piątek, 1 sierpnia 2014

"Coś do stracenia" - Cora Carmack

Informacja, że mamy jedno życie, jest powszechnie znana. Także wypadałoby przeżyć je, jak najlepiej, tak, by mieć, co wspominać na łożu śmierci. Jako starsza osoba spojrzeć w przeszłość, sięgnąć garścią do wspomnień i z uśmiechem stwierdzić, że lubisz swoje życie. Nie było ono idealne, ale spróbowałeś wszystkiego, czego chciałeś, dałeś się ponieść szaleństwu i posmakować nowości z poczuciem niebezpieczeństwa i podniecenia pulsującymi pod skórą. Nie obeszło się bez łez, krzyków i bólu, ale również nie zabrakło śmiechu, szczęścia i miłości. Tak chyba wygląda najwłaściwiej przebyta egzystencja. Tylko czy wszyscy ludzie są tak szaleni, odważni? Gotowi skosztować wszystkiego, nawet ze świadomością, że może skończyć się to różnie? Niekiedy bólem utraty i powrotem pamięcią do cudownych wspomnień chwil, które nigdy nie wrócą. Niektórzy po prostu wolą nie ryzykować. Przeżyć parędziesiąt lat za własnymi murami, nie narażając się na ból, wstyd, niebezpieczeństwo miłości i przyjaźni. Tylko że chowając się za murami, tak naprawdę nigdy nie poznamy smaku życia. 

Bliss to zwyczajna studentka aktorstwa - dobrze się uczy, w wolnych chwilach wychodzi z przyjaciółmi, by poszaleć w jakimś barze, zastanawia się nad swoją przyszłością i stara się jak najlepiej wypaść na castingach. Jedyne, co jest w niej niezwykłe to nieprzeciętnie analityczny umysł oraz fakt, iż nigdy nie była blisko z mężczyzną. W ostatnim roku college'u ten problem zaczął doskwierać bardziej niż kiedykolwiek, więc postanowiła go zlikwidować. Ubrała się w koronkową koszulkę, obcisłe rybaczki i wybrała się z przyjaciółką na łowy do baru. Gdy załamana i niechętna sądziła, iż nic z tego nie wyjdzie, zobaczyła książkę. Szekspir. To od niego się wszystko zaczęło. Szybka uwaga dziewczyny i zza kartek powieści wyjrzał on - przystojny, pociągający blondyn o powalającym uśmiechu. Zaczęło się od niewinnej rozmowy, a skończyło na już nie takiej niewinnej pozycji w sypialni Bliss. Gdy studentka miała już zniweczyć swój problem raz na zawsze - spanikowała. Uciekła, zagrodziła się murem. Nazajutrz, mając wielką nadzieję, że nigdy więcej nie spotka Garricka, mężczyznę, którego zostawiła w swoim łóżku, los postanawia spłatać jej figla i sprawia, że ów nowo poznany jest jej wykładowcą. 

Gdy tylko ujrzałam zapowiedź tej książki wiedziałam, że muszę ją przeczytać. I gdybym nie dostała jej od przyjaciółki pewnie w końcu bym się zebrała i ją zakupiła. Niemniej dziękuję za cudowny prezent, bo po przeczytaniu "Coś do stracenia" wiem, że moja wielka chęć na tę pozycję, okazała się w głównej mierze słuszna. 

Dzieła Cory Carmack nie można zakwalifikować do najoryginalniejszej książki tego roku, ba!, nawet ta pozycja nie ośmieliła się stać przy czymś charakterystycznym i niezapomnianym. "Coś do stracenia" zachowuje w sobie sporo schematów tego pokroju romansów - można rzucić ją na stertę obyczajówek o miłości i pozwolić, by zlała się z nimi w jedno. Jednak pomimo sztampowości niektórych momentów, Carmack stworzyła tak wciągającą historię, że nie można się od niej oderwać, dopóki nie pozna się ostatniej strony. Z ręką na sercu muszę przyznać, że historia Bliss i Garricka zainteresowała mnie tak bardzo, że czytałam ją odrętwiała od siedzenia w jeden pozycji i odłożyłam na bok dopiero wtedy, kiedy zaczęły piec mnie oczy. Słowa pisarki skutecznie wepchnęły mnie do świata studentki, pozwalając na zapomnienie o mojej rzeczywistości. A to jest chyba jedna z najważniejszych cech książek - przeniesienie do innego świata, innej historii, zapomnienie o własnej. Niektórym jednak może przeszkadzać sztampowość tej powieści; mnie nie przeszkadzała, ponieważ przygotowałam się na to. Wiem, jak ciężko znaleźć tego typu literaturę, która odzwierciedla się niepowtarzalnością i oryginalnością. Także nie narzekam. 

Uczucie pomiędzy Bliss i Garrickiem było bardzo dobrze opisane. Te pragnienie i chęć porzucenia, ogromna ochota do wpuszczenia za swoje mury, a zarazem nagląca potrzeba odepchnięcia drugiej strony hen daleko. To, co tliło się pomiędzy tym dwojgiem można nazwać miłością i nienawiścią zarazem. Pragnieniem i wstydem. Próba racjonalności i moment postradania zmysłów. Pisarka świetnie oddała na strony papieru to, co łączyło studentkę z młodym wykładowcą. W tym momencie poinformuję jeszcze, iż sceny konsumpcji uczucia młodych, które na okładce zapewniają nutkę erotyzmu, właśnie to dają czytelnikowi. Nie należą one do najdelikatniejszych scen w romansach, które zwykłam czytać, ale są napisane bez budzenia niesmaku.

W pewnej recenzji przeczytałam, że bohaterzy, którzy przypominają nas samych momentalnie tracą naszą sympatię. Wtedy tego nie rozumiałam, bo być może nie trafiałam na podobne charaktery do mojego, albo żaden z nich nie posiadał moich wad, które rzucałyby się w oczy i mi doskwierały. Tutaj było inaczej - niestety Bliss w kilku momentach swoim tokiem rozumowania dziwnie mnie przypominała. Gdy rozważała wszystkie za i przeciw, nie dawała się ponieść, myśląc jedynie rozumem, szukając racjonalności, aż w końcu uciekając, nie zdobyła zbyt wielu pokładów mojej sympatii. Garrick to typowy bożyszcz damskich serc - ten typ bohatera, do którego ślini się połowa czytelniczek. Inteligentny, pociągający, pełen emocji, które skrywa pod maską stoickiego spokoju. Polubiłam go. Natomiast postać, która mnie zaintrygowała to Cade, ale niestety pisarka spędziła trochę mało czasu na bohaterach drugoplanowych, skupiając się na zakochanych. 

"Coś do stracenia" to pozycja lekka, nieambitna i zabawna. Zdecydowanie najlepsza na upalne dni, które właśnie nas witają. Spędziłam przy powieści pani Carmack bardzo przyjemne chwile, poznając mieszane uczucia Bliss oraz jej analityczny umysł. Polecam czytelniczkom, lubiącym niezobowiązujące romanse, wciągające tak bardzo, że świat wokół całkowicie traci znaczenie.

8 komentarzy:

  1. Polubiłam tę pozycję, dzięki niej nieraz się uśmiałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. fajna okładka :) może się na nią skuszę, jak będę potrzebowała czegoś lekkiego, nieambitnego i zabawnego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam tę książkę, jednak dla mnie była małym niewypałem. Irytowali mnie bohaterowie i ich zachowanie, chociaż polubiłam kocią bohaterkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam pozycje, od których nie można się oderwać. Jestem pewna, że ja również zakochałabym się w tej historii. Nie wiem tylko, czy bohaterowie nie są lekko szablonowi, kolejni przystojny, lekko arogancki i pewny siebie chłopak... Ale w sumie przecież o takich lubie czytać. :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak jak wcześniej myślałam fabuła dalej mnie niestety nie przekonuję, a sama książka wydaje się nie być dla mnie :/ Dam jej może kiedyś szanse.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze wiedzieć, że jest idealna na upalne dni, bo takich książek szukam. A jeszcze lepiej, bo ją kupiłam ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. pierwsze zdanie -> TY TAK NA SERIO?
    przyjaciółki jak słodko :') ♥
    napisane bez budzenia niesmaku, a w rzeczywistości "huhuhuhuhuhuhuhu zapisuje strony dla Emci!" XDD
    i nie w pewnej recenzji, tylko ja ci to powiedziałam, lamo.
    wyjątkowo bez nie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Skoro niezbyt ambitna to podziękuję :)

    OdpowiedzUsuń

© Created Eternity, AllRightsReserved.

Designed by ScreenWritersArena