piątek, 13 marca 2015

"Miasto niebiańskiego ognia" - Cassandra Clare

Chyba w życiu każdego przyjdzie czas na to, aby zaryzykować. Postawić wszystko, co masz na jedną kartę, zrobić jeden krok, po którym nie będzie już powrotu do przeszłości, do tego, co było. Każdy prędzej czy później będzie musiał zaryzykować i zrobić coś, co odmieni jego życie na zawsze. A ryzykujemy wierząc, że trafimy do piękniejszego miejsca, znajdziemy się w lepszym punkcie naszego życia, ryzykujemy z wiarą, że warto. Ale gdybyśmy mieli pewność, że po podjęciu tej kulminacyjnej decyzji, nasze życie odmieni się na lepsze, nie nazywalibyśmy tego ryzykiem. Po zrobieniu drastycznego kroku w jedną stronę, wszystko może się rozpaść. Takim ryzykiem można nazwać wybór studiów, partnera życiowego, zorganizowanie wyjazdu w nieznane, wszystko. Ale gdy nadejdzie czas, aby zaryzykować, będziemy wiedzieli. I nadejdzie kilka dni, a może tylko sekund, aby podjąć ryzyko, albo zrezygnować.

"Bohaterami nie zawsze są ci, którzy wygrywają. Czasami są nimi, ci którzy przegrywają, ale nie poddają się i nadal walczą. To właśnie czyni ich bohaterami."

Niebiański ogień utknął w Jasie. Nikt nie wie, jak go stamtąd wydostać, nikt nie może mu w pełni wyjaśnić, jak go kontrolować. Nocni Łowcy mają wreszcie broń, która może pokonać Sebastiana, ale nie wiedzą, w jaki sposób jej użyć. Syn Valetine'a dobrze o tym wie, także nic nie hamuje go przed wcieleniem w życie swojego mrocznego planu. Rozpoczyna się wojna, z której najbliżsi nie wrócą żywi, która odbierze coś więcej niż życia, która podaruje przetrwałym, coś gorszego niż ból.

Ostatnia część Darów Anioła wciągnęła mnie już od samego prologu, który rozpoczyna mroczną serię zdarzeń. Wierzcie mi, gdy już przeczytacie pierwsze zdanie "Miasta niebiańskiego ognia", nie będziecie mogli przestać dopóki nie znajdziecie się na ostatniej stronie i nie będziecie smakować ostatniego słowa. Choć VI część przygód Clary i Jace'a ma ponad 700 stron, czytelnik wcale a wcale tego nie odczuwa, a wręcz śmiało stwierdzę, że pod koniec powieści żałuje, że to już koniec historii. Wciągająca, interesująca, to tylko dwa z wielu przymiotników świetnie opisujących najnowsze dzieło Clare.

"[...] lepiej być tym, który umiera, niż tym, który żyje dalej."

Można sądzić, że po tylu częściach pisarka już nie wymyśli niczego co mogłoby zachwycić, zadziwić czy też zszokować. Trochę się z tym zgadzam, a jednocześnie nie. Podczas czytania można było wyczuć, że niektóre rzeczy się powtarzają - sceny walki z czasem zlewają się w jedno, aczkolwiek sporo momentów, wymyślonych przez Cassie naprawdę wbija czytelnika w fotel. Nie raz byłam pod ogromnym wrażeniem jej pomysłu i rozwiązania trudnego dla bohaterów zadania. Nie mniej przyznam, że spodziewałam się czegoś więcej od zakończenia. W moim odczuciu Cassandra Clare jest osobą nieprzewidywalną i liczyłam na równie emocjonalny koniec, jaki znalazłam w Diabelskich Maszynach. Owszem, wzruszyłam się, ale nie do takiego stopnia, jak się spodziewałam. Możliwe, że dla wielu to pozytyw, ale oczekiwałam większej dawki emocji niż otrzymałam. 

Niesamowicie podobały mi się liczne nawiązania do Diabelskich Maszyn - przygód Tessy i Jamesa. Pokazuje to na jak wielką skalę rozrysowany i zobrazowany jest świat Podziemia i Nocnych Łowców. Odkrywając kolejne powiązania, niewidzialne linie łączące bohaterów, wydrążone wcześniej dróżki, którymi podążają kolejne pokolenia - to naprawdę budzi podziw. Szerokość skrojonej intrygi, pole, jakie obejmuje pomysł Cassandry, tego można jej zdecydowanie pogratulować. 

"Miasto niebiańskiego ognia" to świetne zwieńczenie serii. Pozostawia po sobie miłe wspomnienia, których nikt nam nie zabierze. I choć nie jest to moja ulubiona seria, którą ubóstwiam całym swoim jestestwem, bardzo ją lubię i zamierzam często wracać do niej pamięcią. Przygody Clary, Jace'a, Simona, Izzy oraz Aleca będę polecała wielu osobom, bo naprawdę warto poznać demony i Nocnych Łowców, Idris i pakty Podziemnych.

"Wszyscy jesteśmy tym, co pamiętamy. Składamy się z nadziei i lęków tych, którzy nas kochają. Póki istnieje miłość i pamięć, nie ma prawdziwej straty."

11 komentarzy:

  1. Druga część stoi od dawna na półce i jakoś mnie do niej nie ciągnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam tego cyklu, ale ostrzę sobie pazurki na ta autorkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety mnie ostatni tom mocno rozczarowała. Miałam chyba zbyt duże oczekiwana :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Od dawna planuję zaczęcie swojej przygody z tą serią, ale ciągle jakoś mi nie po drodze... W końcu na pewno się za nią wezmę - tylko ciężko wysupłać czasu, bo mam mnóstwo innych książek w planach. Ot, dylematy. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatni tom był beznadziejny. Pierwsze trzy napradę okej, potem posiom drastycznie spadl, ale w końcu to Clare, czytało się... Przy tej cegle nie mogłam wytrzymać. Marzyłam o tym, żeby ją skończyć. Beznadziejnie, zbyt ulgowo i źle Clare to wymyśliła.

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie jestem w trakcie przypominania sobie poprzednich części, bo wstyd się przyznawać, ale zupełnie zapomniałam co działo się w "Mieście upadłych aniołów" i "Mieście zagubionych dusz". Ale już nie mogę się doczekać kiedy przeczytam zakończenie jednej z moich ukochanych serii.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciągle nie mogę znaleźć chwili dla tej serii...

    OdpowiedzUsuń
  8. kulminacyjna decyzja XD
    eeee, zdecydowanie nie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę koniecznie zacząć czytać ostatnią część :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mimo, że książka podobała Ci się, nie zamierzam jej czytać.

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam ''Dary Anioła'' i mi też się podoba ta część. Clare ładnie pożegnała się z czytelnikami tej serii. A ''Diabelskie Maszyny'' muszę w końcu przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń

© Created Eternity, AllRightsReserved.

Designed by ScreenWritersArena