzo spodobał mi się ten zabieg.

Bohaterzy są naprawdę ciekawi. Liliana od razu zyskała moją sympatię swoim temperamentem. Była silna, niezależna, stanowcza i nie szczędziła niekiedy ostrego języka. Michał również mnie oczarował. Ciekawiła mnie tajemnica, którą skrywał. A jego charakter w połączeniu z usposobieniem Lilki okazało się wręcz mieszanką wybuchową, którą niesamowicie szybko i miło się czytało. Przyjaciółki trzydziestopięcioletniej kobiety również bawiły i interesowały.

Język, jakim posługuje się pisarka jest przystępny i miły. Dzięki płynności i lekkości tę pozycję czyta się bardzo szybko. Niekiedy jednak zdarzały się wulgaryzmy i kolokwializm, ale była to nikła dawka, która doprawiła tę pozycję. Dzięki pani Agnieszce odzyskałam wiarę w polskich pisarzy!

"W szpilkach od Manolo" to ciekawa i lekka komedia romantyczna, która przeplata się z wątkiem kryminalnym. Zdecydowanie polecam wszystkim tę książkę. Rozbawi i uwolni Was od nudnej rzeczywistości. 

"Pamiętaj, że czasami nic nie jest oczywiste. Nic nie jest takie, jakie się nam wydaje."

Za możliwość przeczytania "W szpilkach od Manolo" serdecznie dziękuję wydawnictwu Novae Res!

© Created Eternity, AllRightsReserved.

Designed by ScreenWritersArena