niedziela, 17 sierpnia 2014

"Cień wiatru" - Carlos Ruiz Zafón

Możemy być uwięzieni, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Żyć w usłyszanych niegdyś słowach, powtarzając je raz po raz, słysząc nieprzerwanie w umyśle. Mogą to być dobre słowa ukochanej osoby, ale też zdania pełne nienawiści, bólu. A my nie wiedząc, że utknęliśmy, wciąż rozkładamy je na czynniki pierwsze, zastanawiamy się kim wtedy byliśmy, by coś takie usłyszeć, powiedzieć, analizujemy tembr głosu, jakim zostały wypowiedziane. Ale są również gorsze więzienia od słów. Możemy utknąć we wspomnieniach cudownych chwil, które nie wrócą, zatrzymać się w nich i żyć nimi, oddychać ich powietrzem. Uwięzieni nie możemy egzystować właściwie w tej chwili, teraz, tutaj. Zakuci łańcuchami do czegoś, co zniknęło, co się nie powtórzy, co nas porwało, powoli umieramy ze smutnym uśmiechem na ustach. Umieramy, nie wiedząc o tym, a ludzie naokoło obserwują, jak trupie już oczy cienia człowieka, nieruchomo wpatrzone w przeszłość, tęsknią do niej, nie szukając drogi wyjścia. 

"Są więzienia gorsze od słów"

Ojciec Daniela, człowiek uwięziony w przeszłości, w której jego ukochana żona jeszcze oddychała, zaprowadza syna na Cmentarz Zapomnianych Książek i każe wybrać mu jedną, którą zaadoptuje, którą będzie się opiekował do końca swych dni. Młody Daniel wybiera dzieło Caraxa - Cień wiatru. Zakochuje się w mrocznej historii i jego fascynację wzbudza autor pełnych bólu słów. Nastoletni już Daniel poświęca się zagadce, jaką okazuje się życie Juliana Caraxa, w międzyczasie dając się ponieść pierwszym namiętnością, nienawiścią, poczuciom win. 

Sięgając po "Cień wiatru" nie wiedziałam, czego się spodziewać. Niemniej w wielu recenzjach czytałam o geniuszu pana Carlosa i chciałam poczuć go na własnej skórze. Zawiodłam się, niestety. I bądźcie pewni, że "genialne" to nie słowo, które pojawi się w dalszej recenzji, gdy będę relacjonować wykonanie oraz moje odczucia względem powieści. 

"Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to, co już masz w sobie."

Początek, a mianowicie pierwsze rozdziały, zaczynały się dość obiecująco - Cmentarz Zapomnianych Książek, adopcja jednej powieści, historia okryta tajemnicą, pasja z jaką bohaterowie mówili o książkach; gdyby dobrze to pociągnąć powstałaby naprawdę niesamowita historia. Jednak po dobrym początku, pisarz zaczął niszczyć potencjał powieści, pisząc rozwlekające rozdziały, które nużyły i budziły chęć odłożenia książki na bok. Przez co najmniej połowę historii, parłam do przodu jak mucha w smole - ociężale i mozolnie. Nie ciekawiło mnie, co wydarzy się dalej, co rusz przecierałam oczy z pragnieniem, aby dzieło hiszpańskiego pisarza dobiegło końca, albo chociaż zmieniło obrót wydarzeń na bardziej interesujący. 

Moje modły zostały wysłuchane dopiero sto pięćdziesiąt stron przed końcem opowieści o Danielu i Julianie. Rozwiązywanie zagadki, która wcześniej ani trochę mnie nie ciekawiła, wciągnęło mnie na tyle, że straciłam rachubę czasu i zachłannie pochłaniałam strony, snując nawet własne przypuszczenia. Gdy wszystko zaczęło układać się w logiczną całość, obudził się we mnie nawet podziw względem wyobraźni i pomysłu autora, aczkolwiek nie mogę powiedzieć, iż jedna czwarta powieści, która okazała się naprawdę dobra, zrekompensowała męczące i nużące strony, mające wcześniej miejsce.

"Przeznaczenie zazwyczaj czeka tuż za rogiem. Jakby było kieszonkowcem, dziwką albo sprzedawcą lodów na loterię: to jego najczęstsze wcielenia. Do drzwi naszego domu nigdy nie zapuka. Trzeba za nim ruszyć."

W przeciwieństwie do wielu osób ja nie poczułam magii Barcelony, jej klimatu, tych wszystkich namiętności, oszustw i morderstw. Nie trafiło to do mnie, niestety. Nie wiem, czy zależy to od stylu autora, który swą złożonością nie znalazł ze mną więzi, czy po prostu czytałam tę powieść w złym momencie mojego życia, albo po prostu - to nie moja bajka. Nie wiem, ale żałuję, chciałabym dać się porwać tej fabule, poczuć to, o czym tak wiele czytałam w recenzjach. Nie było mi to dane jednak.

Co do postaci - tutaj sprawa wygląda znacznie lepiej. Poza Danielem. Gdyż ten młodzieniec swoim tchórzostwem, nieśmiałością i udawaną odwagą, częstymi łzami, którego pochodzenia sam nie rozumiał, nie zdobył mojej sympatii. Co innego Fermin - przyjaciel głównego bohatera, dawny bezdomny, mający za sobą bolesną i smutną przeszłość. Swoją lekkością, żartem, wygadaniem i mądrościami życiowymi, potrafił rozbawić czytelnika i nadać książce odrobinę ciekawości, której ona zdecydowanie potrzebowała. Fumero, ojciec Daniela, Klara, Barceló, Nuria oraz diabeł to dobrze nakreślone, żywe postacie, którzy ciekawią czytelnika swoją duszą.

"Czas, im bardziej jest pusty, tym szybciej płynie."

"Cień wiatru" to dobra, aczkolwiek zdecydowanie niegenialna powieść, o której słyszy się wiele dobrego. Mnie ona nie porwała i nie nazwę jej "geniuszem", jak niektórzy z mojego otoczenia zwykli nazywać. Wątpię również, czy sięgnę po kontynuację. Zakończę chyba przygodę z Zafónem na jednej jego książce, mając wystarczająco dobre wspomnienia. Ale kto wie, może pewnego dnia, klimat Barcelony uderzy mnie z większym impetem i dojrzę niesamowitość tej powieści, o której piszą? 

"Niewiele rzeczy tak bardzo oszukuje jak wspomnienia."

10 komentarzy:

  1. Ojoj, a ja się tyle nasłuchałam dobrego o tej książce. Teraz się tak na serio zastanowię, nad jej kupnem, bo szkoda by było kupić coś, czego potem by się żałowało.
    Pozdrawiam
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa pozycja :) Nie wiem jedak czy to do konca dlamnie pozycja :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Cień wiatru mi się bardzo podobał, mimo że zaczął się nieco nudno. Jednak odkrywanie historii Juliana Caraxa było bardzo ciekawe. Z serii został mi już do przeczytania tylko "Więzień nieba" i nastąpi do wkrótce :)

    pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja przeczytałam Marinę autorstwa Zafona, ale moja mama jest wielką fanką tego autora ;) Z tej razji mam dostęp do większości jego książek (w grudniu pewnie znów kupię jej jakąś jego powieść) i być może sięgnę też po Cień wietru, Ale na razie mnie jeszcze do tych tomisk nie ciągnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. najbardziej stanowcze NIE, w karierze moich nie.
    nie słuchajcie jej, to jest geniusz, to jest epickie, jedyne, niepowtarzalne, magiczne, chwyta i nie wypuszcza już ze swoich szponów do ostatniego oddechu, zmusza do podróży do Barcelony jak do pielgrzymki, a styl jest tak boski że jak go czytam to mam normalnie czytelniczy orgazm :oo
    i te wszystkie namietne uczucia, miłość, nienawiść, o kuuuuurde.
    Daria się nie zna, serio!

    lovki;**
    ale beka mimo wszystko, weź przeczytaj moją recenzję sobie na blogu i porównaj ze swoją, jakakolwiek powstała tam nic właśnie bardzo pękła XDDD

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam w planach, bo tak dużo ludzi zachwyca się Zafonem, że sama muszę zobaczyć, o co kaman z tym pisarzem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam jedną ksiazkę tego autora pt.' Ksiażę Mgły', która strasznie mi się podobała. Mam jeszcze jedną ksiażkę tego autora na swojej półce i być może wkrótce ją przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam "Księcia Mgły" tego autora, więc liczę, że inne jego książki również mnie zachwycą :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak na razie mam za sobą cztery książki Zafona, jednak po tę serię, która rozsławiła go najbardziej, wciąż jeszcze nie sięgnęłam. Ale na pewno jeszcze to nadrobię. Poprzednie jego powieści bardzo mi się spodobały, więc mam nadzieję, że i tym razem dam się oczarować. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Chciałabym poznać twórczość autora, widziałam wiele jego pięknych cytatów.

    OdpowiedzUsuń

© Created Eternity, AllRightsReserved.

Designed by ScreenWritersArena