sobota, 14 września 2013

"Baśniarz" - Antonia Michaelis

Czy nigdy nie wyobrażaliśmy sobie innej rzeczywistości? Innego życia, innych zdarzeń, które by nam się przytrafiły? Nie zdarzało się Wam zamykać oczu i pod powiekami widzieć siebie w innej historii? Innej bajce. Zapomnieć o przyziemności, uciec daleko w równoległy świat, gdzie wszystkie Wasze marzenia się spełniły, gdzie macie wszystko, czego zawsze pragnęliście. Tworzyć swoją własną baśń, gdzie wszystko jest możliwe, gdzie świat jest podzielony na dobro i zło. Gdzie wszystko jest czarno-białe. Niektórzy piszą w głowach historię, której nikomu nigdy nie opowiedzą, w której jest tak, jak zawsze chcieliśmy, aby było. Lecz realność nigdy nie jest taka, jak baśń. Nic nie jest czarno-białe, łatwe. W rzeczywistości nie znamy prawdziwych zamiarów ludzi, a los może rzucać nam kłody pod nogi. Więc może jednak warto oderwać się na chwilę od normalnego życia, uciec w świat własnej baśni, którą tworzy nasza wyobraźnia, nasza dusza. Lecz trzeba pilnować, by granica pomiędzy baśnią a życiem się nie zatarła... 

"Można uciekać tak szybko, jak się da, ale nieszczęście i tak jest szybsze."

Anna to wzorowa uczennica, przykładna córka i utalentowana muzycznie dziewczyna. Żyje z daleka od okropności, które dzieją się naokoło niej. Ma swoją własną bańkę mydlaną, gdzie polski handlarz narkotykami nie gra najmniejszej roli. Lecz pewnego dnia, gdy siedemnastolatka odnajduje szmacianą lalkę, jej bańka pęka. Prawdziwe, niekiedy brutalne życie dociera do niej, daje o sobie znać, gdy Tannatek wypowiedział pierwsze słowo do Anny i zabrał od niej lalkę swojej siostry. Anna pragnie poznać bliżej Abla, dowiedzieć się, czy naprawdę ma siostrę. No bo czy ktoś, kto handluje narkotykami, przesypia wszystkie lekcje na ławce, potrafi zająć się młodszą siostrą? Anna wkracza w mroczny świat, gdzie morderstwa się zdarzają, gdzie nic nie jest czarno-białe, gdzie miłość wszystko wybaczy, gdzie zaciera się granica pomiędzy baśnią a rzeczywistością. A wszystko zaczęło się od szmacianej laleczki... 

Antonia Michaelis urodzona w 1978 roku w północnych Niemczech. Studiowała medycynę i równocześnie zaczęła pisać książki dla dzieci i młodzieży. Wydała już wiele pełnych fantazji i odnoszących sukcesy książek. Z tą autorką spotykam się pierwszy raz. Do "Baśniarza" przyciągnął mnie opis i tuziny pozytywnych recenzji. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że ta pozycja zajmie najszczególniejsze miejsce w moim sercu...

"Najtrudniej jest wybaczyć samemu sobie."

Klimat książki jest niepowtarzalny. Już od prologu czuć coś niesamowitego, głębie doznań, uczuć, myśli. Każde słowo, jakim posługuje się pisarka, ma w sobie większą moc, niż wszystkie zdania w kilkunastu książkach naraz. Słowa budują niesamowite napięcie, atmosferę, niepowtarzalność. Budzą emocje: strach, radość, nadzieję, niedowierzanie. Słowa to największy atut tej książki.

Pomysł na tę pozycję jest bardzo oryginalny. Rzeczywistość, mieszająca się z baśnią, historyjką, którą opowiada Abel. Na początku można odróżnić życie od baśni, lecz im dalej w las, tym trudniejsze to się stanie. Zdarzenia opowiedziane w baśni, naprawdę mają miejsce. Każde, choćby najmniejsze zdanie ma w sobie coś większego, coś czego niedokładny czytelnik, słuchacz, obserwator nie jest w stanie dostrzec. Pisarka doskonale wiedziała od samego początku, co robi. Wszystkie zawiłości wplecione w fabule, w baśń, śmiem twierdzić, iż są na miarę Oskara. 

"Na najgorsze przypadki, kiedy się o nich wspomni, macha się ręką i śmieje się z nich, ale kiedyś one naprawdę się zdarzają."

Wątek kryminalny rodzi się powolutku. Nie przesłania całej historii, lecz jest dobrze skonstruowany. Niemal niezauważalnie wplątany w fabułę. Tajemniczy, niepokojący, emocjonalny, mylący. Budowany na drastyczniejszych, głębszych fundamentach niż można byłoby się domyślić. Jestem osobą, która analizuje mnóstwo rzeczy, tak więc nie omieszkałam przeanalizować historii kryminalnej w "Baśniarzu". I od samego początku wyrobiłam sobie zdanie na temat sprawcy wszystkich zdarzeń. Później jednak dostrzegłam to, o czym wspominam od samego początku: nic nie jest czarno-białe... Pisarka wywiozła mnie w pole wraz z moimi podejrzeniami. 

Miłość pomiędzy Ablem i Anną była fenomenalna. Pani Antonia tworzyła wszystko niesamowicie sprawnie. Nie wystrzeliła z uczuciem jak z procy. Wręcz przeciwnie. Uczucie młodych budowało się powolutku, słowo po słowie, uśmiech po uśmiechu, dotyk po dotyku. Ponadto zdanie "miłość wszystko wybaczy" nabrało ogromnego znaczenia. Miłość Anny do Abla pokazała mi jak mocne a zarazem skomplikowane może być uczucie do drugiej osoby. 

"Ale do miłości nie można się zmusić."

Bohaterzy okazali się fenomenalni. Każdy inny, dogłębnie przemyślany. Każdy ruch, myśl, spojrzenie miało znaczenie, trzymało się kupy, było prawdziwe. Pierwszy raz zdarzyło mi się tak bardzo utożsamić z główną bohaterką. Anna była ciekawa świata, analizowała wszystko, w jej głowie kłębiło się mnóstwo pytań. Poznawała świat, wychodząc z własnej bańki mydlanej. Była dziewczyną normalną i właśnie za tą normalność można ją naprawdę polubić. Abel to najbardziej złożona postać z całej książki. Outsider, wagarowicz, handlarz narkotykami, a zarazem troskliwy, starszy brat, wrażliwy chłopiec, którego pokarało życie. Rozpaczliwy młodzieniec, pragnący odizolować się od wszystkiego. Baśniarz. Kocham go tą najbardziej skomplikowaną, mocną, niezrozumiałą miłością.

"Baśniarz" porusza trudne, ważne tematy. To nie jest jedynie książka dla młodzieży, to w żadnym razie nie jest 'odmóżdżacz'. Dzieło pani Michaelis to pozycja, która w swej prostocie, nie jest wcale prosta. Pisarka nie wahała się poruszyć niebanalnych tematów. Tematów, o których ciężko mówić.

"Czasem, jak się czegoś bardzo pragnie, to się wydaje, że to się dzieje naprawdę."

Język, jakim posługuje się autorka, posiada moc. Posiada miliony uczuć, emocji, a zarazem jest przystępny. Napięcie budowane wręcz fenomenalnie. Plastyczność i szczerość opisów może sprawić, iż nasze serce zacznie bić szybciej. Ostatnie strony wciągną tak bardzo, że to, co dzieje się naokoło nas zniknie całkowicie. Baśń o Abelu i Annie pochłonie nas do tego stopnia, że wyciśnie łzy, które będą kapać na strony kartek, które będą zasłaniać widok na tekst. A nas na sam koniec, dopadnie hałas i cisza jednocześnie. Po zakończeniu "Baśniarza" będziemy mieli mnóstwo pytań, a zarazem żadnego. Poczujemy pustkę, ale i wypełnienie. Nasze emocje w żadnym wypadku nie będą czarno-białe.

Każdy czytelnik pewnego dnia natrafi na książkę, która będzie jakby napisana specjalnie dla niego. Dla mnie tą książką jest właśnie "Baśniarz". Czytając ją miałam ważenie, że pani Antonia pisze tę pozycję z myślą o mnie. Specjalnie dla mnie. Emocje będą mnie nachodzić za każdym razem, gdy usłyszę słowo 'baśniarz'. Chyba nie muszę mówić Wam, jak bardzo polecam tę pozycję. 

I mimo iż skończyłam pisać tę recenzję, wciąż czuję, że wszystkie słowa nie uleciały z mojego serca. I chyba nigdy nie ulecą. Zostaną na zawsze. Tylko dla mnie...  

"Na świecie jest więcej pytań niż odpowiedzi, a jeśli pytasz, dlaczego tak jest, to muszę wyznać, że na to pytanie nie znam odpowiedzi."

25 komentarzy:

  1. Czytałam! Niezapomniane emocje, wracam do niej z wielką przyjemnością. Polecam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna recenzja, teraz to już nie tylko zainteresowałam się lekturą , ale wręcz napaliłam na nią

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam ją, wspaniała była, bardzo miło ją wspominam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna i poruszająca książka. Do tej pory mam ją w pamięci.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam przeolbrzymią ochotę na tę książkę. Mam nadzieję, że wkrótce się zapoznam z lekturą :)
    PS Świetna recenzja :D

    OdpowiedzUsuń
  6. A więc to jest ten "Baśniarz" :D
    Musisz pożyczyć :D



    OdpowiedzUsuń
  7. Niesamowita i niepowtarzalna książka. Wiedziałam, że Ci się spodoba. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale zbieg okoliczności, dzisiaj też opublikowałam recenzję tej książki ;) Jednak zupełnie się z Tobą nie zgadzam, jak dla mnie książka był beznadziejna, bohaterowie nudni, a sama autorka stworzyła po prostu brzydki świat. Mimo wszystko Twoja recenzja przypadła mi do gustu będę częstszym gościem :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale Ci zazdroszczę lektury "Baśniarza"! Planuję zakupić swój egzemplarz już w najbliższym czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Już od jakiegos czasu mam te ksiazke na oku, mam nadzieje, ze wywoła we mnie podobne emocje :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam tę książkę w planach już od jakiegoś czasu, Twoja recenzja niesamowicie wzmogła mój apetyt na nią... ;)

    Pozdrawiam,
    R

    OdpowiedzUsuń
  12. Czy ta książka ma wady? Jakiekolwiek?... Nie sądzę :) Od dawna mam na nią ochotę. A gdy czytam takie recenzje, to tylko podsyca moje pragnienie...

    OdpowiedzUsuń
  13. powiedziałabym "żal" ale odkąd trzy godziny temu "Baśniarz" pojawił się na moim literackim horyzoncie, przestałam żywić urazę:D
    ale nie zgadzam się z mądrym akapitem. moim zdaniem cała zabawa właśnie zaczyna się dopiero wtedy, kiedy rzeczywistość zatrze się z wyobrażeniami..

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo jestem jej ciekawa i chętnie bym przeczytała :) pozdrawiam:)
    http://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Naczytałam się ogromu pozytywnych recenzji, a z każdą mam coraz większą chęć na powieść. Twoja opinia aż kipi od emocji. Czytając, czułam co czułaś (wiem, zdanie strasznie nieskładne:)) poznając losy bohaterów "Baśniarza" :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Miałam okazję ją przeczytać i z pewnością nie żałuję. Podzielam Twój zachwyt, choć może nie aż do takiego stopnia. "Baśniarz" to historia, która długo nie da o sobie zapomnieć. No i ten niezwykły klimat... :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Z przyjemnością bym przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Niesamowita opowieść, miałam po niej przez dłuuugi czas strasznego kaca książkowego :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Przepiękna recenzja. Jestem pod jej wielkim wrażeniem. Książkę zaś czytałam i moje wrażenia z tej lektury pokrywają się w całości z twoimi.

    OdpowiedzUsuń
  20. Czytałam "Baśniarza" już całkiem dawno, ale mimo to nadal jestem nim zachwycona. Autorka stworzyła naprawdę piękną historię, o niezwykłym klimacie. Muszę w końcu do niej powrócic. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jestem bob i mam w nosie kapustę

    OdpowiedzUsuń
  22. Ta książka to jakaś otchłań. Pozytywna otchłań. Wzruszająca. Płakałam jak bóbr, czytając końcówkę. Moim zdaniem wszystko co ważne, zostało zawarte w tej powieści. Cudo, cudo, cudo.

    OdpowiedzUsuń
  23. właśnie moim zdaniem to było dokładnie jak z procy XDDDD

    OdpowiedzUsuń

© Created Eternity, AllRightsReserved.

Designed by ScreenWritersArena